Początki turniejów rycerskich

Turnieje rycerskie na ogół kojarzą się z trybunami pełnymi pięknych dam, podziwiających pojedynki na kopie, toczone w szrankach przez szlachetnych rycerzy w lśniących płytowych zbrojach i barwnych tunikach ozdobionych herbami. Tymczasem, na początku, przez niemal 200 lat, zmagania turniejowe przypominały raczej brutalne bitwy niż honorowe sportowe pojedynki prezentowane w filmach i literaturze.

Rycerze w starciu podczas turnieju. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Geneza turniejów

W czasie pokoju rycerze chętnie spędzali wolny czas na polowaniach i licznych ucztach. Jednak w czasie gdy kształtował się stan i kultura rycerska, pojawiła się nowa forma rozrywki, dzięki której szlachetni wojownicy mogli dać upust swej sile i woli walki. Turnieje rycerskie narodziły się w drugiej połowie XI wieku na terenie północnej Francji. Niektóre przekazy przypisują pomysł urządzania sportowych walk andegaweńskiemu rycerzowi Gotfrydowi de Preuilly, który około 1062 lub 1066 roku miał zorganizować pierwszy turniej w Angers, na terenie Andegawenii. Nie jest to jednak wiarygodna informacja, a z okresu do końca XI stulecia zachowało się niewiele danych na temat kolejnych rycerskich igrzysk. W pierwszej połowie XII wieku potyczki turniejowe, zwane w źródłach torneamentum lub conflictus Gallicus, zyskały ogromną popularność na terenie Francji i Flandrii, gdzie patronami i uczestnikami zmagań byli hrabia Flandrii Baldwin V de Hainaut i Henryk I z Szampanii. W Anglii zaczęto organizować potyczki sportowe w latach 40. XII wieku, za panowania króla Stefana z Blois. Na terenie Polski pierwszy turniej urządził dopiero w 1243 roku książę Bolesław Rogatka.

Chociaż Henryk II Plantagenet zakazał organizowania turniejów na terenie królestwa Anglii, namiętnie aranżowano widowiskowe zmagania w kontynentalnych posiadłościach Plantagenetów – Andegawenii, Akwitanii, Poitou i Normandii. Wielkimi entuzjastami turniejów rycerskich byli królowa Eleonora Akwitańska i jej synowie Henryk Młody, Gotfryd z Bretanii i Ryszard Lwie Serce.

Przedsmak prawdziwej wojny

Wszystkie turnieje starannie przygotowywano, nie szczędząc środków, jako że udane zawody oznaczały prestiż dla patrona. Najpierw organizator wysyłał do okolicznych hrabstw i księstw posłańców, którzy na dworach, zamkach i jarmarkach ogłaszali datę i miejsce planowanego turnieju. Wytyczano także pole zmagań. Znane nam szranki, czyli przegroda oddzielająca potykających się na kopie, pojawiła się dopiero pod koniec XIII wieku, podobnie jak same pojedynki jeden na jeden z użyciem kopii na zamkniętym polu turniejowym.

Teren do walk zwanych mêlée (fr. „walka wręcz”) był ogromnym polem bitwy, często wyznaczonym między dwoma miasteczkami. Potyczki rozgrywano więc na sporych przestrzeniach obejmujących lasy, pola i wioski. Wewnątrz wytyczano także odgrodzone linami bezpieczne schronienia, w których nie wolno było walczyć, przeznaczone do odpoczynku, zaspokojenia pragnienia czy też skorzystania z pomocy medyka, jeśli walczący odniósł obrażenia. Zawodnicy byli podzieleni na dwie konne drużyny, wywodzące się z danego terytorium, np. Andegawenii, Francji czy Flamandii, lub też walczące pod patronatem możnego feudała. Swoją drużynę, składającą się z doborowych zawodników, wystawiał i sponsorował na przykład Henryk Młody Plantagenet, i to właśnie jej kapitanem był niepokonany Wilhelm Marshal.

Na dany znak drużyny nacierały na siebie w zwartym szyku, podobnie jak podczas prawdziwych bitew. Później staczano indywidualne pojedynki, organizowano gonitwy i budowano zasadzki. W starciach można było używać mieczy, toporów, buław i włóczni, z czasem wprowadzono jednak wymóg stosowania stępionej broni. Głównym celem zmagań było powalenie i wzięcie do niewoli jak największej liczby przeciwników. Zwycięzcy otrzymywali od jeńca okup, rekwirowali jego cenną broń, zbroje i konia.

Krwawe igrzyska

Mimo wprowadzenia honorowych zasad, a z czasem powołania sędziów, starcia turniejowe były niezwykle zaciekłe i brutalne, co często wielu uczestników przypłacało życiem (nad czym zawsze obie drużyny ubolewały).

Opisy bezwzględności walk mêlée znajdujemy na kartach popularnych wówczas romansów rycerskich. W Eryku i Eneidzie autor opisał realia starć podczas turnieju organizowanego w pobliżu Edynburga przez mitycznego króla Artura:

Pole już całe okrywa zbrojami. Z obu stron wojownicy ruszają do walki. Zgiełk boju zaczyna się od trzasku łamiących się włóczni. Padają rycerze, puste są już liczne siodła. Konie pocą się i pienią. Miecze się podnoszą nad tymi, którzy ciężko walą się na ziemię. Biegną do nich ludzie. Jedni by wziąć pokonanego do niewoli, inni, by go z powrotem dźwignąć na siodło. […] Eryk uderza w tarczę tuż przed jego [przeciwnika] piersią z takim impetem, że tamten spada ze swego rumaka. Ku niemu teraz kłusuje w błękitnym płaszczu z cendalu, Runduriaz, syn Starej z Tergala, rycerz wielkiego męstwa. Nacierają na siebie i gradem ciosów obsypują nawzajem swoje tarcze, które noszą zarzucone przez ramię. Gwałtownym uderzeniem włóczni Eryk powala przeciwnika na ziemię.

Rycerze często ginęli od śmiertelnych ran, stratowani przez konie bądź z powodu niedoboru tlenu w wyniku walki w ścisku, w szczelnie zamkniętej zbroi. Czasem na jednym tylko turnieju śmierć poniosło nawet kilkudziesięciu uczestników! Wypadki zdarzały się również wśród wysoko urodzonych zawodników pochodzących ze znamienitych rodów hrabiowskich, książęcych i królewskich. Według jednej z popularnych teorii podczas turnieju w 1186 roku zginał książę Bretanii Gotfryd II Plantagenet. W roku 1216 stratowany przez konie śmierć poniósł hrabia Essex Gotfryd de Mandeville. Z kolei w 1234 roku podczas zmagań turniejowych poległ hrabia Holandii Floris IV.

Licencje zawodników i zasady

Próbowano ograniczyć rozlew krwi, ofiary śmiertelne i kalectwo wśród zawodników. Apelowano do uczestników, by walczyli honorowo, a osobiste urazy i gniew powściągnęli na czas sportowych potyczek. Atmosfera często bywała jednak napięta. Zdarzało się, że możni panowie zabierali ze sobą na turniej przybocznych zbrojnych zabijaków czy giermków dla własnego bezpieczeństwa lub po to, by pobić znienawidzonych wrogów. Osobiste animozje i wypadki śmiertelne podczas potyczek łatwo mogły stać się zarzewiem prywatnej wojny. Waśnie i dawanie upustu gwałtownym emocjom były przyczyną zakazów organizacji turniejów przez niektórych władców. Henryk II Plantagenet zabronił urządzania turniejów w Anglii z obawy przed rebelią przeciwko królestwu, którą mogli wzniecić zgromadzeni pod bronią uczestnicy zawodów. Natomiast syn Henryka II, Ryszard Lwie Serce, przywrócił w roku 1194 turnieje w królestwie Anglii, ale bacznie obserwował poczynania uczestników. Wyznaczył w królestwie pięć miejsc turniejowych, a od każdego uczestnika zażądał wpisowego: 20 grzywien od hrabiego, 10 od barona, czterech od rycerza posiadającego ziemię, natomiast dwie grzywny od rycerza nieposesjonata. Wpływy z wpisowego oczywiście wydatnie wsparły królewski skarbiec. Ponadto monarcha od każdego uczestnika otrzymującego licencję wymagał przysięgi honorowej walki i zachowania pokoju, a nad całością zmagań mieli czuwać specjalnie wyznaczeni sędziowie. Za brak licencji turniejowej groziły surowe kary. W 1195 roku Roger Mortimer, nie mogąc okazać królewskiego certyfikatu turniejowego, został pozbawiony wszystkich swoich ziem. Podobno Ryszard przywrócił sportowe potyczki, ponieważ pragnął, aby w czasie pokoju angielscy rycerze mieli okazję do treningu walki zespołowej i taktyki, jako że Francuzi uczestniczący w turniejach byli bardziej zacięci i lepiej przygotowani do wojny […] i nie życzył sobie, żeby zarzucali rycerzom jego królestwa nieokrzesanie i brak umiejętności.

Turniej rycerski – iluminacja z Kodeksu Manesse. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Potępiane przez Kościół

Świeccy panowie i władcy, z których wielu było sympatykami turniejów, na ogół spoglądali przychylnym okiem na rycerskie zmagania. Jednak walki dla rozrywki i „próżnej sławy” wielokrotnie potępiał Kościół, uważając narażanie życia chrześcijan za lekkomyślne i grzeszne, w przeciwieństwie do toczenia bojów podczas krucjat, w obronie chrześcijaństwa. Ponadto pojedynkujący się rycerze według nich popełniali grzechy: pychy, gniewu, zazdrości, zabójstwa, chciwości, a podczas turniejowych biesiad – także obżarstwa. Synod w Clermont w 1130 roku, synod w Reims w 1131, sobór laterański II w 1139 i kolejne zgromadzenia dostojników kościelnych zakazywały uczestnictwa w turniejach – ale wciąż bezskutecznie! Nie pomogły nawet groźby ekskomuniki i odmówienia chrześcijańskiego pochówku poległym uczestnikom ani liczne nawoływania kaznodziejów przytaczających wizje demonów pojawiających się na „owych bezbożnych igrzyskach”. Nie zniechęcało to żądnych sławy i łupów rycerzy XII i XIII wieku. Dopiero w 1316 roku papież Jan XXII pogodził się wreszcie z istnieniem turniejów i wycofał zakaz.

Szansa i ryzyko

Turnieje rycerskie były zjawiskiem masowym i znakomitą okazją do treningu, zdobycia sławy oraz pokaźnego majątku albo… utraty wszystkiego, nie wyłączając konia i zbroi, co de facto wykluczało ubogiego rycerza ze stanu rycerskiego. Wielu zastawiało nawet swoje ziemie i wydawało ostatnie oszczędności na zakup ekwipunku oraz udział w turniejach. Jednak dla drobnego szlachcica, który wykazywał się zręcznością w boju, turniej mógł być też jedyną szansą na poprawę kondycji finansowej oraz awans społeczny poprzez otrzymanie zaciągu do oddziału możnego pana. Przykładem jest Wilhelm Marshal, który będąc ubogim rycerzem, zyskał majątek, ogromną sławę i względy królewskie właśnie dzięki zwycięstwom na kilkuset turniejach rycerskich. Cieszący się sławą i walecznością rycerz mógł być przedmiotem transferu, podobnie jak współcześni piłkarze kupowani przez kluby sportowe. Przykładowo, gdy Marshal popadł w niełaskę u swojego patrona Henryka Młodego, od razu zwrócili się do niego hrabia Flandrii i książę Burgundii z propozycją wstąpienia do nich na służbę – w zamian za spory majątek.

Często sportowym zmaganiom przyglądały się piękne i szlachetne damy, które wybierały swoich faworytów. Ich uroda była sławiona przez triumfujących zawodników, co było przejawem kwitnącej naówczas – także dzięki turniejom – miłości dworskiej. Turniejowe zapasy i towarzyszące im spotkania arystokracji, dam oraz rycerzy stawały się okazją do licznych uczt, na których trubadurzy opiewali męstwo i waleczność zasłużonych rycerzy. Zasady z czasem się zmieniły, w późnym średniowieczu turnieje stały się elitarną rozrywką dla zamkniętej grupy pasowanych osób; zmagania przeobrażały się w kolorowe widowiska z elementami teatralnymi, a nagrody były często jedynie symboliczne. Jednakże wprowadzone w XII wieku podczas turniejów honorowe zasady walki i szacunku wobec przeciwników trwale zakorzeniły się w kulturze rycerskiej i wywarły znaczny wpływ na prowadzenie wojen w średniowieczu.