Przestępczość pospolita i zorganizowana w Anglii Tudorów

Historie narodów, a później społeczeństw były pisane przez monarchów, władców i rządzących, na polach bitew i na arenie zmagań polityki międzynarodowej. Były pisane przez rewolucje społeczne i gospodarcze, przez religię, kulturę i literaturę. Jednak na całym globie wszelkie społeczeństwa borykają się i będą borykać z jednym z najważniejszych problemów ludzkości – przestępczością oraz problemem jej zwalczania. Nie inaczej było w Anglii za czasów Tudorów.

Śmierć Wata Tylera, przywódcy buntu z 1381 roku, ukazana na miniaturze. © Wikimedia Commons, Bkwillwm.
Śmierć Wata Tylera, przywódcy buntu z 1381 roku, ukazana na miniaturze. © Wikimedia Commons, Bkwillwm.

Królestwo rośnie w siłę?… Cóż, przestępczość także!

W późnym średniowieczu królowie byli pierwszymi – i co najważniejsze – najbardziej zainteresowanymi w kontrolowaniu szlachty i możnych swego państwa. Jak piszą autorzy książki Zbrodnia i kara w Anglii (Crime and Punsihment in England) to arystokracja i jej prywatne armie zagrażały jedności i porządkowi publicznemu. Poddani nie stanowili zagrożenia – przynajmniej od czasu wielkiej rewolty z 1381 r. Dopiero w drugiej połowie XVII w. postrzeganie zbrodni zmieniało się coraz bardziej. Nieporządek i przestępstwa pospólstwa – używając ówczesnego języka – były postrzegane jako zagrożenie dla społeczeństwa. Trzeba pamiętać, że w okresie nowożytnym terminem tym określano arystokrację, gentry (nową arystokrację – klasę średnią) oraz kupców. Prawa były stanowione, aby chronić przede wszystkim te grupy społeczne. Dwie koncepcje, porządku społecznego i społeczeństwa z przywilejami, były postrzegane jako tożsame i równoprawne. Za czasów Tudorów prawo przeciwko przestępstwom kryminalnym wzmacniało się jako instrument kontroli społeczeństwa albo – jak ująłby to Karol Marks – element dominacji klasowej.

Zatłoczony Londyn był wylęgarnią przestępczości. ©  Wikimedia Commons.
Zatłoczony Londyn był wylęgarnią przestępczości. ©  Wikimedia Commons.

Nie bez znaczenia był jeden bardzo ważny fakt. Ludność Anglii i Walii wzrosła od 2,25 mln na początku 1520 r. do 4,11 mln pod koniec XVI w. Duży przyrost naturalny ludności królestwa miał ogromny wpływ na całe społeczeństwo. Więcej ludzi – co naturalne – oznaczało więcej przestępstw, zwłaszcza kryminalnych. Nie bez przyczyny niemal w każdym sądzie, narodowym czy lokalnym (dla każdej prowincji), liczba spraw zwiększyła się w XVI i na początku XVII w. Ważnym czynnikiem wzrostu przestępczości był fakt, że pospólstwo było coraz uboższe. Ceny, szczególnie podstawowych produktów żywnościowych, wzrastały, a realna wartość wynagrodzeń spadła. Dodatkowo rosły czynsze dla małych i średnich gospodarstw. Chłopi coraz częściej nie byli w stanie utrzymać siebie i swych licznych rodzin. Sytuację poprawiła nieco reformacja w Anglii, kiedy na konfiskacie majątku Kościoła katolickiego zyskiwali nie tylko możni, ale również i chłopi. Trzeba dodać, że nie wszyscy chłopi, tylko ci, którzy zmienili wyznanie na angielską wersję protestantyzmu – anglikanizm. Na wsi, szczególnie w latach 1536–1554, dochodziło do powstań chłopskich. Odpowiedzią monarchów, jak i możnych było – oprócz doraźnego karania ich uczestników – dążenie do coraz szerszego wzmacniania kontroli nad ludnością, nie tylko regionów buntowniczych, ale całego kraju: nad społecznościami, domostwami, praktykami religijnymi, nad biednymi i tymi bardziej zamożnymi oraz nad kryminalistami.

Paranie się czarami było przestępstwem, a czarownice surowo karano. © Wikimedia Commons.
Paranie się czarami było przestępstwem, a czarownice surowo karano. © Wikimedia Commons.

Kim był przestępca i kto z nim walczył?

Archetypiczny średniowieczny przestępca był wyrzutkiem, dosłownie osobą żyjącą poza prawem i poza wszelkimi normami społecznymi. Ludzie ci działali w gangach, siali zamęt, dokonywali porwań i morderstw, aby zdominować dany region i zwalczyć, ewentualnie zmarginalizować, lokalny wymiar sprawiedliwości. Człowiek wyjęty spod prawa była zawistny, wyalienowany i stawał się niepożądaną figurą średniowiecznego świata. Zarówno pospólstwo, jak i bogaci cierpieli z ich powodu. Jednocześnie był obiektem popularnych romantycznych mitów, jak w przypadku legend i pisanych ballad o Robin Hoodzie. W owych czasach wytworzyła się również specyficzna kryminalna subkultura, którą po raz pierwszy opisał w 1566 r. Thomas Herman w swojej książce Coveat for common cursitors. Powstawały sztuki teatralne i niewielkie książeczki (krótkie pamflety, nielegalnie sprzedawane), które zyskiwały ogromną popularność, zwłaszcza za czasów królowej Elżbiety.

Nowożytna Anglia była krajem, który cieszył się znaczną liczbą sądów, zajmujących się przestępstwami kryminalnymi, a także urzędników odpowiedzialnych za wprowadzanie w życie i przestrzeganie prawa królewskiego. Z cała pewnością ok. 1550 r. monarchia Tudorów stała się już dobrze zarządzanym krajem. Z drugiej strony średniowieczny banita został wyparty przez włóczęgę, będącego archetypem przestępcy. Zmiana mitu miała swój wpływ na zmianę rzeczywistości. Gangi wyjętych spod prawa już nie terroryzowały wsi, za to rosła armia włóczęgów, „osób bezczynnych i podejrzanych, żyjących podejrzliwie” – jak opisano ich w akcie z 1495 r. Co oczywiste, nie wszyscy bezdomni byli kryminalistami, jednak powszechnie wierzono, że większość z nich prowadzi takie życie. W tym samym czasie pogłębiała się również angielska ksenofobia, która zaczęła kojarzyć zagranicznych przybyszów z konkretnymi predyspozycjami kryminalnymi, i tak na przykład Irlandczycy byli notorycznymi żebrakami, a Walijczycy nie wahali się przed udawaniem „głupków” i upośledzonych umysłowo, aby zarabiać na datkach, o czym wspominał jeden z pisarzy epoki elżbietańskiej. Warto zauważyć, że zarówno w potocznym, jak i oficjalnym rozumieniu określenia włóczęga i oszust były synonimami. Angielskie słowo criminal nie było używane jako rzeczownik do 1626 r., a zbrodnia – crime – jako pojęcie abstrakcyjne nie było powszechnie używane aż do początku XIX w.

Od XI w. całe terytorium Anglii było podzielone na hrabstwa i to one były podstawą do tworzenia administracji walki z przestępczością. Urzędnikiem, który odpowiadał za egzekwowanie prawa i porządku był… a jakże – szeryf, który tak fatalnie został przedstawiony w legendzie o Robin Hoodzie. Miał on swój własny sąd, który do 1500 r. zajmował się tylko sprawami cywilnymi. Wypełniał ważne zadanie, ścigając wszystkich, którzy nie stanęli przed sądami wyższej instancji. W jego zadaniach pomagali mu koronerzy – w liczbie trzech lub czterech na hrabstwo. Ich zadaniem było gromadzenie, dziś napisalibyśmy, materiału dowodowego do śledztwa i badanie miejsca przestępstwa. Taką właśnie funkcję sprawował braciszek Cadfael (Kroniki braciszka Cadfaela), którego tak rewelacyjnie zagrał sir Derek Jacobi. Koroner również brał udział w posiedzeniu sądu. Latem 1546 r. został zamordowany Thomas Lockett. Natychmiast powołano 19-osobowy sąd, w którego skład wszedł koroner. Po zaprzysiężeniu, a jeszcze przed rozpoczęciem sprawy, wszyscy odwiedzili miejsce zbrodni, dom jednego z podejrzanych, aby sprawdzić jego alibi. Jednak najważniejszym urzędnikiem był sędzia pokoju – zazwyczaj cieszący się dobrą, „nieposzlakowaną opinią” szlachcic z danego hrabstwa. Tym niemniej, w jego zadaniach pomagali mu biskup, arystokraci i lokalni sędziowie. A zadań tych mieli niemało.

Robin Hood i Mały John – najpopularniejsi średniowieczni banici. © Wikimedia Commons.
Robin Hood i Mały John – najpopularniejsi średniowieczni banici. © Wikimedia Commons.

Przestępczość w miastach i na prowincji

W kraju, szczególnie w okolicach Londynu, jak i w samym mieście grupy włóczęgów i grupy profesjonalnych kryminalistów (profesjonalnych w takim rozumieniu, że cały ich dochód pochodził z działań przestępczych) zaczęły specjalizować się w danej działalności przestępczej. W XVI w. zaczęła się również tworzyć hierarchia wewnątrz grup przestępczych, poczynając od szefa grupy, który był gentelmanem zbrodni, i stał na górze piramidy społecznej zbrodni, poprzez jego pomocników i szefów grup (w terenie), żebraków i prostytutki, które plasowały się na samym dnie przestępczego półświatka. I tak na przykład w 1585 r. został zatrzymany właściciel piwiarni, który został oskarżony, a później skazany za prowadzenie „szkoły kieszonkowców i złodziejaszków”. Abiturienci szkoły, młodzi i dorastający chłopcy, byli wypuszczani w miasto w celu zebrania łupów. Dzielili się na specjalistów od damskich torebek oraz męskich portfeli. Ich niechlubną działalność opisał z czasem Charles Dickens w powieści Oliver Twist.

Mekką przestępców był Londyn, nie tyle całe miasto, co jego najlepsze dzielnice: Westminser, Southwark oraz dzielnica portowa i wyrastające w pobliżu zabudowania. Były one na swój sposób unikatowe, stwarzały też niecodzienne okazje do działalności przestępczej. Stolica królestwa i jego populacja rozrastała się szybciej niż jakiekolwiek inne miasto: w 1520 r. liczyła 60 000, w 1582 r. 120 00, a w 1605 r. około 200 000 mieszkańców. Dal porównywania Norwich w 1520 r. miało 12 000, Bristol 10 000, York, Exeter i Salisbury po 8000 mieszkańców, a do końca wieku ich populacja wzrosła zaledwie o ok. 3000 osób. Wraz z rozrastaniem się miast, przybywało w nich coraz więcej ludzi majętnych, rozrastały się także ich siedziby i portowe magazyny. Wzrastała również ilość przybyszów do miast – szukających w nich pracy i lepszego życia, choć to często okazywało się mrzonką. W latach 1551–1553 na 1088 młodych, wolnych ludzi tylko 244 pochodziło z samego Londynu. Im większe były miasta, którego najlepszym przykładem była angielska stolica, im szybciej wzrastała ich populacja, tym trudniej przychodziło władzom izolowanie i kontrolowanie przestępców. Szczególnie odczuwalne było to w City, Westminsterze, Southwark i Middlesex. Nie bez powodu pewien mnich pisał: Kiedy dotrzesz do Londynu, jeśli przez niego chcesz przejechać, zrób to szybko. […] Nie znajdziesz tu nikogo, kto nie uczestniczyłby w jakiejkolwiek, nawet najmniejszej działalności kryminalnej. Pewnego dnia, w styczniu 1552 r., siedem kobiet żebraczek zostało wyrzuconych poza mury miasta. Innym ważnym problemem było przebywanie w miastach garnizonów wojskowych. Największy kłopot stanowili jednak zwolnieni ze służby żołnierze. W 1589 r. 500 nieopłaconych, zbuntowanych żołnierzy zagroziło bezpieczeństwu Londynu. Podobna sytuacja powtórzyła się dekadę później. W obu wypadkach, aby uspokoić miasto, należało wprowadzić stan wojenny na jego obszarze. Poza tym przez długi czas brakowało w mieście skoordynowanej agencji, urzędu królewskiego, który odpowiadałby za utrzymywanie spokoju. W przeciwieństwie do prowincji.

W hrabstwie Essex w latach 1559–1602 19 ze wszystkich przestępstw stanowiły gwałty i żebractwo (co ciekawe, były to równorzędne zbrodnie), aż 71 czary, tyle samo morderstwa i zabójstwa – łącznie 161. Przestępstw przeciwko mieniu było w sumie 807: 170 włamań, napadów, wdarć do domostw (kiedy właściciel był w nim obecny) oraz 637 kradzieży. W tym samym czasie doszło również, według danych innego asesora, do 129 zabójstw oraz 28 dzieciobójstw, a także 110 napadów na drogach, 320 włamań oraz 1460 różnego rodzaju drobnych przestępstw. Oddzielną kategorię stanowią przestępstwa rozstrzygane przez sądy kościelne, np. odnotowano 172 oskarżenia o czary w Essex. Jednak – jak pisze S.J. Sharpe – w latach 1570–1629 zauważalny był kolejny wzrost przestępczości, co nie może dziwić, zważywszy na wzrost liczby mieszkańców królestwa. Były to głownie zbrodnie o charakterze seksualnym oraz wszelkie wykroczenia przeciwko mieniu i majątkowi, które w latach 70. XVI stulecia stanowiły jedną trzecią, a w latach 1620–1629 trzy czwarte wszystkich przestępstw. Spadła za to liczba morderstw.

Bibliografia:

Briggs J., Harrison Ch., McInnes A., Vincent D., Crime and Punsihment in England, London 1996
Lockyer R., Tudor and Stuart Britain 1485 – 1714, London – New York 2005
Sharpe J.S., Crime in Elary Modern Engalnd 1550 – 1750, London – New York 1999