Tomasz Becket a „sprawa polska”.
Narodziny legendy św. Stanisława

Oto dwie sceny niczym z kroniki kryminalnej.

Podobieństwa: władcy wydający rozkazy, okoliczności, motywy, ofiary – w obu przypadkach duchowni wyniesieni na ołtarze.

Różnice: czas, miejsce, konsekwencje.

Mowa o dwóch tragicznych w skutkach wydarzeniach: zabójstwach na miejscowych biskupach mających miejsce odpowiednio w Krakowie 11 kwietnia 1079 roku oraz w katedrze w Canterbury 29 grudnia 1170 roku. Ofiarami byli: w pierwszym przypadku Stanisław ze Szczepanowa, w drugim – Tomasz Becket.

Czy wspomniane wydarzenia może coś łączyć? Jak to się stało, że w dwóch tak różnych pod wieloma względami krajach, jak Polska i Anglia, w przeciągu 91 lat dochodzi do tak podobnych zbrodni? A może jednak nie całkiem podobnych?

Przypadek, spisek czy mistyfikacja?

Król Anglii Henryk II i Tomasz Becket, arcybiskup Canterbury. © Wikimedia Commons.
Król Anglii Henryk II i Tomasz Becket, arcybiskup Canterbury. © Wikimedia Commons.

Kraków, 11 kwietnia 1079 roku

Wersja A – utajniona (świadek koronny: Anonim zwany Gallem).

Dziedziniec zamkowy na Wawelu. Pośrodku stoi związany Stanisław, wokół siepacze. Przed chwilą król Bolesław ogłosił wyrok: biskup krakowski za zdradę skazany zostaje na śmierć przez ćwiartowanie. Na dany znak kaci przystępują do dzieła. Rozciągają skazańca na ziemi i zaczynają egzekucję.

Wersja B – oficjalna (świadek koronny: mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem).

Kościół na Skałce. Trwa nabożeństwo celebrowane przez biskupa Stanisława. Nagle do świątyni wpada grupa zbrojnych, wśród których obecni rozpoznają króla Bolesława i jego drużynników. Na rozkaz władcy zbrojni podbiegają do biskupa, lecz zmieszani powagą dostojnika, cofają się bezładnie. Król w szale wściekłości dobywa miecza i po chwili pada pierwszy cios. Biskup martwy osuwa się na posadzkę, a rycerze króla przystępują do ćwiartowania jego zwłok.

Z tych dwóch wersji pierwsza na osiemset lat poszła w niepamięć. Odkryta na nowo w XIX wieku wraz z Kroniką Galla, zapoczątkowała ogólnonarodowy spór o tzw. sprawę Świętego Stanisława, będącą jednak w rzeczywistości sporem dotyczącym stosunków między państwem a Kościołem, gdzie konflikt króla z biskupem był tylko jednym z epizodów.

Lecz oto 91 lat później w dalekiej Anglii następuje swoiste „déjà vu”.

Canterbury, 29 grudnia 1170 r.

Wersja oficjalna (świadkowie koronni: Jan z Salisbury, Wilhelm z Canterbury, Edward Grim i inni)

Wieczorową porą czterech rycerzy zbliża się do wrót katedry w Canterbury. Są to: Reginald FitzUrse, Hugo de Morville, Wilhelm de Tracy oraz Ryszard Bretończyk. Chwilę wcześniej w pałacu arcybiskupim miała miejsce gwałtowna wymiana zdań między rycerzami a arcybiskupem. Teraz postanowiono przejść do działania. Nie tak dawno przecież król Henryk II Plantagenet w gniewie wypowiedział w obecności swych dworzan pamiętne słowa: „Czyż nie znajdzie się nikt, kto by mnie uwolnił od tego wichrzycielskiego klechy?”. Po wtargnięciu do środka rycerze zbliżają się do odprawiającego nieszpory arcybiskupa Tomasza Becketa, by po krótkiej, lecz gwałtownej szarpaninie, będącej nieudolną próbą aresztowania, wręcz zarąbać Tomasza, pastwiąc się następnie nad jego martwym ciałem.

Rycerze działający najprawdopodobniej z własnej inicjatywy byli przekonani o wypełnieniu królewskiej woli. Jednak w rzeczywistości oddali swemu monarsze zaiste niedźwiedzią przysługę, przyczyniając się do jego niemałych trudności oraz zapoczątkowania kultu niesfornego prałata – szybko, bo już dwa lata później, wyniesionego na ołtarze. Co ciekawe, całym swoim życiem Tomasz zdecydowanie odbiegał od dosłownie rozumianego ideału świętości. Raz po raz popadał w konflikt z królem w kwestii bronionych przezeń przywilejów Kościoła angielskiego oraz swych własnych prerogatyw, dwukrotnie doświadczając też z tego powodu wygnania z rodzimej wyspy, do czego zresztą w niemałym stopniu przyczynił się jego porywczy charakter.

Zabójstwo św. Stanisława ukazane na obrazie pędzla Jana Matejki. © Wikimedia Commons.
Zabójstwo św. Stanisława ukazane na obrazie pędzla Jana Matejki. © Wikimedia Commons.

Jan z Salisbury i Wincenty Kadłubek

Sceny opisane przez Kadłubka w wielu momentach przypominają opisy męczeństwa Tomasza Becketa znane zarówno z dzieł kronikarskich, jak i żywotów hagiograficznych, licznie spisywanych niedługo po śmierci arcybiskupa Canterbury. Są tu zaskakująco zbieżne motywy gniewu monarchy, sług królewskich (w których można się dopatrywać rycerzy), początkowej próby uprowadzenia, zabójstwa w kościele przy ołtarzu oraz profanacji zwłok, choć ten ostatni element powstał już na podstawie przekazu Galla. Warto zatem dociec, komu należałoby przypisać zasługę przeszczepienia na grunt polski pierwszych i brzemiennych w skutki anglonormańskich motywów legendy.

Najważniejszy trop prowadzi do dwóch przyszłych biskupów pochodzących z różnych krajów, lecz podzielających wspólne zainteresowania literackie i intelektualne. Pierwszym z nich był Jan z Salisbury (ok. 1120–1180), sekretarz arcybiskupa Canterbury i świadek jego mordu, literat i historyk, autor jednego z pierwszych jego żywotów, później – od roku 1176 – biskup Chartres. Drugim był wspomniany wyżej Wincenty, nazwany Kadłubkiem, późniejszy biskup krakowski, a w ostatnich latach życia mnich w klasztorze cysterskim w Jędrzejowie, a swego czasu student na uniwersytecie w Sorbonie. Tam też mógł zetknąć się osobiście z Janem, przebywającym po śmieci Tomasza na wygnaniu we Francji, a niemal na pewno czytał jego dzieła: SaturnaliaPolicraticus, których dalekie echa pobrzmiewają w jego Kronice polskiej. Wtedy też mógł zapoznać się również z żywotem Tomasza Becketa, czy to autorstwa samego Jana, czy też innych, licznie spisywanych w tych latach, zawierających relacje z ostatnich chwil życia duchownego. Jego odpis Wincenty najprawdopodobniej zabrał później po Polski. W rzeczy samej, wiadomość o męczeństwie Tomasza pojawia się w zapiskach większości najstarszych polskich roczników, co świadczy o bardzo wczesnym zaszczepieniu w Polsce kultu arcybiskupa Canterbury.

Święty Stanisław ze Szczepanowa jako patron Królestwa Polskiego. © Wikimedia Commons.
Święty Stanisław ze Szczepanowa jako patron Królestwa Polskiego. © Wikimedia Commons.

Czy Wincenty adaptował pasję Tomasza Becketa?

Wincenty Kadłubek miał jasny cel: wydobyć z zapomnienia rodzimą tradycję świętości, której w Polsce na pewno brakowało. Biskup Stanisław był niewątpliwie idealnym do tego kandydatem, lecz szczątkowo zachowana wersja jego śmierci w tej formie nie nadawała się do rozbudowy jego kultu. Wincenty sięgnął zatem po elementy narracyjne znane mu z żywota Tomasza Becketa. Choć wygląda to nieco na spisek, inaczej nie sposób wytłumaczyć braku jakichkolwiek innych rodzimych przekazów mogących stanowić w tym wypadku źródło inspiracji Mistrza Wincentego. Przeciwnie, brak nawet podstaw do twierdzenia, by w tej czy innej rozbudowanej formie kult świętego Stanisława mógł być w Polsce praktykowany przed Wincentym, i wiele czynników wskazuje na to, że sprawa śmierci Stanisława uległa zapomnieniu. Zatem należało ją wydobyć z niebytu.

Choć na kartach samej Kroniki polskiej Mistrz Wincenty o Tomaszu nie wspomina, to jednak jego plastyczny obraz męczeństwa biskupa Stanisława, w drobnych jedynie szczegółach różniący się od opisu śmierci Becketa, opiera się zasadniczo na wspomnianych żywotach arcybiskupa Canterbury, odrzucając niemal zupełnie relację Galla Anonima. Tradycyjnie zatem pojmowana legenda świętego Stanisława, rozbudowana następnie przez Wincentego z Kielczy i jego następców, a nieznajdująca potwierdzenia we wcześniejszych przekazach i nieobecna w polskiej tradycji XII-wiecznej, ma korzenie angielskie. Można tego nie dostrzegać, ale z całą pewnością nie należy o tym zapominać, gdyż jest to niewątpliwie najstarszy zanotowany wkład tradycji angielskiej w naszą polską rodzimą kulturę.

Legenda świętego Stanisława a sprawa narodowa

Na stworzonej przez Wincentego podstawie wyrosła znana dzisiaj wszystkim wersja legendy świętego Stanisława. Wywarła ona później wielki wpływ ideowy, zwłaszcza po kanonizacji biskupa w 1253 roku, w okresie scalania dzielnic polskich w jeden organizm państwowy (na podobieństwo poćwiartowanego ciała biskupa, którego szczątki cudownie scaliły się po śmierci) oraz wpłynęła na całą ideologię państwowo-narodową aż do przełomu XIX i XX wieku. Dopiero wtedy poczęto odbiegać od „kadłubkowej” wersji wydarzeń, usiłując rekonstruować prawdziwe okoliczności tego konfliktu w oparciu o relację Galla Anonima. Dyskusja jednak wciąż jest w toku…

Tomasz Becket nie zaznał aż takiej chwały w swym „życiu po życiu”. W okresie fermentu religijnego za Henryka VIII jego grób został zniszczony, a relikwie przepadły. Podobnie jednak jak święty Stanisław dla Polski, tak i on pozostaje dla Anglii, a przynajmniej dla jej katolickiej mniejszości, symbolem Kościoła „walczącego i umęczonego”.

I w tym także obaj męczennicy stali się sobie podobni.

Bibliografia

Anonim, tzw. Gall, Kronika polska, przekł. R. Grodecki, Wrocław 1989.
Borawska, Z dziejów jednej legendy. W sprawie genezy kultu św. Stanisława biskupa, Warszawa 1950.
[Jan z Salisbury], Anselm & Becket. Two Canterbury Saints’ Lives by John of Salisbury, trans. by R. E. Pepin, Turnhout 2009.
Jones, Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii, przekł. M. Karwowska, Kraków 2014.
Labuda, Św. Stanisław. Biskup krakowski, patron Polski. Śladami zabójstwa – męczeństwa – kanonizacji, Poznań 2000.
Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, przekł. B. Kurbis, Wrocław 1992.
Stabińska, Mistrz Wincenty, Warszawa 1973.