Most w Montereau. Kulisy zabójstwa Jana bez Trwogi. Cz. I

Wiadomo nie od dziś, że wszelkie „bliskie spotkania” na mostach noszą w sobie potencjalne ryzyko. Prawda ta znana jest zresztą nie tylko wojskowym, kierowcom i twórcom kryminalnych seriali telewizyjnych[1], ale także politykom i dyplomatom, którzy takie spotkania między antagonistami niejednokrotnie musieli organizować. Oto historia pewnego spotkania na moście sprzed sześciuset lat, które wymknęło się jego organizatorom spod kontroli. Spotkania, które walnie przyczyniło się do przedłużenia wojny stuletniej o następne kilkadziesiąt lat…

Scena zabójstwa Jana bez Trwogi na moście w Monereau, miniatura z piętnastowiecznego rękopisu kroniki Enguerranda de Monstrelet. Wikimedia Commons, domena publiczna

Krew na paryskim bruku

Termin „wojna stuletnia” na określenie konfliktu toczącego się w latach 1337–1453 między Francją a Anglią o dziedzictwo po Kapetyngach nie jest w gruncie rzeczy ścisły. Oznaczał bowiem nie tyle jedną, długotrwałą wojnę, ile serię kilku konfliktów, przerywanych okresami zawieszenia broni, a nawet pokoju. W trakcje jednego z takich epizodów wytchnienia na przełomie XIV i XV stulecia doszło we Francji do brzemiennego w skutki sporu wewnętrznego związanego z rywalizacją między książętami z rządzącego wówczas Francją rodu Walezjuszów. Cały konflikt łączył się z walką o wpływy u boku młodego króla Karola VI, walką pogłębiającą się jeszcze mocniej, odkąd w 1392 roku monarcha na skutek nieszczęśliwego wypadku[2] zaczął popadać coraz częściej w stany zbliżone do obłędu, co sprawiło, że zyskał przydomek „Szalony”. Rywalizacja odnosiła zresztą wpływ nie tylko na politykę królewską – rzecz dotyczyła bowiem także dostępu do kasy królewskiej, apanaży i  „regaliów”, czyli – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – ówczesnych „spółek Skarbu Państwa”.

W okresie niepoczytalności czy też, jak obrazowo wówczas to określano, „nieobecności” króla, formalna regencja spoczywała w rękach królowej Izabeli Bawarskiej, narzuconej wcześniej królowi przez partię burgundzką i stąd uchodzącą przez pewien czas za „kreaturę” jednego z królewskich stryjów, księcia Burgundii Filipa Śmiałego. Później jednak okazało się, że dominującą przewagę na dworze oraz przychylność królowej zdobyli zwolennicy młodszego brata królewskiego, Ludwika, księcia Orleanu. Zarówno rozrywkowym temperamentem, rozrzutnością, jak i niefrasobliwością w dbaniu o własny image wśród ludu, wreszcie zamiłowaniem do niewybrednych rozrywek, które trudno było pogodzić z mecenatem artystycznym[3], Ludwik odpowiadał młodej królowej Francji – do tego stopnia, że wkrótce zaczęto szeptać o romansie Orleańczyka z monarchinią. Te i inne sprawy, zwłaszcza jednak ostentacyjna rozrzutność księcia, trwoniącego na zabawy, turnieje i parady finanse kraju, z trudem dźwigającego się po trudnościach pierwszej fazy wojny stuletniej, nie przysporzyło popularności stronnictwu orleańskiemu.   

Rywalizacja książąt zamiast osłabnąć, jeszcze się wzmogła, odkąd w 1404 roku śmierć zabrała rywalizującego z Ludwikiem jego stryja Filipa. Dało to władzę nad Burgundią, wraz z licznymi sąsiadującymi z nią ziemiami, stryjecznemu bratu Orleańczyka – Janowi zwanemu „bez Trwogi”, nie tyle ze względu na jego zakończone klęską, dawne dokonania wobec Osmanów pod Nikopolis, ile wątpliwej wartości pokazy brawury w walce przeciwko buntującym się mieszkańcom Liège. Po latach walki propagandowej i „podchodów” obu stronnictw – orleańskiego i burgundzkiego – w czasie których otwarta wojna domowa wisiała na włosku, wzajemna nienawiść przelała czarę goryczy. Wykorzystując wspomnianą już niefrasobliwość księcia Orleanu, obywającego się bez większej obstawy, Jan bez Trwogi doprowadził do zamordowania Ludwika pod pałacem Barbette 23 listopada 1407 roku. Ludwik legł na paryskim bruku z rozpłataną czaszką i odrąbaną dłonią. Co więcej, książę Burgundii zupełnie się nie odżegnywał od współudziału w tej zbrodni.  

Zabójstwo Karola Orleańskiego pod pałacem Barbette w Paryżu, z piętnastowiecznego rękopisu kroniki Enguerranda de Monstrelet. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Armaniacy i burgundczycy

Wydawało się, że zabójstwo księcia krwi z panującego rodu Francji, czyli, jak wówczas mówiono, „księcia kwiatu lilii” (od wyobrażenia złotych lilii na błękitnym tle w herbie Królestwa Francji), doprowadzi do potępienia zabójcy i jego przykładnego ukarania (więzieniem lub banicją, o egzekucji bowiem ze względu na wysoki status krwi zbrodniarza nie było mowy). Stało się jednak inaczej. Z uwagi na skrajną niepopularność Orleańczyka zarówno książęta, jak i przedstawiciele Kościoła zachowali w tym względzie bierność, ograniczając się jedynie do formalnego wyrażenia ubolewania. Paryska „ulica” przeciwnie, wręcz świętowała, licząc teraz na zmianę reżimu. Sprawę odpowiedzialności Burgundczyka za wydarzenia spod pałacu Barbette zdała się pogrzebać słynna mowa Usprawiedliwienie księcia Burgundii, wygłoszona przez mistrza Sorbony, Jeana Petita, w pałacu Saint-Pol 8 marca 1408 roku. W długim wywodzie paryski teolog dowodził nie tyle rzekomej niewinności księcia Burgundii, ile winy Ludwika Orleańskiego, oskarżanego teraz o „zbrodnie obrazy majestatu”, oraz przekonywał, że zgładzenie „tyrana” jest czynem pobożnym i pod względem moralnym – usprawiedliwionym. Mowa ta wywołała wśród zgromadzonych wielkie wrażenie, a wśród teologów i jurystów żywą polemikę. Była później powszechnie znana jako Pochwała tyranobójstwa, awansując do – bez wątpienia niezamierzonej – roli podbudowy ideologicznej dla wszelkiej maści królobójców, zamachowców i terrorystów w ciągu następnych stuleci.

Jean Petit już wówczas mógł jednak śmiało głosić swoje tezy, znajdował się bowiem pod opieką Jana bez Trwogi, który w międzyczasie jakby nigdy nic wrócił do Paryża, po raz pierwszy dobijając się do władzy i opieki nad szalonym królem Francji. Izabela Bawarska, której należał się głos w Radzie Królewskiej z racji regencji sprawowanej w czasie ataków niepoczytalności jej małżonka, nie protestowała. Małoletni syn i następca zamordowanego, Karol Orleański, miał po stracie ojca, a wkrótce potem i matki Walentyny Visconti zbyt mało sił i wpływów, aby przeciwstawić się potężnemu księciu Burgundii. Pozostało mu tylko liczyć na pomoc swojego teścia, Bernarda VII, hrabiego Armagnac, który stał się głową dawnego stronnictwa orleańskiego, zwanego odtąd armaniackim. Tak zaczynała się otwarta wojna domowa, zwana walką „armaniaków” z „burgundczykami”.

Okres pierwszej dominacji w Paryżu zwolenników Jana bez Trwogi naznaczył się z zarówno fermentem społecznym, któremu przewodził głównie potężny cech rzeźników, jak i dość nieudolną próbą reform państwa i francuskiego Kościoła. Odpowiedzią na przemoc był jednak bunt paryżan z 1413 roku, wygnanie burgundczyków i powrót do władzy armaniaków. Ci jednak wcale nie okazali się lepsi: ich pięcioletnie rządy w stolicy zasłynęły jako czas „terroru armaniaków”. Walka ta toczyła się również na prowincji, a poszczególne miasta i regiony przechodziły nieustanne z rąk do rąk.       

Pogrążająca się stopniowo w anarchii Francja nie za bardzo przejmowała się tym, co dzieje się na jej granicach. A działo się sporo, bo do walki stronnictw wmieszali się teraz Anglicy…

Bibliografia

https://fr.wikipedia.org/wiki/Assassinat_de_Jean_Ier_de_Bourgogne#cite_note-11

https://astrahistoria.pl/szalenstwa-krola-karola-vi/

Allmand, Wojna stuletnia. Konflikt i społeczeństwo, tłum. T. Tesznar, Kraków 2012.

Barante, Histoire des ducs de Bourgogne de la Maison de Valois, t. 4, Paris 1826

Favier. La guerre de Cent Ans, Paris 1987.

Knecht, Walezjusze. Królowie Francji 1328–1589, przeł. B. Kaczyńska, Kraków 2019

Potkowski, Crécy–Orlean 1346–1429, Warszawa 1986.          


[1] Por. duńsko-szwedzki serial telewizyjny Most nad Sundem, reż. H. GeorgssonCh. SielingL. SiweK. WindfeldM. Arnfred.

[2] Przypadkowe uderzenie ciężką kopią w głowę podczas podróży.

[3] Choćby słynny, zakończony tragicznie „bal płonących” (lub „dzikich”) z 1392 roku, por. K. Kuras, Szaleństwa Karola VI, https://astrahistoria.pl/szalenstwa-krola-karola-vi/ [dostęp 26.10.2020].