Czarna i biała legenda Saladyna

W ciągu prawie dwóch stuleci krucjat i walk o Ziemię Świętą krzyżowcy zawsze mieli do czynienia z zawziętym oporem muzułmańskich „Saracenów” – czy byli nimi Arabowie, Turcy, Chorezmijczycy, Kipczacy czy też Kurdowie. Przy okazji ukształtował się pewien schemat: ilekroć muzułmański Wschód bywał podzielony i ogarnięty anarchią, tylekroć krzyżowcy zwyciężali lub przynajmniej utrzymywali swój stan posiadania w Outremer. Z kolei jeśli wśród miejscowych atabeków czy emirów pojawił się ktoś, kto zapewniłby w Lewancie choćby przejściową jedność świata islamu, łacinnicy zaczynali się cofać w kierunku morza. Imiona tych czempionów „antykrucjat”, od atabeka Zengiego poczynając, na sułtanie Kalawunie kończąc, na zawsze utrwaliły się w tradycji Wschodu i Zachodu, przyćmiewając nawet postacie bagdadzkich kalifów czy osmańskich sułtanów.

Spośród tych wodzów jeden zajmował w świadomości krzyżowców wyjątkową pozycję. Był nim Saladyn, założyciel dynastii Ajjubidów, sułtan Syrii i Egiptu, zdobywca Jerozolimy. Zarówno jego sukcesy i dokonania, jak i niezwykła jak na muzułmanina osobowość, skłaniająca się zarówno w stronę muzułmańskiego wojownika dżihadu, jak i chrześcijańskiego etosu rycerskiego, zaowocowała powstaniem mniej lub bardziej autentycznych opowieści z jego życia, zapisanych później w kronikach i przekazywanych z ust do ust. Złożyły się one zarówno na białą, jak i czarną legendę sułtana. 

Portret Saladyna, ok. 1568. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zaczyna się czarna legenda…

Saladyn nie urodził się w królewskim ani książęcym pałacu. Jego ojciec Ajjub i stryj Szirkuh byli drobnymi kurdyjskimi emirami w służbie rodu Zengidów rządzącego Aleppo, Damaszkiem i Mosulem. Dopiero sam Saladyn podniósł znaczenie swojej rodziny, wbrew swemu panu Nur ad-Dinowi sięgając po władzę w Egipcie. Nie do końca jasne okoliczności przejęcia przezeń władzy w Kairze dały asumpt do powstania legend, pokazujących mroczą stronę jego natury, zdradzającej jakoby niepohamowane okrucieństwo wobec tych, którzy stanęli na jego drodze ku władzy i chwale. Już współczesny Saladynowi kronikarz frankijski Ernoul zawarł fantastyczną wersją zgładzenia przez niego ostatniego egipskiego kalifa z rodu Fatymidów, co miało mu rzekomo otworzyć drogę do tronu.

Według tej wersji, powtórzonej następnie przez anonimowe francuskie kroniki – Estoire de EraclesKronikę Ziemi Świętej – Saladyn jeszcze jako zwykły emir, koczując ze swoją armią u bram Kairu, udał się z kilkoma swoimi ludźmi do kalifa, chcąc jakoby oddać mu pokłon. Podczas audiencji miał jednak dobyć miecza i podstępnie zabić władcę, aby samemu zająć jego miejsce.

Historia ta, jak się okazuje, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Saladyn co prawda rywalizował o panowanie w Egipcie, ale jego główną ambicją było objęcie urzędu wezyra, dającego wówczas najwięcej władzy. Prawda jest taka, że ostatni fatymidzki kalif, Al-Adil, umarł w opuszczeniu i pozbawiony znaczenia, ale jednak śmiercią naturalną, we wrześniu 1171 roku. Co więcej, Saladyn, chociaż faktycznie położył wtedy rękę na bajecznych skarbach Fatymidów, zwlekał jeszcze cztery lata po śmierci kalifa, nim oficjalnie przyjął tytuł sułtana. Można zatem uznać, że informatorzy Ernoula lub on sam powtórzyli jakąś dyskredytującą muzułmańskiego władcę plotkę, co było tym bardziej prawdopodobne, że krzyżowcy, prowadzeni przez króla Jerozolimy Amalryka I, jeszcze parę lat wcześniej toczyli z Saladynem wojnę o panowanie nad tym krajem. Niewątpliwie jednak zarzut „królobójstwa” i zdrady swego władcy należałoby odrzucić, kładąc je na karb powstającej wówczas „mrocznej” legendy przyszłego pogromcy chrześcijan.

Jednak inne przykłady okrucieństwa sułtana wobec jego wrogów nie są już całkowicie wyssane z palca, a niektóre z nich pochodzą z wiarygodnych źródeł. Wśród nich zwraca uwagę zachowanie Saladyna wobec niektórych pokonanych przez niego chrześcijan. Już w trakcie wojen o kontrolę nad Morzem Czerwonym z panem Zajordanii Renaldem de Chatillon, usiłującym ze swojego portu w Ajlat atakować święte miasta muzułmanów – Mekkę i Medynę, Saladyn kazał mordować pochwyconych przez siebie chrześcijańskich rycerzy i marynarzy. Wiązało się to jednak po części ze strachem, jaki wzbudzali krzyżowcy Renalda, a po części z jego zbójecką działalnością wobec wyznawców Proroka. Pan Zajordanii miał bowiem zwyczaj atakować karawany z muzułmańskimi pielgrzymami zdążającymi przez kontrolowane przez niego ziemie do świętych miast islamu. Szalę przeważyły jednak nie tyle przechwałki pana Zajordanii, że wywiezie z Medyny trumnę samego Mahometa, ile podniesienie ręki na rodzinę sułtańską. Jedną z zagarniętych na przełomie 1186 i 1187 roku przez Renalda karawan podróżowała wówczas siostra samego Saladyna. Na żądanie uwolnienia, chrześcijański watażka miał ze śmiechem odpowiedzieć: „Niech was wyzwoli wasz Mahomet”. Wówczas to sułtan Saladyn poprzysiągł ponoć zgładzić Renalda z Châtillon własną ręką.

Okazja do tego nadarzyła się już wkrótce. W wojnie, która niebawem wybuchła między Saladynem a królem jerozolimskim Gwidonem z Lusignan, musiał wziąć udział także pan Zajordanii. W bitwie pod tzw. Rogami Hittinu armia chrześcijańska została rozbita, a liczni rycerze i książęta, wśród nich król jerozolimski i senior zajordański, dostali się do muzułmańskiej niewoli. Obaj zostali w więzach przywiedzeni przed sułtańskie oblicze. Doszło wówczas do słynnej „egzekucji w namiocie” – przez chrześcijańskie i muzułmańskie źródła odmiennie przedstawianej. Jedno wydaje się pewne: po gwałtownej wymianie zdań między Saladynem a Renaldem władca muzułmański, nie zważając na święte u muzułmanów prawo gościnności, gwarantujące nietykalność każdemu, komu zapewniło się już „jadło i napój” – co wówczas mimowolnie miało miejsce – własnoręcznie zgładził Renalda. Nie jest nawet istotnie, czy został do tego czynu słownie przez rycerza sprowokowany, czy też nie. Uwaga, jaką poświęcili temu epizodowi także muzułmańscy kronikarze, wskazuje, że czyn ten musiał wydawać się haniebny także dla nich, choć jednocześnie starali się odpowiednio nagłośnić szlachetność sułtana, jego szczodrobliwość i miłosierdzie.

Bitwa u źródła Cresson, 1187 rok. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Renald z Châtillion nie był jedynym, który zasłużył na sułtańską zemstę. Chociaż większość wziętych do niewoli krzyżowców mogła liczyć na łagodne traktowanie (chodziło też między innymi o okup), nie dotyczyło to tzw. turkopoli – miejscowych muzułmanów na służbie chrześcijan, ani tym bardziej członków zakonów rycerskich – joannitów i templariuszy. Ci spośród nich, którzy odmówili przejścia na islam – a była to zdecydowana większość – zostali na rozkaz Saladyna zgładzeni. Jako najbardziej nieprzejednani i groźni wrogowie islamu nie mogli zasłużyć na jego łaskę. Czyn ten w sumie Saladynowi się nie opłacił. Gdy kilka lat później angielski król Ryszard Lwie Serce odbił Akkę, posłużył się przykładem sułtańskim i zmasakrował wziętych do niewoli obrońców. Krew za krew.

Było wiele innych przykładów dowodzących, iż Saladynowi daleko do przypisywanego mu ideału wyraziciela cnót rycerskich. Władca okazywał brutalność wobec tych, którzy w ten czy inny sposób zawiedli jego zaufanie lub wystawili go na pośmiewisko, w grę wchodziła bowiem jego reputacja. Przekonał się o tym inny Renald, pan Sydonu, który broniąc przez kilka miesięcy swojej górskiej twierdzy w Beaufort, jednocześnie prowadził z sułtanem, stojącym ze swoim wojskiem pod zamkiem, niebezpieczną grę pozorów, to robiąc władcy nadzieje na rychłą kapitulację, to mnożąc przeszkody, aby układów nie dopełnić. Jego tupet był przy tym tak wielki, że nawet, pozornie bratając się z Saladynem i bez przeszkód odwiedzając sułtański obóz, skupował broń i żywność na muzułmańskim bazarze, by zaopatrywać zamkową załogę.

W końcu jednak, gdy władca się zorientował, że został wystrychnięty na dudka, okazał sprytnemu Frankowie zupełne inne, mściwe oblicze, tym groźniejsze, że marnując bezowocnie czas pod zamkiem, zaniedbał wiele pilniejszych spraw wojennych. Rozkazał mianowicie pana Renalda z Sydonu pojmać, a nawet brutalnie torturować przed bramą zamkową, chcąc tym samym zmusić jego ludzi do wydania zamku. Ostatecznie i tak nie przyniosło to żadnych efektów, a twierdza, tak pomysłowo wzmocniona przez swego dowódcę, trwała w oporze jeszcze przez rok, co walnie przyczyniło się do końcowego sukcesu wojsk trzeciej krucjaty pod Akką.

To jednak nie przeszkadzało Saladynowi kilka lat później iście po królewsku ugościć Renalda z Sydonu, kiedy ten udał się negocjować w imieniu króla jerozolimskiego pokój z sułtanem. Takie małe przeprosiny w imię starej znajomości, aby nie chował urazy… 

Saladyn zapewnia ochronę karawany podróżującej do odległych krajów. Wikimedia Commons, domena publiczna. Wikimedia Commons, domena publiczna.

…a kończy się jako biała

Wynikający z tego epizodu nieco karykaturalny wizerunek najsłynniejszego wojownika dżihadu wszech czasów stoi jednak w sprzeczności z ogólnym wizerunkiem sułtana przebijającym ze źródeł jemu współczesnych. Kroniki i relacje z epoki pełne są zachwytów nad niezwykłą osobowością Saladyna, jakże daleką od standardów tej brutalnej epoki. Brylowały w tych opiniach zwłaszcza kroniki muzułmańskie, które, pisane pod czujnym okiem sułtana i jego ajjubidzkich następców, intensywnie kreowały obraz idealnego władcy świata islamu. Dla kronikarzy i pamiętnikarzy, takich jak Usama ibn Munkidh, Imad ad-Din, Abu-Szama, Baha ad-Din czy Ibn al-Asir, Saladyn to uosobienie łagodności, szczodrobliwości i pobożności, człowiek realizujący wszystkie zalecenia Koranu, także w stosunku do niewiernych.

Oto, według muzułmańskich dziejopisów, Stefania z Milly, pani Zajordanii i wdowa po zaciętym wrogu sułtana, Renaldzie z Châtillon, udała się do Saladyna, oblegającego w tym czasie Jerozolimę. Błagała sułtana o uwolnienie jej syna, Onufrego z Toronu, który wcześniej w wyniku bitwy dostał się do niewoli. Sułtan wyraził zgodę, żądając w zamian oddaniu mu zamku Kerak, najpotężniejszej twierdzy znajdującej się w posiadaniu krzyżowców na wschód od Jordanu. Stefania udała się zatem wraz z uwolnionym synem pod twierdzę w towarzystwie muzułmańskiej eskorty, jednak chrześcijańska załoga, sprzeciwiając się swojej nominalnej władczyni, odmówiła wówczas wydania zamku Saracenom. Nieszczęsna matka, związana danym słowem, wróciła do sułtana, oddając swego potomka w ręce zwycięzcy, który jednak, zamiast zatrzymać cennego zakładnika, uwolnił młodzieńca nie tylko bez okupu, ale i hojnie go obdarowawszy, i pozwolił wraz z matką schronić się w pozostającym nadal w rękach chrześcijan Tyrze.

Zaskakujący przejaw rycerskości Saladyna wobec rodziny najgroźniejszego ze swoich wrogów, którego dopiero co wyprawił na tamten świat. Czy może przejaw wyrzutów sumienia?  

Jednak i przekazy chrześcijańskie uległy poniekąd temu trendowi. Opowieści o rycerskości sułtana Egiptu powstawały już w czasach jemu współczesnych pod wpływem autentycznych wydarzeń, choć niekiedy zawierały sporą dozę fantazji.

Charakterystyczne jest szczególnie opowiadanie ze wspomnianej już Kroniki Ziemi Świętej, spisanej co prawda ponad stulecie po opisywanych wydarzeniach, ale korzystającej, jak się wydaje, z tradycji wpływowego w tych czasach możnowładczego rodu Ibelinów.

Wedle tej wersji sułtan, już po zajęciu Akki przez muzułmanów, szykując się do wkroczenia do miasta, ujrzał ubogą chrześcijankę rzucającą się do jego stóp. Gdy zapytał, dlaczego to robi, opowiedziała mu o swym synu, porwanym przez sułtańskich żołnierzy do niewoli. Władca, poruszony opowieścią niewiasty, oświadczył swoim ludziom, że nie ruszy się z tego miejsca, gdzie z koniem stał, dopóki syn tej nieszczęsnej cały i zdrów nie zostanie jej zwrócony. Emirowie sułtana tak długo szukali chłopca, aż sułtańskiej woli stało się zadość, i oddali dziecko w ręce uradowanej matki, przed samym obliczem swego pana. Dopiero wtedy sułtan wkroczył do miasta, pozwalając wcześniej chrześcijanom bezpiecznie opuścić jego mury, rezygnując z przysługującemu zwycięzcy prawa do brania jeńców.

Czy wynikało to z jakiegoś nieuzasadnionego sentymentu władcy muzułmanów do tego właśnie miasta? Tę zagadkę próbowała wyjaśnić inna legenda. Mianowicie lata przed opisanymi wydarzeniami, jeszcze w czasach niezmąconego panowania krzyżowców w Akce, Saladyn, udając chorego – lub może rzeczywiście nim będąc – udał się ponoć incognito do Akki, do słynnego szpitala w tym mieście prowadzonego przez rycerzy joannitów, w końcu nie na darmo zwanych wówczas szpitalnikami. Podobno z opieki, jakim go tam otoczono, wielce był zadowolony.

Może i była to budująca historia, ale raczej nieprawdziwa, biorąc pod uwagę „terapię”, jaką sułtan zgotował rycerzom joannitom wziętym do niewoli pod Hittinem. Dekapitację trudno bowiem uznać za metodę kuracji… 

***

A zatem był czy nie był Saladyn muzułmańskim odpowiednikiem „rycerza króla Artura”? Na tak postawione pytanie trudno znaleźć prostą odpowiedź, tak samo jak niestandardowa i daleka od jednoznacznej oceny jest postać sułtana. Nie ulega wątpliwości, że nie był typem polityka poświęcającego ideały na rzecz Realpolitik. Przez całe życie starał się, mimo wszelkich przeciwności, realizować pewien wzorzec rycerski. Sprawą dyskusyjną pozostanie, czy czynił to zapatrzony w ideały chrześcijańskiego rycerza, czy muzułmańskiego bojownika islamu. Nie zawsze wprawdzie udawało mu się wcielać swoje przekonania w czyn. Czarne karty jego życiorysu są przynajmniej tak samo liczne, jak te białe.

 Pozostał w końcu tylko człowiekiem…

Bibliografia

  • P. Deschamps, Zamki i twierdze królestwa jerozolimskiego. Studium historyczne, geograficzne i architektoniczne, tłum. A. Foryt, Oświęcim 2016.
  • Chronique d’Ernoul et de Bernard le Trésorier, par M. Las Matrie, Paris 1871.
  • L’Estoire de Eracles, empereur, et la conqueste de la Terre d’Outre-Mer, par A. Beugnot et A. Langlois, Paris 1859.
  • Kronika Ziemi Świętej, przeł. A. Foryt [w:] tegoż, Gestes des Chiprois jako cypryjska kompilacja historyczna z XIV wieku, Zabrze–Tarnowskie Góry 1918.
  • M.C. Lyons, D.E.P. Jackson, Saladyn. Polityka świętej wojny, tłum. K. Pachniak, Warszawa 2006.
  • A. Maalouf, Wyprawy krzyżowe w oczach Arabów, tłum. K.J. Dąbrowska, Warszawa 2001.
  • M. Małecki, Rogi Hittinu 1187. Z dziejów krzyżowców w Lewancie. Polityka – wojna – prawo – obyczaje, Zabrze 2010.
  • R. Pernoud, Ryszard Lwie Serce, przeł. Z. Cesul, Warszawa 1994.
  • S. Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych, t. III: Królestwo Akki i późniejsze krucjaty, tłum. J. Schwarkopf, Warszawa 1988.
  • G. Schlumberger, Ekspedycje króla Jerozolimy Amalryka I do Egiptu w latach 11631169, tłum. K. Polejowski, Oświęcim 2016.    
  • [Usama ibn Munkidh] Kitab al I’tibar. Księga pouczających przykładów…, tłum. J. Bielawski, Warszawa 1975.