Angielski mag na dworze Stefana Batorego

Portret Edwarda Kelleya. © Wikimedia Commons.
Portret Edwarda Kelleya. © Wikimedia Commons.

Nazywano go szarlatanem, ale on twierdził, że posiadł sekret transmutacji metali nieszlachetnych w złoto, a nawet legendarny kamień filozoficzny. Czy naprawdę był potężnym medium, czy może jedynie zwykłym oszustem? Jedno jest pewne: przez ponad dekadę mamił obietnicami poznania tajemnic języka aniołów największego naukowca elżbietańskiej Anglii, opróżniał kiesy arystokratom, żyjąc na ich koszt, i zwodził na manowce europejskie koronowane głowy, obiecując im góry złota, którego nigdy nie ujrzeli na oczy.

Przepowiadanie przyszłości z organów

Edward Kelley urodził się 1 sierpnia 1555 roku pod nazwiskiem Talbot w Worcesterze. Gwiazdy przepowiadały mu życie człowieka „o jasnym umyśle, szybkim pojmowaniu rzeczy, bystrego i z wielkim talentem do studiów filozoficznych oraz badania tajemnic natury”. Terminował u aptekarza lub wychowywał się w rodzinie aptekarskiej i ponoć wykazywał w tym kierunku pewne uzdolnienia. Studiował jakiś czas w Oksfordzie, ale odszedł nagle w niejasnych okolicznościach. Prawdopodobnie za fałszowanie dokumentów obcięto mu uszy, a potem w Walton-le-Dale przyłapano go na nekromancji, gdy chciał wykorzystać zwłoki do przesłuchania „złego ducha przemawiającego poprzez organy”, aby poznać przyszłość pewnego bardzo młodego wówczas dżentelmena. Nie wiadomo, co los zgotował dla owego młodziana, ale Kelley uciekł do Walii, gdzie zaczął życie wędrownego astrologa, a hańbie zaradził, nosząc rodzaj piuski, który dodatkowo nadawał mu wygląd mędrca.

Wizerunek św. Dunstana, opata klasztoru w Glastonbury. © Wikimedia Commons.
Wizerunek św. Dunstana, opata klasztoru w Glastonbury. © Wikimedia Commons.

Bezcenny manuskrypt w podrzędnej gospodzie

Pewnej nocy Kelley nocował w gospodzie pod Bristolem, gdzie gospodarz pokazał mu stary manuskrypt. Miał on zostać wykradziony z grobowca św. Dunstana, opata Glastonbury. Kelley znał trochę walijski i nieco rozumiał staroceltycki, szybko więc zorientował się, z czym ma do czynienia. Spytał gospodarza, czy w grobowcu odnaleziono inne przedmioty. Usłyszał, że jedyne dwie butelki, zawierające czerwony i biały proszek, podarowane dzieciom do zabawy. W cenie jednego funta szterlinga Kelley mógł kupić manuskrypt i nienaruszoną butelkę z czerwonym proszkiem oraz pozostałości proszku z białej, zebrane po jej rozbiciu. Gospodarz nie wiedział, że manuskrypt św. Dunstana zawierał największe tajemnice alchemii, a wraz z tajemniczymi proszkami służył do transmutacji metali w złoto. Z tym skarbem Kelley udał się do Johna Dee – uznanego filozofa i astrologa, rozpoczynając tym samym siedmioletnie, owocne partnerstwo. Był roku 1582, Kelley miał 27 lat i całkiem niezłe zaplecze z zakresu okultyzmu i alchemii oraz szereg ksiąg magicznych, z których przynajmniej część uważano za „diabelskie”. Brakowało jedynie funduszy na prowadzenie eksperymentów.

Portret Johna De – filozofa i astrologa. © Wikimedia Commons.
Portret Johna De – filozofa i astrologa.
© Wikimedia Commons.

Pechowa audiencja u polskiego króla

W roku 1583 do Anglii przybył polski szlachcic – Olbracht Łaski, którego ojciec był jednym z pionierów reformacji w Polsce. 13 maja poznał obydwu magów w pałacu Greenwich pod Londynem i – jak pisze historyk Wincenty Zakrzewski – długo namawiał ich na przyjazd do Polski. Co go do tego skłoniło? Otóż Kelley przepowiedział mu, że będzie rządził dwoma królestwami, ponieważ jego imię „zapisano w księdze życia”, a „słońce nad nim nie zajdzie”. Łaski był zachwycony i nie szczędził grosza na przyjazd magów wraz z rodzinami do swoich posiadłości pod Krakowem, gdzie ci osiedli w lutym 1584 roku, odnajdując swoje Eldorado. Mogli czerpać pełnymi garściami z kasy patrona, studiując metody transmutacji metali, a każdy akt jego hojności był nagradzany nową obietnicą. W końcu po długim czasie i potężnych nakładach finansowych poniesionych przez Łaskiego podłużny fragment metalu wycięty z patelni udało się ponoć zmienić w czyste złoto. Wysłano go wraz z patelnią do królowej Elżbiety jako dowód biegłości Kelleya w sztuce alchemicznej. W międzyczasie dobra Łaskiego stopniały, ziemie zostały zastawione niemalże w całości, a eksperymenty pochłonęły znaczną wielokrotność tego, ile było warte powstałe w ich efekcie złoto. Trzeba było na gwałt szukać nowego sponsora, więc zaaranżowano spotkanie z polskim królem, Stefanem Batorym. 27 maja 1585 roku alchemicy stanęli przed jego obliczem w podkrakowskich Niepołomicach, a seans, który się tam odbył, omal nie zakończył się skandalem. Jak czytamy w biografii Łaskiego autorstwa Ryszarda Zielińskiego i Romana Żelewskiego: „Pan Bóg ustami Kelleya poczynił brutalne aluzje do cuchnącego trądu [Batory chorował, miał na nogach wyżerki sprokurowane do celów leczniczych], po czym zarzucił królowi apostazję, niesprawiedliwość sądów, niewdzięczność za wyniesienie na tron. Pan Bóg złagodniał dopiero pod koniec transu Kelleya, dając królowi szansę: choć jego tron się chwieje, a jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, król może się jeszcze uratować, o ile będzie uległy…”. Magowie otrzymali 800 florenów i rozkaz, aby więcej nie pokazywali się królowi na oczy.

Olbracht Łaski odwiedził Anglię w 1583 roku i usilnie namawiał Edwarda Kelleya i Johna Dee do przyjazdu do Polski. © Wikimedia Commons.
Olbracht Łaski odwiedził Anglię w 1583 roku i usilnie namawiał Edwarda Kelleya i Johna Dee do przyjazdu do Polski. © Wikimedia Commons.

Opróżniwszy doszczętnie kasę Łaskiego i spaliwszy za sobą mosty, magowie musieli szukać szczęścia gdzie indziej, więc w marcu 1586 roku wraz z rodzinami przenieśli się do Trzebini, gdzie znaleźli patrona w osobie zamożnego czeskiego szlachcica, Willema Rožemberka. Tu wznowili eksperymenty z nową energią, a efektem miało być 1¼ uncji złota. Wciąż jednak wynik był niezadowalający w stosunku do ponoszonych nakładów, nawet jeśli to nie oni je ponosili.

Swingersi epoki elżbietańskiej

W piątek 18 kwietnia 1587 roku po zwyczajnych modlitwach istoty duchowe zrobiły coś, co ostatecznie położyło kres zarówno owocnemu partnerstwu Kelleya z Johnem Dee, jak i jego i tak już kiepskiej reputacji. Najpierw zaczęły prowokować mężczyzn do grzechu, a potem zażądały od nich, aby żyli, dzieląc się żonami. Gdy Kelley po seansie przedstawił ów szokujący warunek starszemu partnerowi, ten zaniemówił. Po namyśle zgodził się jednak i podzielił się swoją żoną, co skrupulatnie odnotował w dzienniku. Dee poszedł spać, zastając żonę zdenerwowaną i czekającą na dalsze ustalenia. „Jane – powiedział – nie widzę innego lekarstwa, jak uczynienie tego, co zostano nakazane, więc to właśnie należy uczynić”. Pani Dee zaczęła więc – jak czytamy w dzienniku – „łkać i drżeć przez kwadrans”, a mąż „uspokajał ją najlepiej jak potrafił”. W końcu po zapewnieniach i tłumaczeniach Jane została przekonana, że wymiana partnerów będzie miła Bogu i ma na celu realizację Boskiego planu. Podpisano „święty pakt” między obydwiema rodzinami, a krótka notka datowana na 11 maja 1587 roku jako „pactum factum” oznacza, że umowę skonsumowano. Gdy partnerzy wymienili się żonami, sesje można było wznowić. Jednak Dee wkrótce miał dosyć. Przekazał młodszemu koledze jego proszek, książki i instrument, a potem zabrał rodzinę i na początku grudnia 1589 roku powrócił do Anglii. Wśród jego dzieci był także urodzony dokładnie dziewięć miesięcy po owym „świętym pakcie” Theodore, który według niektórych historyków mógł być synem Kelleya.

5. Cesarz Rudolf II szczodrze przyjął u siebie Kelleya, ofiarując mu m.in. pokaźną sumę pieniędzy i tytuły. © Wikimedia Commons.
5. Cesarz Rudolf II szczodrze przyjął u siebie Kelleya, ofiarując mu m.in. pokaźną sumę pieniędzy i tytuły. © Wikimedia Commons.

Skąd pomysł na tak drastyczny krok ze strony zaświatów? Być może Kelley zrobił to celowo, aby pozbyć się swojego partnera i poświęcić alchemii, zamiast marnować czas na seanse spirytystyczne i „rozmowy z aniołami”, które przestały go interesować. Tak czy inaczej, pozostał w Pradze, za co cesarz Rudolf II ofiarował mu całkiem intratną sumę i tytuły szlacheckie, w tym tytuł barona. Tytuł nie uchronił go jednak przed więzieniem za próbę otrucia cesarza – Kelley miał podać truciznę pod postacią oleju na kołatanie serca. Uwolnił się dzięki wstawiennictwu królowej angielskiej, która nalegała, by „przybył do rodzinnego kraju i uhonorował Jej Wysokość owocami wiedzy, jaką Bóg go obdarzył”. Gdy odmówił powrotu, królewski Skarbnik pisał: „Wielu mówi, że jeśli nie powrócisz, dowiedzie to, że nie jesteś w mocy dokonać tego, co sobie przypisujesz […] możesz być pewien hojnej nagrody, możesz uszczęśliwić Twoją Królową […] pomożesz uczynić Jej Wysokość chwalebną i zwycięską w obliczu jej wrogów i wrogów Pana Naszego”. Argumenty trafiły w próżnię. Tymczasem w Pradze dobra wola cesarza zależała wyłącznie od tego, kiedy wreszcie otrzymałby obiecane złoto, a nuncjusz papieski nieustannie naciskał na wtrącenie do lochów heretyka i czarnoksiężnika. Kelley w końcu ponownie trafił do więzienia i zmarł w 1595 roku, ponoć przy próbie ucieczki. Mówiono, że zrobił linę z prześcieradeł, której chciał użyć do zsunięcia się po murze, ale spadł na ziemię, złamał obydwie nogi i kilka żeber. Obiecanego złota nigdy nie zobaczył ani cesarz, ani angielska królowa, a największą tajemnicę alchemii – o ile kiedykolwiek ją posiadał – alchemik zabrał ze sobą do grobu.

Bibliografia:

Grzywacz, M., W poszukiwaniu kamienia filozoficznego, Ale Historia, nr 31 (185), 3 sierpnia 2015, s. 3–4.
Harkness, D.E., Managing an Experimental Household: The Dees of Mortlake and the Practice of Natural, Isis, Vol. 88, No. 2 (Jun., 1997), pp. 247-262.
Powell, N., Alchemy, the ancient science, Aldus Books Limited, London 1976.
Redgrove, H.S., Alchemy: Ancient and Modern, Rider, London 1911.
Seccombe, T., Lives of twelve bad men, T. Fisher Unwin, London 1894.