Zabójstwo syna Elżbiety Łokietkówny

We wrześniu 1345 roku świat obiegła nowina o zabójstwie osiemnastoletniego Andrzeja Andegaweńskiego. Powiadano, że zabiła go żona Joanna neapolitańska, której nie potrafił zadowolić w sypialni.

Niedopasowana para

Joanna straciła rodziców niedługo po swoich narodzinach, a ponieważ jej dziadek, król Neapolu Robert I Mądry, nie miał już żadnego męskiego potomka, została jego dziedziczką. Nie była jednak ostatnią Andegawenką, więc aby uniknąć kłopotów i zadowolić roszczenia węgierskich krewnych do tronu, w 1334 roku zaręczono ją z kuzynem Andrzejem.

Elżbieta Łokietkówna i Karol Robert z synami Ludwikiem i Andrzejem. Fragment obrazu Gniew Felicjana Zacha
Somy Orlai-Petricha, 1859. Domena publiczna

Andrzej, syn jednego z najpotężniejszych ówczesnych władców, króla Węgier Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny, przybył do Królestwa Neapolu rok wcześniej jako sześciolatek. Na dworze państwa, którego tron był mu przeznaczony, miał odebrać należyte wychowanie, oswoić się z otoczeniem i poznać będącą w podobnym wieku Joannę. Przywiązany do garstki węgierskich dworzan i raczej zamknięty w sobie, nie posiadał daru zjednywania ludzi i mimo upływu lat nie udało mu się wzbudzić szacunku dworskiej kliki ani zdobyć serca Joanny, która szczerze go nienawidziła. Relacji pary nie poprawił nawet ślub, zawarty 31 marca 1342 roku, bo Joanna narzekała, że ,,została poświęcona człowiekowi, którego nigdy nie kochała”. Być może nie byli dopasowani charakterologicznie, a może ambitna dziewczyna widziała w nim jedynie rywala do korony.

Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej w momencie śmierci dziadka Joanny. Zanim na początku 1343 roku posunięty w latach władca pożegnał się z życiem, pod wpływem doradców i krewnych na swoją następczynię wyznaczył wyłącznie Joannę. Było to niezgodne z umową zawartą z Węgrami, według której miała ona objąć wspólne rządy z Andrzejem, zdegradowanym teraz do roli księcia małżonka i pana Salerno oraz księcia Kalabrii. Jakby tego było mało, umierający król zastrzegł, że małżonkowie, wówczas około piętnastoletni, będą mogli objąć samodzielne rządy w swoich domenach dopiero, gdy ukończą dwudziesty czwarty rok życia.

Joanna I neapolitańska na miniaturze z XV–XVI wieku.
Domena publiczna

Upokorzony Andrzej, wyrastający przecież w przeświadczeniu o swojej wyjątkowej roli i przysługujących mu prawach do korony, wezwał na pomoc matkę (ojciec już nie żył). Potężna Elżbieta Łokietkówna osobiście przybyła do Neapolu, gdzie podjęła negocjacje z dworską koterią, złożoną głównie z krewnych Joanny z bocznej linii, ciotek oraz ich dzieci. Aby wesprzeć roszczenia osamotnionego syna, nie żałowała złota, którego część wysłała do Awinionu, gdzie jej delegaci prosili papieża Klemensa VI o anulowanie testamentu i zgodę na koronację Andrzeja. 

Ten człowiek musi umrzeć

Joannie także nie podobały się warunki testamentu, odsuwające w czasie jej samodzielne rządy, więc popierała starania teściowej o jego obalenie. Mimo pozornej uprzejmości nie wzbudziła zaufania Elżbiety Łokietkówny, a ta ostatnia szybko zrozumiała, że w małżeństwie syna źle się dzieje. Być może Andrzej sam poskarżył się na niepokorną żonę albo Elżbieta usłyszała jakieś plotki na temat złego prowadzenia się Joanny, już wtedy słynącej ponoć z nieokiełznanego temperamentu seksualnego. Ani matka, ani syn nie przewidzieli tylko, że młoda królowa jest zdolna posunąć się do zbrodni.

Boccaccio czytający Dekameron królowej Joannie. Obraz Gustaffa Wappersa, XIX wiek. Domena publiczna

Podburzana przez dworską klikę Joanna nie zamierzała dzielić się władzą, a już na pewno nie z mężem, którego wyraźnie lekceważyła i uważała za człowieka lekkomyślnego, gbura, a nawet homoseksualistę. Zamiast niego wolała doświadczonego w łożu i polityce księcia Ludwika z Tarentu, bratanka jej własnego dziadka. Z człowiekiem tym oprócz wspólnej polityki połączył ją cudzołożny związek, co było na dworze tajemnicą poliszynela, oraz intryga mająca na celu wyeliminowanie Andrzeja. Krążące później wśród poddanych plotki przypisywały jej słowa: „Stało się. Ten człowiek musi umrzeć”.

Tragedii można byłoby uniknąć, gdyby Elżbieta Łokietkówna, kończąca wizytę w Neapolu, w ostatnim momencie nie zrezygnowała z planów zabrania Andrzeja na Węgry. Na zmianę decyzji królowej matki nie wpłynęły raczej nalegania Joanny, błagającej, aby nie pozbawiać jej męża, tylko nadejście oczekiwanej od miesięcy wiadomości z Awinionu, że papież wyraził zgodę na koronację Andrzeja. Chociaż pozostanie królewicza w Neapolu wiązało się z ryzykiem, matka i syn podjęli je zapewne świadomie. Wiedzieli, że jeśli uda mu się koronować na króla, umocni on tam swoją pozycję. Gdyby został namaszczony na władcę, niektórzy z jego przeciwników pewnie pogodziliby się z sytuacją, a innych by usunął. I właśnie strach przed utratą wpływów, a może i zemstą upokarzanego Andegaweńczyka, miał doprowadzić do zamachu…  

Wisielec na jedwabnym sznurze

Andrzej został zabity w nocy z 18 na 19 września 1345 roku, niedługo przed planowaną koronacją. Jan Długosz morderczynią uczynił Joannę, która miała zarzucić śpiącemu mężowi jedwabną pętlę na szyję i sama wywiesić ciało za oknem. Jakkolwiek było, bezpośredniego udziału królowej w zbrodni nigdy nie udowodniono, a papież oczyścił ją z zarzutów.

Spiskowcy działali bardzo ostrożnie. Na początek zadbali o wybór dogodnego momentu, którym okazała się wyprawa młodych małżonków na polowanie w okolice Neapolu. Potem dopilnowali, aby podczas noclegu Andrzeja i jego żony w klasztorze San Pietro a Maiella w Aversie nie towarzyszyła mu straż osobista – tę z braku miejsca zakwaterowano w pobliskich zabudowaniach.

Nocą, kiedy klasztor pogrążył się we śnie, jeden ze spiskowców pod pretekstem otrzymania ważnej wiadomości z Neapolu wywołał Andrzeja z sypialni. W ciemnym korytarzu na rozespanego królewicza czekało kilku napastników. Jeden z nich zarzucił mu na szyję jedwabny sznur, a pozostali powalili go na podłogę i uciszyli, kiedy próbował krzyczeć. Sam przeciwko grupie mężczyzn, bez broni, nie miał najmniejszych szans. Skopany i poraniony, zaczął się dusić. Wtedy przeciągnięto go w kierunku okna i przerzucono na sznurze przez balustradę balkonu.

Zabójstwo Andrzeja Andegaweńskiego. Obraz Karla Brjullova, XIX wiek. Domena publiczna

Jeśli zamachowcy oczekiwali, że zbrodnia może zostać uznana za haniebne samobójstwo, srodze się zawiedli. Świat nie miał wątpliwości, że doszło do morderstwa. Prawdopodobnie nie mieli go też mieszkający w klasztorze mnisi, którzy znaleźli ciało i zaalarmowali straże.

Zemsta, ekskomunika i śmierć

Kiedy wieści o śmierci Andrzeja dotarły na Węgry, Elżbieta Łokietkówna o zaaranżowanie zbrodni oskarżyła Joannę, która nawet nie popróbowała szukać i ukarać morderców. Podejrzane wydawało się również to, że feralnej nocy nie słyszała hałasów – twierdziła, że mocno spała.

W Neapolu wkrótce wybuchło powstanie wywołane przez przeciwników Joanny, które krwawo stłumiła. Nie potrafiła jednak obronić się przed wojskami Ludwika Węgierskiego, który na przełomie 1347 i 1348 roku podjął wyprawę wojenną, aby pomścić śmierć brata. Joanna, której niedawno udało się uzyskać papieską dyspensę i poślubić kochanka, księcia Tarentu, musiała ratować się ucieczką. Znalazła schronienie w Prowansji, gdzie miała rozległe dobra – włącznie z Awinionem, w którym od 1309 roku urzędowali papieże. Na ironię zakrawa tylko fakt, że kiedy Ludwik Węgierski przyjmował tytuł króla Neapolu i Sycylii, a później karał ludzi zamieszanych w śmierć brata, podejrzana o mężobójstwo Joanna szukała pomocy u głowy Kościoła. Wtedy też, w zamian za osiemdziesiąt tysięcy guldenów i wyrok uniewinniający w procesie o zabójstwo Andrzeja, sprzedała Klemensowi VI Awinion wraz z przyległościami.

Joanna neapolitańska przed papieżem Klemensem VI. Emile Lagier, 1887. Domena publiczna

Po jakimś czasie, kiedy nastroje po śmierci Andrzeja okrzepły, węgierscy i neapolitańscy Andegawenowie doszli do porozumienia. Joanna, która nigdy nie przyznała się do udziału w morderstwie, wróciła do Neapolu. Na mocy traktatu, który zgodziła się podpisać, po jej bezdzietnej śmierci tron neapolitański miał przypaść Ludwikowi Węgierskiemu. Jedyny syn, Karol Martel (1345–1348), którego oficjalnie miała z Andrzejem (choć jego ojcem mógł być książę Tarentu), już wtedy nie żył.

Wiele lat później, po śmierci Elżbiety Łokietkówny, która bezskutecznie apelowała do papieża o ukaranie tyranki, los pomścił krzywdę Andrzeja. Znienawidzona przez poddanych Joanna, za której rządów przez Królestwo Neapolu przetoczyły się liczne wojny domowe, została ekskomunikowana przez papieża Urbana VI, z którym popadła w konflikt, i w końcu, 27 lipca 1382 roku, sama padła ofiarą zabójstwa. Rozkaz zamordowania jej wydał Karol z Durazzo, krewny z bocznej linii Andegawenów, od 1382 roku nowy król Neapolu.

Podobno zmarła taką śmiercią, jaką kiedyś zgotowano jej mężowi. Po zabójstwie zwłoki Joanny wystawiono na widok publiczny, a ponieważ zmarła pod ekskomuniką, w pogrzebie nie wzięli udziału duchowni. Szybko też zapomniano o grobie w podziemiach neapolitańskiego kościoła Santa Chiara, choć pamięć o tyranii i nieszczęsnym Andrzeju przetrwała przez wieki.

Piastówny na tronach Europy. Barbara Faro. Wydawnictwo Astra

Bibliografia

Casteen E., Sex and Politics in Naples: The Regnant Queenship of Johanna I, „Journal of the Historical Society. Malden” 11 (2) 2011, s. 183–210.

Chłędowski K., Historie neapolitańskie, Warszawa 1917.

Sroka S.A., Elżbieta Łokietkówna, Bydgoszcz 1999.

Sroka S.A., Genealogia Andegawenów węgierskich, Kraków 1999.