„Mrówka zabiła lwa”, czyli tragiczna śmierć króla Ryszarda I

Postać króla Ryszarda Lwie Serce kojarzy każdy miłośnik Robin Hooda czy wypraw krzyżowych. Oto wielki wojownik, którego pamiętamy ze względu na odwagę i szlachetność. Do powstania takiego mitu przyczyniły się romantyczne wyobrażenia na temat średniowiecza i walk chrześcijan z „niewiernymi” o Ziemię Świętą.

Jeden z portretów Ryszarda Lwie Serce. © Wikimedia Commons, domena publiczna
Jeden z portretów Ryszarda Lwie Serce. © Wikimedia Commons, domena publiczna

Nie każdy jednak wie, że w rzeczywistości – choć oczywiście przekonanie o odwadze Ryszarda jest słuszne – w jego życiu były także ciemniejsze karty, a sama śmierć z pewnością do bohaterskich nie należała.

Król, co nie bywał w swym królestwie

Książę Akwitanii, trzeci syn Henryka II Plantageneta i Eleonory Akwitańskiej, buntownik, który wraz z braćmi wystąpił przeciwko ojcu, długo czekał, nim wreszcie w 1189 roku zasiadł na tronie Imperium Andegaweńskiego, obejmującego tereny Anglii, Normandii, Akwitanii, Andegawenii, Bretanii, Maine i Turenii.

Choć był władcą Anglii, w swym królestwie spędził niewiele czasu – w sumie zaledwie pół roku na dziesięć lat panowania – a pod jego nieobecność decyzje podejmowała matka, Eleonora Akwitańska. Podobno nie przepadał za Anglią, z uwagi na klimat i język (angielskiego nigdy nie się nauczył), jednak była mu potrzebna jako zaplecze finansowe prowadzonych wypraw za granicą i źródło prestiżu: ostatecznie tytuł króla Anglii brzmi lepiej niż księcia Akwitanii. Niemniej podobno zdarzyło mu się oznajmić, że „chętnie sprzedałby Londyn, gdyby tylko znalazł się kupiec”.

Wizerunek Ryszarda na jednej z monet. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Wizerunek Ryszarda na jednej z monet. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Wzloty i upadki

Ryszard prowadził wieloletnie walki poza granicami królestwa przede wszystkim podczas wyprawy krzyżowej – jego największym triumfem było zdobycie Akki w 1191 roku. Tymczasem w drodze powrotnej do Europy został aresztowany przez swych wrogów – księcia Leopolda i cesarza Henryka. Cały lud Anglii zbierał kosztowności na wykupienie Ryszarda z niewoli, co trwało ponad rok. Wreszcie w 1194 roku Ryszard – na krótko – pojawił się w Anglii, by znów wyruszyć na kolejne wyprawy na terenie Francji i dalej. Pięć kolejnych lat spędził praktycznie w siodle, prowadząc potyczki, rokowania, dławiąc rebelie wasali. W 1198 roku podczas bitwy pod Gisors, ruszając do ataku, Ryszard wykrzyknął słynne słowa: „Dieu et mon Droit” (Bóg i moje prawo), które po dziś dzień pozostaje dewizą brytyjskiej rodziny królewskiej.

Ostatnia potyczka

Na wiosnę 1199 roku wyruszył do Akwitanii, gdzie niesforni hrabiowie znów buntowali się przeciwko jego władzy. Pod koniec marca prowadził oblężenie zamku Châlus-Chabrol, nieopodal Limoges. Podobno w zamku miał znajdować się „skarb”, lecz trudno uwierzyć, by tak doświadczony rycerz jak Ryszard dał skusić się podobnym pogłoskom. Sytuacja wyglądała pomyślnie – zamku strzegł niewielki oddział kiepsko uzbrojonych żołnierzy, a armia Ryszarda pod każdym względem przewyższała broniących zamku. Wystarczyło tylko spokojnie czekać, aż wyczerpią się im zapasy żywności i chęci do walki. Pewnego wieczoru król wybrał się na inspekcję umocnień oddziałów. Pycha i pewność siebie sprawiły, że król nie wdział pełnej zbroi, lecz tylko hełm i tarczę. Lekceważenie przeciwnika miało się jednak srogo zemścić. Jadąc wzdłuż murów, dostrzegł jednego z obrońców miasta. Wydał mu się żałosny, gdyż dzierżył patelnię, która miała służyć mu za tarczę. Po krótkiej wymianie złośliwości król, dalej naigrawając się z – pożal się Boże – rycerza, zamierzał wyruszyć w dalszą drogę. Kusznik jednak, sprowokowany pogardliwymi uwagami Ryszarda, wziął broń i zaczął przymierzać się do strzału. To jeszcze nie zaniepokoiło króla, myślącego, że znajduje się w bezpiecznej odległości. Niestety, monarcha źle ocenił kąt i kierunek lotu strzały, ta zaś trafiła go w lewe ramię. Po powrocie do obozu król nie dał po sobie poznać, że coś mu dolega, i próbował samodzielnie usunąć strzałę, lecz tylko ją złamał i grot na dobre utkwił w ramieniu. Nie było rady i zawezwano chirurga. Ten, owszem, chirurg grot usunął, ale pogłębił ranę jeszcze bardziej. Wszystko może skończyłoby się dobrze, gdyby nie zakażenie. Cierpiący król wreszcie zrozumiał powagę sytuacji – czekała go długa i bolesna agonia.

Ryszard Lwie Serce jako namaszczany monarcha. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Śmierć Ryszard i jej skutki

Monarcha posłał do opactwa Fontevraud po matkę, a ta niezwłocznie przybyła, by czuwać przy ukochanym synu. Kazał także wezwać przed swoje oblicze łucznika, który go postrzelił. Nieszczęsny chłopak myślał, że to jego ostatnie chwile, lecz król mu oficjalnie wybaczył i jeszcze sowicie obdarował. Tymczasem zamek poddał się bez dalszej walki, chociaż teraz nie miało to już żadnego znaczenia. 6 kwietnia wieczorem król Ryszard Lwie Serce skonał. Dla jego matki, 75-letniej Eleonory, był to straszliwy cios. Nie planowała, że będzie musiała wyprawić pogrzeb swemu ulubieńcowi. Liczyła, że starość spędzi w zaciszu opactwa, lecz nie było jej to dane.

Po śmierci Ryszarda pozostawała kwestia sukcesji – zmarły król miał tylko jednego nieślubnego syna, a w ciągu ośmiu lat małżeństwa z Berengarią małżonkowie spędzili razem ledwie kilka miesięcy. Tron zatem objął brat Ryszarda i najmłodszy syn Eleonory i Henryka II – Jan bez Ziemi, uznawany czasem przez historyków za najgorszego monarchę w dziejach Anglii. Z drugiej strony, prawa do tronu miał również niepełnoletni bratanek Jana, Artur, lecz z racji wieku nie mógł liczyć na poparcie możnowładców.

Ironiczna wymowa zgonu monarchy

Niektórzy średniowieczni kronikarze rozpatrywali śmierć Ryszarda w kategoriach „kary bożej” za udział w buntach przeciwko ojcu lub domniemany homoseksualizm, nic jednak nie potwierdza pogłosek o jego skłonnościach seksualnych. Faktycznie jednak ironia tego zgonu jest uderzająca i dlatego słuszna wydaje się opinia jednego z kronikarzy, że „mrówka zabiła lwa”. Jeszcze długo sądzono, że taka śmierć była niegodna wielkiego władcy i rycerza. Nie dość że zabito go ciosem z kuszy (broni uważanej za hańbiącą rycerza), to jeszcze jego zabójcą był nie równy królowi rycerz, lecz młody, nieopierzony obrońca zamku, który przypadkiem trafił drażniącego się z nim Ryszarda i ponoć nie wiedział nawet, że to władca Anglii. Z drugiej strony, nie można powiedzieć, żeby ta przewina uszła mu na sucho – choć król mu przebaczył, to jego rodzina nie, i po śmierci Ryszarda kazano nieszczęśnika obedrzeć ze skóry (w innej łagodniejszej wersji – powiesić).

Po śmierci ciało Ryszarda zostało pochowane w trzech różnych miejscach: jego wnętrzności i mózg pochowano w katedrze w Charroux w Akwitanii, serce przewieziono do katedry w Rouen, a ciało zostało pochowane u stóp grobu ojca w opactwie Fontevraud.

Grobowiec Ryszarda Lwie Serce. © Shutterstock.com
Grobowiec Ryszarda Lwie Serce. © Shutterstock.com

Mit wielkiego wojownika

Nawet jeśli Ryszard nie był wielkim władcą Anglii, gdyż większość panowania spędził za granicą, to jego wielkie triumfy na Bliskim Wschodzie przyczyniły się do powstania wspaniałego mitu i legendy o niezłomnym rycerzu, królu-wojowniku. Ponoć matki dzieci arabskich jeszcze długo straszyły niesfornie pociechy, że jeśli nie będą grzeczne, to „przyjdzie po nie Ryszard i zabierze w nieznane”.

Nie wiemy, jak potoczyłaby się dalsza historia imperium, gdyby nie bezsensowna śmierć Ryszarda. Jan bez Ziemi zapewne nie zasiadłby na tronie, nie rozpocząłby się proces utraty ziem położonych na kontynencie europejskim, przypieczętowany utratą Normandii w 1204 roku. Nie zginąłby, zamordowany przez wuja, młody książę Artur. Z drugiej strony, nie powstałaby także Wielka Karta Swobód.

Co ciekawe, to Ryszardowi Anglia zawdzięcza swe godło, gdyż w jego tarczy po raz pierwszy wykorzystano charakterystyczne lwy. Dziś spotykamy je nie tylko na słynnym godle kraju, lecz także na niektórych monetach i jako element godła zespołów sportowych (na przykład reprezentacji Anglii w piłce nożnej).

Postać Ryszarda Lwie Serce przetrwała w średniowiecznych legendach, w późniejszych opowieściach o Robin Hoodzie, wreszcie w licznych powieściach (najsłynniejsza z nich to Ivanhoe sir Waltera Scotta) czy w filmach (grał go chociażby Sean Connery czy Patrick Stewart).

Wybitny autor książek o historii wypraw krzyżowych, Steven Runciman, pisał, że Ryszard „był złym synem, złym mężem i złym królem, ale dzielnym i znakomitym rycerzem” (tom III, s. 81). W pamięci potomnych zachował się przede wszystkim jego pozytywny wizerunek, czego dowodzą legendy i dzieła sztuki, gdyż o jego niezbyt chwalebnym, wręcz ironicznym końcu, wiedzą nieliczni. Może i lepiej.

Źródła:

Evans, Śmierć królów. Tragiczne zgony władców średniowiecznej Anglii, Wydawnictwo Astra, Kraków 2016.
Castor, Wilczyce. Angielskie królowe, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.
Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych, t. III, PIW, Warszawa 1987.