Niezwykle pobożna, uczciwa, niemal święta – czy właśnie taka była kobieta, która całe swoje życie poświęciła dążeniu do zdobycia korony Anglii? Pewnym można być tylko jednego – bez niej historia tego kraju wyglądałaby zupełnie inaczej.

Portret Małgorzaty Beaufort. © Wikimedia Commons.

Małgorzata Beaufort przyszła na świat 13 maja 1443 roku w zamku Blestoe, jako córka Jana Beauforta, księcia Somerset, i Małgorzaty Beauchamp. Już jako dziecko wyróżniała się inteligencją oraz ambicją – cechy te zapewne odziedziczyła po swoim ojcu. Historia rodu, z którego się wywodziła, miały wpływ na to, kim była jako młoda dziewczyna oraz na to, kim się stała w późniejszych latach. Dlatego właśnie, aby zrozumieć Małgorzatę, trzeba najpierw poznać losy rodu Beaufortów.

Excepta dignitate regali

Jan z Gandawy, syn króla Edwarda III, dochował się aż trzynaściorga dzieci. Nie wszystkie były jednak potomkami z prawego łoża. Około 1370 roku Jan wdał się w romans z Katarzyną Swynford. Nie była to jednak przelotna miłostka, a długotrwały związek, który położył się cieniem na jego drugim małżeństwie z Konstancją Kastylijską. Owocem królewskiego romansu było czworo dzieci, które przyjęły przydomek Beaufort. Zapewne czekałaby je niezbyt ciekawa przyszłość, gdyby nie śmierć Konstancji. Jan udowodnił wtedy, że Katarzyna nie była dla niego jedynie zwykłą kochanką, a prawdziwą miłością, i poślubił ją w 1396 roku. Krótko po tym papież Bonifacy IX uznał ich dzieci jako prawowite, a jakiś czas później zatwierdził to również parlament, co wiązało się z nadaniem Beaufortom zarówno tytułów, jak i majątków.

W 1399 roku królem Anglii został Henryk IV. Usankcjonował on co prawda prawowite pochodzenie swojego przyrodniego rodzeństwa, ale mając głowę na karku, zdecydował się stosownie zaznaczyć, że nie będą oni posiadać praw do dziedziczenia tronu. Trzy słowa: excepta dignitate regali (łac. z wyjątkiem królewskiego statusu) sprawiły, iż Beaufortowie mieli zapomnieć o tym, że ktokolwiek z nich kiedykolwiek sięgnie po angielską koronę.

Nikt jednak nie odmawiał Beaufortom pozycji oraz wpływów. Kolejne pokolenia udowadniały, że mają predyspozycje do tego, aby sprawować władzę. Mimo wszystko tego jednego właśnie im odmawiano. I choć byli tacy, którzy twierdzili, że i tak posiadają zbyt wielkie wpływy, Beaufortom wciąż było mało. W oczach arystokracji postrzegani byli jako bastardzi, niegodni tych wszystkich zaszczytów, jakie otrzymywali. Beaufortowie natomiast poprzez gromadzenie kolejnych posiadłości i tytułów odbierali to, co – jak uważali – należało im się z urodzenia. Czuli się skrzywdzeni. Byli przekonani, że odmówienie im praw do dziedziczenia korony jest niesprawiedliwe. Ich ambicje były ogromne, a poprawie wizerunku rodu wcale nie przysłużyli się kolejni jego przedstawiciele, którzy próbowali wybić się za wszelką cenę – w tym Jan Beaufort, ojciec Małgorzaty.

Jan spędził młodość jako zakładnik Francuzów po bitwie pod Beaugé, która miała miejsce w 1421 roku. Przez siedemnaście lat czekał, aż król Henryk V zdecyduje się uwolnić francuskiego hrabiego Eu, który z kolei został pojmany przez Anglików po bitwie pod Azincourt. Dopiero kiedy na tronie zasiadł młodziutki Henryk VI, wyraził zgodę na wymianę zakładników. Jan powrócił więc do kraju i ożenił się z jedyną kandydatką, jaką mu zarekomendowano, wielce niezadowolony, że nie miał wyboru. Lata więzienia odbiły się na jego zdrowiu i wzmocniły wygórowane ambicje, typowe dla rodu Beaufortów. Nie pomogło nawet to, że został diukiem, a Henryk VI obdarzył go zaufaniem i powierzył mu dowództwo kampanii we Francji. Jan co prawda robił wszystko, żeby skorzystać z tej okazji, ale nie po to, aby zasłużyć się jako prawdziwy wojownik czy wprawny polityk, ale by wzbogacić się na grabieżach. Powrócił do Anglii, a rozgniewany król wygnał go z dworu. Zhańbiony Jan zmarł wkrótce potem. Jego cichy pochówek sugeruje, że popełnił samobójstwo, co dla ówczesnego chrześcijanina było największym grzechem.

Pembroke Castle, siedziba Edmunda Tudora i miejsce narodzin jego syna, przyszłego Henryka VII. © Shutterstock.com, i4lcocl2.

Mała, święta Małgorzata

Małgorzata nie mogła pamiętać swojego ojca, gdyż ten zmarł krótko przed jej pierwszymi urodzinami. Dziewczynka wychowywała się bez niego, żyjąc w cieniu plotek, które prawdopodobnie miały jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. Ona mimo wszystko nie wierzyła w pomówienia na temat swojego ojca lub też nie chciała w nie wierzyć. Dla młodej, pobożnej kobiety, która spędzała całe dnie na modlitwie, było wręcz niemożliwe, żeby uznać ojca za samobójcę. Stworzyła więc historię, w której ojciec został męczennikiem, zniszczonym psychicznie przez długoletnie bycie zakładnikiem, i zrzuciła winę za jego śmierć na niesprawiedliwość, jaka go spotkała.

W 1450 roku sześcioletnia Małgorzata dostała się pod opiekę Wilhelma de la Pole, księcia Suffolk, który zaplanował jej zaręczyny ze swoim dziedzicem, Janem. W Anglii wybuchł skandal, a de la Pole został oskarżony o to, że chce doprowadzić do ślubu przez wzgląd na prawa Małgorzaty do korony, co z uwagi na status Beaufortów było całkowicie bezpodstawne. Choć sprawa ucichła, dziewczynka nigdy nie poślubiła swojego pierwszego narzeczonego i nie wiadomo nawet, czy kiedykolwiek go poznała, bo już trzy lata później została zaproszona na dwór króla Henryka VI, który miał dla niej inną propozycję.

Edmund Tudor był przyrodnim bratem króla, pochodzącym z drugiego małżeństwa ich matki, Katarzyny de Valois, i Owena Tudora, który zdobył serce królowej wdowy, będąc zaledwie sługą. Choć z racji pochodzenia zarówno Edmund, jak i jego młodszy brat Jasper nie posiadali wielkich tytułów ani praw do tronu, byli szanowani przez swojego królewskiego brata i dobrze im się powodziło. Henryk VI był więc skłonny anulować pierwszy kontrakt zawarty przez opiekunów Małgorzaty i wydać ją za mąż za Edmunda Tudora. Jak twierdziła później sama zainteresowana, król zadał jej pytanie, którego z kandydatów wybiera, ona jednak nie udzieliła odpowiedzi od razu. Po śmierci Małgorzaty jej spowiednik zdradził, że wyjawiła mu pewien sekret: przed podjęciem decyzji postanowiła pomodlić się do świętego Mikołaja, który nieoczekiwanie ukazał się jej i udzielił rady, aby na męża wybrała Edmunda. Małgorzata była wówczas dzieckiem, nie ma więc pewności, ile prawdy było w tym, co wyjawiła, pewne jest jednak, że z całego serca wierzyła w swoją wizję. Przez całe swoje życie była kobietą niezwykle pobożną i nie można mieć wątpliwości, że mówiąc coś takiego swemu spowiednikowi, musiała być o tym święcie przekonana. Świadczy to także, że już w bardzo młodym wieku Małgorzata była osobą niezwykle religijną.

Henryk VII, jedyny syn Małgorzaty Beaufort, przedstawiony na witrażu (drugi od prawej). © Shutterstock.com, Fulcanelli.

Jedyny dziedzic

Mając zaledwie dwanaście lat, Małgorzata została żoną Edmunda Tudora. Osamotniona dziewczyna nie mogła jednak liczyć na to, że jej mąż poczeka z konsumpcją małżeństwa, i już niebawem zaszła w ciążę. Jej jedyny syn, Henryk, miał się wychowywać bez ojca, gdyż Edmund zmarł jeszcze przed jego narodzinami. Nie wiadomo, jak Małgorzata przeżywała śmierć swojego męża, jednak pewne jest, że dla tak młodej kobiety, w dodatku będącej w ciąży, nie było to łatwe doświadczenie.

Henryk przyszedł na świat 28 stycznia 1457 roku w Pembroke Castle, po długim i ciężkim porodzie. Niedoświadczona Małgorzata ledwo przeżyła, a samo wydarzenie było dla niej tak traumatyczne, że nigdy więcej nie zaszła w ciążę. Być może powodem były komplikacje, a jej młodzieńcze ciało doznało uszczerbku, który uczynił ją bezpłodną, jednak z pewnością Małgorzata miała żal do ludzi, którzy skazali ją na takie cierpienie. Mając na względzie swoje przeżycia, namówiła syna, gdy wiele lat później wydawał za mąż swoją młodziutką córkę, by zgodził się na przesunięcie wyjazdu księżniczki do męża do czasu, aż dziewczyna osiągnie pełną dojrzałość. Małgorzata z pewnością nie chciała, aby jej wnuczka przechodziła tę samą traumę zbyt wczesnego małżeństwa i macierzyństwa.

Mimo okropnych przeżyć podczas porodu, Henryk od razu stał się dla Małgorzaty całym światem. Postanowiła poświęcić mu swoje życie. Niestety, nie mogła go wychowywać, gdyż chłopiec był zmuszony udać się wraz ze swym wujem Jasperem na wygnanie. Kiedy Anglią wstrząsnęła wojna Dwóch Róż i dwa wywodzące się z Plantagenetów rody Lancasterów i Yorków walczyły o władzę w kraju, Małgorzata wiernie stała po stronie tych pierwszych. Beaufortowie byli Lancasterami i z dumą nosili czerwoną różę, walcząc z całych sił z Yorkami, których symbolem była róża biała.

Henryk Tudor również był Lancasterem, dlatego stał się zagrożeniem dla panującego rodu Yorków. Wraz ze śmiercią Henryka VI i jego syna Edwarda z Westminsteru Lancasterowie zostali bez prawowitego następcy, który mógłby pretendować do tronu i próbować przejąć koronę z rąk panującego Edwarda IV Yorka. Jedyną nadzieją Lancasterów był Henryk Tudor, który królewską krew dziedziczył po Beaufortach. Najmocniej wierzyła w to zwłaszcza jedna osoba – jego matka.

St John’s College, którego ufundowanie przypisuje się Małgorzacie Beaufort. © Shutterstock.com, EQRoy.

Droga do tronu

Bezgraniczna wiara w Boga i ogromna ambicja doprowadziły Małgorzatę do miejsca, o którym większość kobiet nawet nie marzyła. Przez całe życie starannie pielęgnowała dumę ze swojego pochodzenia i głębokie przekonanie o prawach Beaufortów do korony mimo wcześniejszych ustaleń wyłączających ten ród z dziedziczenia. Mocno wierzyła, że to właśnie ona przywróci chwałę Lancasterom, że właśnie po to przyszła na świat. Była jedyną dziedziczką swojej dynastii, lecz była też kobietą, i nikt nie podniósłby sztandarów w jej imieniu. Uznała więc, że z pewnością znajdą się tacy, którzy zrobią to dla jej syna. Droga do tronu była jednak wyboista. W Anglii rządzili Yorkowie, a sama Małgorzata, która jeszcze kilka razy wychodziła za mąż, aby przeżyć, musiała zacząć im służyć.

Sytuacja zmieniła się, kiedy zmarł Edward IV, a na tron miał wstąpić jego najstarszy syn. Koronacja króla Edwarda V nigdy się jednak nie odbyła, gdyż jego wuj Ryszard York siłą przejął władzę i mianował się królem Ryszardem III. Część Anglików przyjęła nowego władcę, lecz gdy zarówno młodziutki Edward, jak i jego brat Ryszard zniknęli w tajemniczych okolicznościach i rozeszła się wieść, że zostali zamordowani, imię króla zaczęło powoli okrywać się złą sławą. Jednak o morderstwo wprost obwiniono go dopiero, gdy władzę w Anglii przejęli Tudorowie.

Herb Lancasterów, czerwona róża (po lewej), i krata Beaufortów nad wejściem w jednym z budynków Christs College. © Shutterstock.com, EQRoy.

Dla Małgorzaty był to dobry moment, aby przedstawić swojego syna jako kandydata do tronu. Chociaż nie mogła walczyć u jego boku na polu bitwy, spiskowała w jego imieniu, przekonując angielskich wielmożów do poparcia Henryka. Zawarła umowę z Elżbietą Woodville, wdową po Edwardzie IV, która zgodziła się oddać Henrykowi rękę swej najstarszej córki, kiedy ten przejmie tron. W ten sposób Elżbieta zapewniła przyszłość sobie i swoim dzieciom, a Małgorzata znalazła nowych zwolenników dla swego syna.

Bitwa, która miała miejsce 22 sierpnia 1485 roku pod Bosworth, nie należała do najłatwiejszych. Gdyby nie decyzja lorda Stanleya, męża Małgorzaty, aby w ostatniej chwili poprzeć Henryka Tudora, prawdopodobnie historia Anglii wyglądałaby całkiem inaczej. Ostatecznie to właśnie Tudor został zwycięzcą, a Ryszard III – zginął na polu walki. Nowy król Henryk VII dotrzymał danego słowa i poślubił piękną Elżbietę York, co znacząco umocniło jego pozycję w oczach poddanych. Lecz zanim objął władzę, wyruszył na długo wyczekiwane spotkanie z matką, której przecież prawie nie znał.

Grobowiec Małgorzaty Beaufort w opactwie westminsterskim. © Wikimedia Commons.

Królewska Matka

Małgorzata Beaufort przeszła do historii jako wzór cnót: rozsądna, uczona, patronka humanistów. Była pobożna niczym zakonnica, wyglądem też przypominała mniszkę. Spędzała wiele godzin na modlitwach i nabożeństwach, aż dla wielu stała się świętą za życia. Tak przynajmniej została przedstawiona przez wielu historyków, którzy przez lata dostrzegali tylko dwie kategorie kobiet: święte i grzesznice. Małgorzata z pewnością musiała pasować do tej pierwszej kategorii, gdyż daleko było jej do niegodziwej Jezebel. Ale czy naprawdę była taka święta?

Chociaż nie można zarzucić jej rozpusty ani życia w grzechu, Małgorzata Beaufort była kobietą sprytną i nie wahała się tego wykorzystywać. Spiskowała, dbała o swoje własne interesy i była próżna. Bo czyż nie świadczy o próżności nazywanie siebie Królewską Matką, choć nigdy oficjalnie nie istniał taki tytuł? Ta kobieta nie bała się w ten właśnie sposób podpisywać swoich listów: Margaret R, czyli Margaret Regina, a był to podpis zarezerwowany wyłącznie dla królowych. Lecz istotnie, Małgorzata była królową, być może była nawet królem. Dla Henryka stała się nie tylko matką, ale przede wszystkim doradcą i sprawnym politykiem. Podejmowała ważne decyzje, zawsze trwała przy królu, zajmowała u jego boku miejsce, które należało się jego małżonce. Zepchnęła królową Elżbietę na dalszy plan, decydowała o wychowaniu i edukacji swoich wnucząt, a także ustanawiała wszelkie zasady przebiegu uroczystości, takich jak choćby pogrzeby, czy tego, jak powinien wyglądać okres oczekiwania królowej na poród w komnacie niewieściej. Nic nie uszło jej uwadze i nikt nie odważył się jej przeciwstawić.

Małgorzata przeżyła swojego syna i była świadkiem koronacji wnuka, Henryka VIII. Dopiero on odsunął ją na bok. Wkrótce po tym wielkim wydarzeniu Małgorzata zmarła. Przeszła do historii jako wspaniała kobieta, podziwiana za swoje oddanie Bogu i synowi oraz za wyjątkową wrażliwość religijną. Wierzyła w swoje powołanie oraz powołanie swego syna i poświęciła życie, aby je wypełnić. Często zapomina się jednak, jak niezwykle ambitna i silna była ta kobieta. Coraz częściej wskazuje się ją jako osobę, która mogła maczać palce w zniknięciu książąt z Tower.

Przeszłość jej rodziny odbiła się na całym jej życiu. W jej żyłach płynęła krew królewska oraz krew jednego z najbardziej chciwych rodów w historii Anglii – Beaufortów. Małgorzata była zdecydowanie jedną z nich.

Bibliografia

J. Meyer, Tudorowie, Wydawnictwo Astra, Kraków 2012.

P. Gregory, D. Baldwin, M. Jones, Kobiety Wojny Dwu Róż: księżna, królowa i królowa matka, Książnica, Poznań 2013.

T. Penn, Henryk VII. Świt Anglii Tudorów, Wydawnictwo Astra, Kraków 2014.

M. K. Jones, M. G. Underwood, The King’s Mother. Lady Margaret Beaufort, Countess of Richmond and Derby, Cambridge University Press, Cambridge 1993.