W średniowieczu Kraków razem z czeską Pragą słynęły jako centra prostytucji. Proceder ten kwitł zapewne od czasów wczesnopiastowskich, ale pierwsze wzmianki źródłowe pochodzą dopiero z XIV wieku. W najstarszych księgach miejskich znajdujemy nawet imiona ladacznic – Katusza (1371) i Dorota (1385).

Legalne domy rozpusty

Przemierzając plac Świętego Ducha, omijamy od południa leżący nieopodal kościół Świętego Krzyża, by następnie skierować się ulicą Świętego Krzyża w stronę Gródka. W średniowieczu ulica ta nosiła zupełnie odmienne i mniej wzniosłe miano, a mianowicie zwano ją… Świnią. Znajdując się na obrzeżach miasta, przyciągała do siebie ludzi pochodzących głównie z marginesu społecznego. Można by przypuszczać, że stąd pochodziła jej nazwa. Nic bardziej mylnego. Najprawdopodobniej w tej okolicy w dużych ilościach hodowano właśnie świnie.

Pierwotnie teren późniejszego Gródka znajdował się poza granicami średniowiecznego miasta. Dopiero na przełomie XIII i XIV wieku obszar ten stał się częścią Krakowa i powstała tu rezydencja wójta Alberta, tego samego, który w 1311 roku stanął na czele buntu przeciwko Władysławowi Łokietkowi. Po upadku buntu tereny te przejął władca i przekształcił w tak zwany gród Łokietkowy – stąd nazwa Gródek. Z tego miejsca królewscy starości mieli sprawować władzę nad miastem. Nie trwało to długo, gdyż już 100 lat później Gródek znalazł się w prywatnych rękach, a w początkach XVII wieku w miejscu tym ufundowano istniejący do dziś klasztor dominikanek[1].

W czasach średniowiecza obszary położone w okolicach Gródka często odwiedzali mieszczanie, bynajmniej jednak nie po to, by podziwiać siedzibę starosty. Wówczas znajdowały się tam zamtuzy – trzy miejskie, legalne, oraz wiele nielegalnych. Lupanary nielegalne prowadzone były najczęściej przez sutenerów i sutener­ki. Miejsca takie bardzo często pełniły kilka funkcji. Poza nierządnicami zwykle można było w nich spotkać przestępców. Nielegalne zamtuzy nierzadko były melinami, gdzie przechowywano skradziony towar. Zdarzało się, że poza dziewczętami i kradzionym towarem właściciele takich przybytków oferowali również alkohol, a nawet coś do przekąszenia. Było to wręcz idealne miejsce odpoczynku dla zawodowych złodziei[2].

Działalność lupanarów legalnych pozwalała z jednej strony, przynajmniej w niewielkim stopniu, kontrolować zapotrzebowanie mieszkańców na tego typu usługi. Z drugiej natomiast miasto czerpało korzyści material­ne z działalności domów schadzek. Takimi przybytkami zarządzał najczęściej miejski kat, zwykle z pomo­cą swojej żony. Choć działały one pod patronatem miasta, to nie zawsze były bezpieczne dla pracujących tam dziewczyn. Oto z początku XVII wieku znany jest przypadek katowej Reginy, która sta­rała się pozyskiwać nowe kobiety do mężowego zamtuza poprzez… po­bicia. Najmowała do tego niejakiego Marcina Mączkę, który sprowadzał nowe dziewczyny do miejskiego domu schadzek. Tam, na polecenie ka­towej, biły je „stare” dziewczęta. Prawdopodobnie w ten spo­sób starano się przymusić nowicjuszki do rozpoczęcia „dobrowolnej” pracy u kata. W końcu jed­na z poszkodowanych opowiedziała wszystko w ratuszu i cały proceder upadł[3].

Nocne przygody Jana Olbrachta. Obraz Jana Matejki, XIX wiek

Legalne zamtuzy działały na Gródku do końca XIV wieku, kiedy to rada miejska postanowiła wygnać wszystkie nie­rządnice z miasta, zarówno te „legalne”, jak i „nielegalne”. Rajcy błędnie są­dzili, że rozwiąże to problem prostytucji w mieście. Dość szybko mu­sieli się pogodzić z porażką. Wiemy, że kolejny zamtuz miejski działał w baszcie Katowskiej, a z przełomu XVI i XVII wieku znany jest podobny przybytek ulokowany nieco na południe od Gródka, u wylotu ulicy Siennej[4].

Co za szynk w Smoczej Jamie przy Krakowie!

Opuszczając okolice baszty Złodziejskiej, kierujemy się w stronę Smoczej Jamy. Ze wzgórza wawelskiego najlepiej dostać się tam krętymi schodami znajdującymi się w wieżyczce, zaraz przy samej baszcie. Powstały one w miejscu dawnej studni wykutej przez Austriaków po zajęciu miasta w drugiej połowie XIX wieku. Budowę klatki schodowej nadzorował w początkach XX wieku prof. Adolf Szyszko-Bohusz. Do użytku zwiedzającym oddano je w 1918 roku[5].

Baszta złodziejska widok współczesny. Ilustracja Izabela Gajewska

Fakt, iż schody do Smoczej Jamy pojawiły się dopiero w początkach XX wieku, nie oznacza, że jaskinia nie była wykorzystywana wcześniej. Istnieją dowody archeologiczne, iż pierwsi ludzie zamieszkiwali ją i jej okolice już w paleolicie. Prawdopodobnie służyła wówczas jako schronienie dla grup wędrownych myśliwych polujących na mamuty[6]. Współcześnie jama bardziej jest znana z legendy o smoku niż z prehistorycznych polowań. O samej legendzie wspominali Wincenty Kadłubek czy Jan Długosz. Ten drugi w swoich rocznikach pisał:

Pod wzgórzem wawelskim, na którym Krak wzniósł zamek, w pieczarze zamieszkał potwór olbrzymiej wielkości, mający wygląd smoka lub gada, a dla zaspokojenia swej żarłoczności porywał bydło i trzodę, które mu rzucano, a nie przepuszczał nawet ludziom […]. Z rozkazu i polecenia księcia Kraka, który bolał nad tym, że rozwój założonego przezeń miasta cierpi [skutkiem] odpływu mieszkańców, każdego dnia rzucano potworowi trzy ścierwa zwierzęce […]. Lecz gdy to stało się bardziej uciążliwe dla księcia niż dla mieszkańców, który obawiając się, by po jego śmierci całkiem nie opustoszało miasto, rozkazał, by ścierwa rzucane smokowi wypełniać siarką, próchnem, woskiem, żywicą i smołą, zażec ogniem i tak rzucić bestii, która zwykłą jej żarłocznością pochłonąwszy je, od żaru i płomieni trawiących jej wnętrze od razu padła i zginęła[7].

Jednakże w interesującym nas okresie, czyli średniowieczu i nowożytności, Smocza Jama była znana okolicznej ludności od zgoła innej strony. Zamieszkiwali ją wówczas różnego rodzaju włóczędzy, waganci, przestępcy. Przez długi czas pełniła także funkcję karczmy i/lub zamtuza. Liczba niechcianych gości w Smoczej Jamie w drugiej połowie XVI wieku była ponoć tak duża, że hałasy przez nich wydawane nie pozwalały królowi Zygmuntowi Augustowi spać. Z tego powodu w 1565 roku miał nakazać zamurowanie wejść do jaskini. Bardzo możliwe, że na decyzję o zamknięciu jamy miały również wpływ informacje o przedostawaniu się przez jaskinię wody z Wisły, która następnie podtapiała budynki na Podzamczu[8]. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. Już na początku XVII wieku pojawiają się pierwsze wzmianki o istniejącej w jamie karczmie i zamtuzie. Przybytek ten zwano albo po prostu „Smoczą Jamą”, albo „Pod Skałką”. Odwiedzali go przede wszystkim mieszkańcy Podzamcza, w tym rybacy, służba królewska czy szlachta. Pojawiało się tutaj także wiele znakomitszych osób: cudzoziemców, dyplomatów, dworskich urzędników czy podróżników[9]. Szczególnie ci ostatni rozsławili w świecie karczmę w Smoczej Jamie. Już w 1616 roku lokal ten odwiedził podróżnik węgierski Marton Csombor, który w swojej relacji zapisał: „w Smoczej Jamie po dwakroć bawiłem się wyśmienicie przy piwie, jako że teraz otwarto tam piwiarnię”[10]. Podobny przekaz pochodzi z siedemnastowiecznego diariusza podróży po Polsce barona Augustyna von Moersperga, który twierdził, iż „w Krakowie pod zamkiem jest wielka i daleko w głąb sięgająca jaskinia, a w lecie bardzo zimna, a w jej wnętrzu szynkują wino i piwo”[11]. W XVII wieku sława Smoczej Jamy jako zamtuza była tak duża, że o przybytku tym wspominał w swoim wierszu Jan Andrzej Morsztyn. Wymieniał w nim najbardziej znane polskie lupanary. Jak pisał:

Kto nowicjat odprawił w Lublinie
Na Czwartku, kto wie, jakie gospodynie
W Warszawskiej Baszcie, na Mostkach we Lwowie,
Co za szynk w Smoczej Jamie przy Krakowie[12].

W alchemii, łaźni i pod szubienicą. Historyczny spacer po dawnym Krakowie.
Agnieszka Bukowczan-Rzeszut, Barbara Faron i Karol Ossowski. Wydawnictwo Astra

Funkcja Smoczej Jamy jako wyszynku i zamtuza zanika pod koniec XVIII wieku. W celach obronnych zamurowano wówczas dolne wejście do jaskini. W wieku XIX jama była co chwila otwierana lub zamykana. Prowadzono w niej również badania. Ostatecznie, jak już wiemy, na początku XX wieku stała się atrakcją turystyczną miasta.

Fragment książki W alchemii, w łaźni i pod szubienicą. Historyczny spacer po dawnym Krakowie autorstwa Agnieszki Bukowczan-Rzeszut, Barbary Faron i Karola Ossowskiego.  Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.


Przypisy

[1] S. Świszczowski, Krakowski Gródek, s. 49–67.

[2] M. Kamler, Świat przestępczy…, s. 83; także K. Ossowski, Jak przetrwać…, s. 176.

[3] Księga kryminalna miasta Krakowa z lat 1554–1625, s. 435; także K. Ossowski, op. cit., s. 173.

[4] M. Kamler, Złoczyńcy…, s. 161; ; także K. Ossowski, op. cit., s. 173.

[5] Otwarcie Smoczej jamy na Wawelu, s. 2.

[6] E.M. Firlet, Smocza Jama na Wawelu…, s. 30.

[7] J. Długosz, Roczniki…, s. 188–189.

[8] E.M. Firlet, op. cit., s. 42.

[9] Ibidem, s. 44–46.

[10] M. Csombor, Podróż po Polsce, s. 99.

[11] A. Krystan, Antrum Draconis…, s. 344; także E.M. Firlet, op. cit., s. 44.

[12][12] J.S. Bystroń, Dzieje obyczajów…, s. 215.

Literatura

Bystroń J.S., Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI–XVIII,t. 1, Warszawa 1960.

Csombor M., Podróż po Polsce, tłum. J. Ślaski, Warszawa 1961, s. 99.

Długosz J., Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 1 i 2: do 1038, red. J. Dąbrowski, Warszawa 2009.

Firlet E.M., Smocza Jama na Wawelu. Historia, legendy, smoki, Kraków 1996.

Kamler M., Świat przestępczy w Polsce XVI i XVII stulecia, Warszawa 1991.

Kamler M., Złoczyńcy. Przestępczość w Koronie w drugiej połowie XVI i pierwszej połowie XVII wieku (w świetle ksiąg sądowych miejskich),Warszawa 2010.

Krystan A., Antrum Draconis czyli przyczynek do historii smoków krakowskich, „Kurier Literacko-Naukowy” 1936, r. XIII, nr 22.

Księga kryminalna miasta Krakowa z lat 1554–1625, oprac. W. Uruszczak, M. Mi­kuła, A. Karabowicz, Kraków 2013, nr 211.

Ossowski K., Jak przetrwać w przestępczym Krakowie, Kraków 2019.

Otwarcie Smoczej jamy na Wawelu, „Nowości Ilustrowane” 1918, nr 31, s. 2.

Świszczowski S., Krakowski Gródek, Kraków 1977, s. 49–67.