Wieczorem 16 maja 1943 roku 19 Lancasterów ze specjalnie powołanego do tajnej misji 617 Dywizjonu Bombowego wystartowało z bazy w Scampton. Samoloty przemknęły nad Anglią na wysokości wierzchołków drzew i pod osłoną nocy skierowały się ku terytorium wroga. Każdy z nich niósł tajną broń… Kilkaset kilometrów dalej leżały ich cele – potężne zapory wodne niemieckiego Zagłębia Ruhry. Nalot należał do najbardziej śmiałych i skomplikowanych operacji powietrznych drugiej wojny światowej. Do dziś misja słynnego Dywizjonu Niszczycieli Zapór jest uważana za jedną z najtrudniejszych w historii lotnictwa wojskowego. Ta noc miała przejść do historii.
![](https://astrahistoria.pl/wp-content/uploads/2021/05/niszczyciele_3-674x1024.jpg)
Operacja Chastise od początku wywoływała skrajne emocje. Akcja zbombardowania niemieckich zapór pierwotnie wyglądała na niewykonalną i tak skomplikowaną, że z powodzeniem można ją było nazwać misją samobójczą. Jej przygotowaniom towarzyszył ekscytujący wyścig z czasem, tym bardziej że projekt skaczącej bomby niósł wiele niepewności i obaw. Autor pozwala nam przeżyć wspólnie z bohaterami wszystkie emocje, jakie towarzyszyły im podczas tamtych wydarzeń. Napięcie rośnie wraz z poznaniem celu misji. Zaciekła walka toczy się o trzy najważniejsze i największe zapory: Möhne, Eder i Sorpe. Cel jest niezwykle istotny, ponieważ zniszczenie zapór spowoduje katastrofalne spustoszenia w dolinie Ruhry i poważnie osłabi morale wroga oraz jego możliwości militarne, zatrzymując pracę hut i fabryk III Rzeszy. To plan, od którego pomyślnej realizacji zależał bieg wojny.
Nalot na zapory to naprawdę niebywała historia. Niezwykła broń, 133 ludzi i 19 Lancasterów lecących na wysokości wierzchołków drzew, w nocy, nad terytorium wroga, zrzucających skaczące bomby w celu zniszczenia niemieckich zapór. To fenomenalna opowieść o brawurze, pomysłowości i niezwykłej odwadze.
![](https://astrahistoria.pl/wp-content/uploads/2021/05/Niszczyciele-wklejka-po-stronie-390-wg.paginy-POPRAWKA-3-673x1024.jpg)
Na początku pragnę podziękować pisarzowi Rowlandowi White, mojemu staremu przyjacielowi, za zachęcenie mnie do stworzenia takiej pracy. Co prawda, moją pierwszą reakcją była wątpliwość: „Czy nie napisano o tym już setek książek?”, jednak później przekonałem się, że zgodnie z jego stwierdzeniem, odpowiedź na to pytanie brzmi: „nie”. W ciągu ostatnich trzydziestu lat ukazały się jedynie dwie znaczące prace dotyczące nalotu na zapory i zaledwie jedna opowieść narracyjna, zatytułowana The Dambusters, autorstwa Paula Brickhilla, napisana w 1951 roku, jeszcze przed odtajnieniem akt dotyczących tego wydarzenia.
Nasza wiedza na temat nalotu opiera się na filmie z Richardem Toddem i Michaelem Redgrave’em, w regularnych odstępach czasu emitowanym w telewizji i słusznie uznanym za wspaniały, ale – jak to często bywa z filmami – dokładne odwzorowanie faktów nie jest jego mocną stroną. Aby zmieścić całą historię w dziewięćdziesięciu minutach, trzeba było pominąć wiele szczegółów.
Ubiegłego lata, w trakcie pisania niniejszej książki, byłem również zaangażowany w produkcję filmu dla stacji BBC. Często pytano nas, co nagrywamy. Kiedy wyjaśnialiśmy, za każdym razem dziewięć kolejnych pytań na dziesięć brzmiało: „A jak nazwiecie psa?”. W pewnym sensie to smutne, że ludzie zapamiętali z tego nadzwyczajnego wydarzenia wyłącznie trzy postacie: Barnesa Wallisa, Guya Gibsona i… Niggera – psa. A co z resztą? Czy wszyscy pozostali biorący udział w nalocie młodzi ludzie odeszli w niepamięć?
Pies był oczywiście najmniej istotną postacią tej historii, ale jest symbolem potęgi Hollywoodu. Biura hangaru nr 2 w Scampton, gdzie sformował się Dywizjon 617 i skąd wyruszył, by zniszczyć tamy, są dzisiaj opuszczone i wymarłe, natomiast grób Niggera otaczają świeżo pomalowane żelazne balustrady, krótko przycięta trawa i jaskrawe, regularnie podlewane kwiaty. Napis na kamiennej płycie nagrobnej mówi o nalocie na zapory Möhne i Eder – dwie wymienione w filmie. Nic nie wspomina natomiast o trzeciej, tamie Sorpe, również zaatakowanej tamtej nocy.
![](https://astrahistoria.pl/wp-content/uploads/2021/05/img048-1024x672.jpg)
Kiedy docierałem do często już zapominanych szczegółów dotyczących nalotu na zapory, uderzyło mnie to, jak wiele wnoszą one do całej historii. Szkielet to szkielet, ale gdy oblec go mięśniami i skórą, szybko ujawnia się jeszcze ciekawsza opowieść – nie o dowództwie dywizjonu w stylu „Top Gun”, lecz o politykach, o nauce i pomysłowych projektach, opowieść o wyjątkowych, a jednocześnie zwyczajnych ludziach. Gibson i Wallis to postacie rzeczywiste, a nie fikcyjne – a przez to bardziej złożone i pełne sprzeczności, a więc intrygujące. Czas i miejsce nalotu w szerszym kontekście działań wojennych oraz na tle całej drugiej wojny światowej odsłaniają kolejny wymiar tego wydarzenia. Był to epizod bardziej złożony i wielowymiarowy, niż można by przypuszczać.
Starałem się możliwie najdokładniej przedstawić wydarzenia tamtych dni, jednak w oficjalnych zapiskach, dokumentach i osobistych relacjach pojawia się wiele nieścisłości i sprzeczności. Raz po raz oceniałem to, co się najprawdopodobniej wydarzyło i wyrażałem swoją opinię. W uwagach zawarłem wszelkie cytaty, oprócz tych, które pochodzą bezpośrednio od moich rozmówców. Natomiast nie zamieściłem tu żadnych statystyk ani liczb. Na końcu książki znajduje się pełna lista źródeł, z których czerpałem informacje.
![](https://astrahistoria.pl/wp-content/uploads/2021/05/100_2798-2-1024x689.jpg)
Historia nalotu na zapory to fantastyczna opowieść o przedsięwzięciu bardziej niezwykłym, śmiałym i zapierającym dech w piersiach, niż początkowo przypuszczałem. Mam nadzieję, że udało mi się choć w części przekazać to w niniejszej książce.
James Holland (styczeń 2012 roku)
James Holland fragment książki Niszczyciele zapór. Wydawnictwo Astra 2014