Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.

Odyseja „Kolumbów”. Afrykańskie odkrycie Nowego Świata

Od dawna wiadomo, że przysłowiowe „odkrywanie Ameryki” było nie tyle wydarzeniem, ile długotrwałym procesem trwającym nie tylko stulecia, ale wręcz całe epoki dziejowe. W tym kontekście palmę pierwszeństwa odkrywcy Nowego Świata, długi czas dzierżoną przez Krzysztofa Kolumba i jego hiszpańskich towarzyszy, zaczęli wydzierać liczni przedstawiciele innych narodów. Jak się okazuje, w tym szeregu znaleźli się także niespodziewani pretendenci…

Przez Atlantyk i Pacyfik

Problem najstarszych kontaktów Starego i Nowego Świata to temat rzeka, nie tyle zresztą historyczny, archeologiczny czy antropologiczny, ile często także medialny. Wśród tych dawnych odkrywców i eksploratorów kontynentu amerykańskiego widziano między innymi Egipcjan i Fenicjan, Greków i Rzymian, ale także Irlandczyków, Skandynawów, Walijczyków, Wenecjan, Anglików, a nawet starożytnych mieszkańców Atlantydy czy rzekomego polskiego podróżnika Jana z Kolna. Dotychczas dowiedziono niezbicie tylko tego, że wikingowie dopłynęli do niewielkich obszarów Ameryki Północnej i podjęli próbę ich zasiedlenia ok. roku 1000.

Tymczasem eksploracja nowych lądów była w przeszłości domeną nie tylko Europejczyków czy ich śródziemnomorskich sąsiadów. Pewne przekazy pisane i poszlaki – gdyż trudno mówić o dowodach – wskazują na mniej czy bardziej udane próby podejmowane w tym obszarze choćby przez Polinezyjczyków, Chińczyków oraz Arabów. Jak się okazuje, pierwotny szlak odkrywczy prowadziłby wówczas nie tylko na zachód przez Atlantyk, ale również w odwrotnym kierunku, wschodnim – z Azji i Oceanii przez Pacyfik. O ile jednak ludy i państwa obyte z żeglugą mogły sobie pozwolić ma dalekomorskie wyprawy, o tyle zasadne jest pytanie, czy to samo można powiedzieć o czarnoskórych mieszkańcach subsaharyjskiej Afryki?

Wizerunek Mansa Musy ze średniowiecznego atlasu katalońskiego. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Afrykańscy żeglarze

Z wczesnych kontaktów Afrykanów z Ameryką zachowały się pewne ślady archeologiczne. Już dawno zwrócono uwagę choćby na negroidalne rysy gigantycznych głów Olmeków z Ameryki Środkowej z II i I tysiąclecia p.n.e. Również badania antropologiczne czaszek z tego terenu wskazują na cechy rasy czarnej z obszaru Afryki Środkowej i Zachodniej. Zdaniem wielu badaczy dowodzi to istnienia, już w zamierzchłej starożytności, szlaku morskiego między Czarnym Lądem a Nowym Światem, a co za tym idzie – opanowania przez tamtejsze plemiona odpowiedniej techniki szkutniczej i zdolności nawigacyjnych. Umiejętności te z biegiem czasu nie zamarły, a nawet się rozwinęły dzięki kontaktom handlowym z innymi krajami. Żyjący w XV wieku Alvise da Ca’da Mosto, wenecki podróżnik w służbie portugalskiej, wspomina choćby o typach łodzi z tego obszaru Gambii, którymi posługiwały się plemiona murzyńskie na zachodnich wybrzeżach Afryki:

[…] z ujścia jakiejś małej rzeczki wpadającej do dużej rzeki wyłoniły się nagle trzy czółna-almadie, na które my powiedzielibyśmy zoppoli; są one wydłubane z jednego pnia dużego drzewa i przypominają te małe łódki, które zazwyczaj płyną z tyłu za naszymi barkami. […] W czółnach mogło być od dwudziestu pięciu do trzydziestu Murzynów[1].

Były to zatem całkiem spore jednostki wojenne lub transportowe, zdolne do podróży morskiej. Z kolei w niezbyt odległym Senegalu w tym samym czasie pozostawał w użyciu typ łodzi żaglowo-wiosłowej z wysokimi burtami, wyposażonej w tzw. ostrogę, będącą przedłużeniem stępki i służącą do pokonywania wysokich fal. Jednostki tej używano do połowów dalekomorskich, ale mogła też służyć celom transportowym na większe odległości. Można zatem przyjąć, że przebycie Atlantyku w kierunku zachodnim przez Afrykanów – chociaż trudne i ryzykowne – było jednak możliwe.

Rękopis z Timbuktu z tablicami astronomicznymi, przydatnymi także podczas podróży morskiej. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Opowieść Mansa Musy

W tym kontekście opowieść o dwóch podróżach Malijczyków przez ocean nie brzmi już jak fantazja. Na przekaz taki można natrafić u żyjącego w pierwszej połowie XIV wieku egipskiego historyka znanego jako Ahmad Ibn Faldallah el-Omari. Napisał on dzieło historyczne Masālik el Abṣār fi mamālik el Amṣār (Drogi prowadzące do królestw wielkich miast), w którym zawarł między innymi relację ze spotkaniem z Mansa Musą, władcą potężnego zachodnioafrykańskiego królestwa Mali ze stolicą w Timbuktu. Państwo to, rządzone przez lud Mandingów, było w omawianym okresie u szczytu swojej potęgi, zajmując ogromny obszar od dzisiejszego pogranicza malijsko-algierskiego do wybrzeży Mauretanii, Gambii i Senegalu.

Jako prawowierny muzułmanin Mansa Musa odbywał w latach 1324–1326 tradycyjną pielgrzymkę do Mekki, w czasie której spotkał się z el-Omarim, przekazując mu niezwykłą opowieść o swoim ojcu i poprzedniku na tronie, znanym jako Abu Bakr II lub Mansa Ku. Władca ten w czasie swojego krótkiego panowania (ok. 1310–1312) miał zorganizować dwie wyprawy na zachód przez ocean, aby „odkryć granicę morza”. Oto, czego według opowieści swojego syna dokonał:

Wyprawił dwieście statków i zapełnił je ludźmi, a drugie tyle załadował złotem, wodą i żywnością na dwa lata podróży. Tym, którzy dowodzili statkami, powiedział: „Nie wracajcie, dopóki nie dopłyniecie do końca Morza Otaczającego albo dopóki nie wyczerpią się wam zapasy żywności i wody”. Odpłynęli więc[2].

Gdy po dłuższym czasie powrócił jeden statek, jego kapitan przekazał swojemu władcy zdumiewającą opowieść o bystrej rzece płynącej przez środek morza, do której w przeciwieństwie do innych jednostek floty nie odważył się wpłynąć i zawrócił. Czy natrafiono wówczas na silny Prąd Zatokowy, tzw. Golfstorm, czy też historia ta jest jedną z „morskich opowieści” przesądnych żeglarzy? Trudno wyrokować.

Jakkolwiek było, Abu Bakr nie zadowolił się wyjaśnieniem swojego kapitana i postanowił sam spróbować szczęścia, tym razem decydując się na ogromne przedsięwzięcie:

Wyposażył więc dwa tysiące statków, tysiąc dla siebie samego i ludzi, którzy mieli mu towarzyszyć, a tysiąc z przeznaczeniem na ładunek żywności i wody. Powierzył mi [Mansa Musie] władzę i wyruszył ze swymi towarzyszami w morze. Wtedy po raz ostatni oglądaliśmy jego samego i innych[3].

Portret Jana z Kolna. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Gniew oceanu

Historia to faktycznie niesamowita, i jeśli okazałaby się prawdziwa, stanowiłaby podstawę do poszukiwań ewentualnych śladów czarnoskórych Afrykanów w Nowym Świecie. Na ślady kultury Mandingów dotychczas jednak nie natrafiono.

Czy to oznacza, że obie wyprawy pochłonął ocean, a teorię o afrykańskich „Kolumbach” należałoby odrzucić? Mogło tak się zdarzyć. Nie do końca udane wyprawy sprzed półwiecza norweskiego podróżnika Thora Heyerdahla na zbudowanych według dawnych technik stateczkach „Kon-tiki” oraz „Ra” i „Ra II” dowiodły, jak trudno było starożytnym i średniowiecznym podróżnikom, dysponującym przecież tylko prymitywnymi jednostkami, mierzyć się z „gniewem oceanu”.

Nie jest jednak wykluczone i to, że – podobnie jak to miało miejsce w przypadku osady wikingów w kanadyjskim L’Anse-aux-Meadows – miasta żeglarzy malijskich w Nowym Świecie wciąż czekają na swoich współczesnych odkrywców.

 

Bibliografia

Alvise da Ca’da Mosto, Podróże do Afryki, przeł. J. Szymanowska, Gdańsk 1994.

Machowski, Odkrywanie Ameryki. Historia przedkolumbijskich kontaktów między Starym i Nowym Światem, Warszawa 2002.

Ślaski, Poprzednicy Kolumba, Gdańsk 1969.

Tymowski, Historia Mali, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979.

Urbańczyk, Zdobywcy północnego Atlantyku, Toruń 2012.

 

[1] Alvise da Ca’da Mosto, Podróże do Afryki, przeł. J. Szymanowska, Gdańsk 1994, s. 56–57.

[2] Cyt. za: J. Machowski, Odkrywanie Ameryki. Historia przedkolumbijskich kontaktów między Starym i Nowym Światem, Warszawa 2002, s. 247.

[3] Tamże, s. 247–248.

Powiązane wpisy

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Premiera

Artykuły