Grafika przedstawiająca Williama Adamsa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Grafika przedstawiająca Williama Adamsa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tekst ukazał się w magazynie Tudorowie. Magazyn o historii Anglii w numerze 3/2016

W roku 1600 William Adams jako pierwszy Anglik dotarł do Japonii. Najpierw chciano go zabić, potem więziono, aż w końcu fortuna wyniosła go do roli wpływowego dworzanina japońskiego władcy. Tym samym stał się niekwestionowaną legendą oraz inspiracją do stworzenia postaci Johna Blackthorne’a – bohatera powieści Jamesa Clavella pt. Szogun, a później także serialu o tym samym tytule.

Losy Adamsa, podobnie jak tysięcy wyspiarzy, od wczesnych lat jego młodości wiązały się z morzem. Urodzony w 1564 r. w hrabstwie Kent, w wieku 12 lat utracił ojca i sam musiał zarabiać na chleb. Zatrudnił się więc jako czeladnik w dużej stoczni Nicholasa Diggensa, zajmującej się m.in. naprawą statków Kompanii Wschodnioindyjskiej. Prace przy łataniu dziurawych kadłubów dość szybko mu się jednak znudziły. Bardziej nęcąca zdawała się służba na pokładach i dalekie morskie wyprawy.

Karierę marynarza zrobił błyskawicznie. Już jako 24-latek dowodził statkiem zaopatrzeniowym podczas słynnej operacji przeciw hiszpańskiej Wielkiej Armadzie. Niebawem też zaoferował swe usługi holenderskiej Voorcompagnie, specjalizującej się w handlu z Indiami Wschodnimi. W 1598 r. pięć statków kompanii wyruszyło z Holandii w długi rejs po korzenie i inne azjatyckie towary. Adams był na pokładzie jednego z nich w roli nawigatora.

Flotylla wypłynęła najpierw na Atlantyk. Zgodnie z ówczesną praktyką planowano złupić co nieco srebra w jakiejś hiszpańskiej kolonii w Ameryce Południowej. Gdyby się to jednak nie powiodło, statki miały podjąć próbę dotarcia do Japonii i wymiany tam europejskich towarów na srebrny kruszec. Następnie flotylla skierowałaby się na Moluki (obecnie część Indonezji), wymieniła tam srebro na korzenie i wróciła z cennym ładunkiem do Europy.

Plan wydawał się prosty – niestety tylko w teorii. W praktyce, jak to zwykle bywa, poszło znacznie gorzej. Wyprawę od początku zdawał się prześladować pech: pogoda na Atlantyku była fatalna, a Hiszpanie…, no cóż – niespecjalnie chcieli dać się obrabować. Wskutek serii nieszczęśliwych zdarzeń po czterech miesiącach zostały już tylko dwa żaglowce, z mocno przetrzebionymi załogami. W listopadzie 1599 roku skierowały się w stronę Wysp Japońskich. Pacyfik też nie szczędził im sztormów i tajfunów. W efekcie do celu dotarł tylko jeden statek – „Liefde”.

Wśród około dwudziestu ocalałych marynarzy, którzy 19 kwietnia 1600 r. ujrzeli wybrzeża japońskiej prowincji Bungo, znajdował się także Adams. Wszyscy żeglarze byli chorzy i kompletnie wyczerpani, ale mogli być dumni ze swojego wyczynu. Po raz pierwszy do wybrzeży Japonii dobił bowiem nieportugalski statek. Jak dotąd Portugalczycy zazdrośnie strzegli monopolu na handel z Japonią i nawracanie jej mieszkańców na chrześcijaństwo.

2. XVII-wieczna rycina ukazująca flotyllę Williama Adamsa zmierzającą do Japonii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
XVII-wieczna rycina ukazująca flotyllę Williama Adamsa zmierzającą do Japonii. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zabić piratów!

Gdy kilku zdolnych jeszcze ustać na nogach członków załogi „Liefde” dopłynęło w łodzi na plażę, powitała ich grupa zaciekawionych skośnookich tubylców. „Natychmiast okradli nas ze wszystkiego, co tylko mogli zabrać” – wspominał później Adams. Wycieńczeni żeglarze znaleźli jednak tymczasowe schronienie. Po tygodniu na miejsce przybyli portugalscy misjonarze-jezuici. Zorientowawszy się, że marynarze to protestanccy Holendrzy i Anglicy, namawiali japońskich wieśniaków, by natychmiast ich zabić – jako rzekomych piratów. Chłopi patrzyli wprawdzie nieufnie na nieproszonych gości, ale do zarąbania ich nie byli skorzy… Niebawem też pojawili się samurajowie w służbie potężnego możnowładcy, Tokugawy Ieyasu. Zagarnęli statek z jego armatami i towarami: metalowymi narzędziami, bronią, ubraniami z wełny oraz przeróżnymi świecidełkami. Adams i pozostali żeglarze „Liefde” zostali przetransportowani do Osaki i uwięzieni w tamtejszym zamku.

Katolickich misjonarzy portugalskich, przebywających w Japonii od 1549 r., mocno zaniepokoiły wieści o przybyciu protestanckich intruzów. Natychmiast zaczęli podszeptywać Japończykom, że luteranos to wyrzutki Europy, zwykli bandyci siejący zamęt i okradający wszystkie krainy, do których uda im się dotrzeć. Tokugawa nie dał jednak wiary tym ostrzeżeniom, uznając, że warto zasięgnąć wieści o Europie również z innego źródła, nie tylko od jezuitów. W maju 1600 r. nakazał przyprowadzić do siebie dowódcę przybyszów. Ponieważ kapitan „Liefde”, Jacob Quaeckernaeck, był zbyt chory i wycieńczony, musiano posłać kogoś innego. Wybór padł na nawigatora, jako że ten znał portugalski i cieszył się najlepszą kondycją ze wszystkich przybyszów.

Rozmowa odbyła się za pośrednictwem tłumacza znającego portugalski i japoński. Tokugawa mógł się dowiedzieć, że – wbrew słowom jezuitów – w Europie wcale nie panuje niepodzielnie „jedyna prawdziwa wiara katolicka”. Przeciwnie – kontynent jest mocno podzielony na zwalczające się wzajemnie wyznania. Co więcej, Portugalczycy nie są też jedynymi partnerami dla Japonii, ponieważ handlować można również z Holandią czy Anglią. Ieyasu nie krył zainteresowania przybyszem i rozmawiał z nim aż do północy. Spodobały mu się odpowiedzi Anglika. Po zakończeniu audiencji nakazał dobrze traktować gości, co natychmiast zaowocowało lepszym wyżywieniem i poprawą warunków, w jakich żeglarze byli przetrzymywani.

Tokugawa Ieyasu – pierwszy szogun z rodu Tokugawa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Tokugawa Ieyasu – pierwszy szogun z rodu Tokugawa. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Żona w Anglii, żona w Japonii

Po trzech rozmowach z wielmożą angielski podróżnik wyraził chęć powrotu do domu, gdzie czekała na niego żona, Mary Adams, i dwoje dzieci. Okazało się jednak, że nie jest to możliwe. Tokugawa nie zamierzał bowiem pozbywać się doświadczonych europejskich żeglarzy i budowniczych statków. Zabronił więc wypuszczania Anglika i Holendrów, którzy odtąd mieli dla niego pracować.

Gwiazda bezwzględnego możnowładcy zajaśniała właśnie pełnym blaskiem. Ieyasu od dawna toczył wojnę o władzę nad Japonią z wrogimi mu klanami arystokratycznymi. 21 października 1600 roku w wielkiej bitwie pod Sekigaharą 80-tysięczna armia Tokugawy rozgromiła równie liczne siły przeciwników i zwycięzca stał się panem Japonii. Europejscy goście-jeńcy mogli liczyć na błyskotliwe kariery u boku potężnego władcy, który w 1603 r. otrzymał tytuł szoguna – dziedzicznego przywódcy armii.

Ieyasu rozkazał Adamsowi i jego holenderskim towarzyszom zbudować okręt wojenny według zachodnich wzorców. W krótkim czasie powstała niewielka, 80-tonowa jednostka, którą przeznaczono do ochrony wybrzeży. Zadowolony z rezultatu Tokugawa zamówił następną, półtora raza większą. Anglik zbudował więc 120-tonowy okręt, niewiele mniejszy od „Liefde”.

Mapa Japonii z kartuszem przedstawiającym Adamsa przed obliczem Tokugawy. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Mapa Japonii z kartuszem przedstawiającym Adamsa przed obliczem Tokugawy.  © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Brytyjski żeglarz, który szybko uczył się japońskiego, zaczął wkrótce pełnić rolę dworzanina i nieformalnego doradcy Tokugawy. Wprowadzał go w tajniki geografii, kartografii, matematyki, z którymi był obeznany jako pilot statków. Opowiadał szogunowi o życiu w Anglii i europejskiej polityce. Tokugawa przyznał Williamowi tytuł hatamoto – samuraja w służbie dworskiej. Uposażył go majątkiem ziemskim w Hemi, na półwyspie Miura, z około osiemdziesięcioma gospodarstwami chłopskimi. Posiadłość wyceniano na 250 koku, czyli zdolną do produkcji ryżu wystarczającej do wyżywienia 250 ludzi. Adams otrzymał też nowe, japońskie imię: Miura Anjin, co znaczy Nawigator z Miury.

W roli rywala do szoguńskich łask występował równie utalentowany Holender z „Liefde” – Jan Joosten Lodensteyn, i początkowo był chyba nawet bardziej ceniony. Obaj otrzymali domy w Edo (obecnie Tokio), ale Holender w lepszej dzielnicy. Gdy jednak się okazało, że Lodensteyn nie stroni od alkoholu i nie potrafi trzymać emocji na wodzy, zmuszono go do opuszczenia dworu. Ostatecznie poradził sobie całkiem nieźle – zaczął prowadzić handel pomiędzy Japonią i Azją Południowo-Wschodnią i ponoć dorobił się niezłej fortuny.

Angielski samuraj znalazł sobie tymczasem japońską partnerkę. Według części źródeł była nią O-Yuki, córka oficjela kierującego pocztą konną w Edo. Żeniąc się z Japonką, Adams myślał, że łamie brytyjskie prawo, dopuszczając się bigamii, ale – paradoksalnie – wcale tak nie było. W 1603 r. uchwalono bowiem w Anglii akt zezwalający na powtórny ożenek osobom przebywającym stale za granicą dłużej niż 7 lat i niemającym kontaktu ze współmałżonkiem w kraju. Było to prawo ustanowione specjalnie pod zagubionych na dalekich lądach żeglarzy, takich jak William Adams.

Zezwolenie wydane przez Tokugawę, umożliwiające holenderskim statkom na podróżowanie do Japonii i prowadzenie z nią handlu. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Zezwolenie wydane przez Tokugawę, umożliwiające holenderskim statkom na podróżowanie do Japonii i prowadzenie z nią handlu. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Uduszeni wojownicy

Anglik nawiązywał coraz bliższe kontakty z japońskim władcą – nie tylko dzięki swym talentom, ale również wskutek sprzyjających okoliczności. W 1608 r. w chińskim Makau doszło do zamieszek, które pogorszyły stosunki Tokugawy z Portugalczykami. Gdy japońscy marynarze i samurajowie doprowadzili w porcie Makau do rozróby, szef portugalskiej kolonii André Pessoa wysłał przeciwko nim wojsko. Kilkudziesięciu Japończyków zginęło w walce, a głównych prowodyrów schwytano i uduszono w więzieniu. Tokugawa początkowo nie zamierzał reagować. Dobrze wiedział, że samurajowie byli sami sobie winni. Co najważniejsze zaś, bał się, że ewentualny konflikt doprowadzi do przerwania dostaw chińskiego jedwabiu do Japonii, transportowanego na portugalskich statkach.

Obawy władcy rozwiał wkrótce jego angielski doradca. Przekonał on Ieyasu, że jedwab mogą dostarczać do Nipponu statki holenderskie lub angielskie. Zdawało się, że moment był ku temu idealny. Do Europy dotarły już wieści, że „Liefde” dopłynęła do państwa szoguna i kilku żeglarzy zadomowiło się w tym tajemniczym kraju. Angielskie i holenderskie kompanie handlowe uznały, że warto ustanowić bezpośrednie połączenia z Japonią. Były gotowe przedstawić swe oferty Japończykom.

Tokugawa zaczął wysyłać listy – pisane z pomocą Adamsa – z zaproszeniami dla Holendrów. Zrządzeniem losu nawiązano też owocne kontakty z Hiszpanami. U japońskich wybrzeży rozbił się właśnie hiszpański statek z gubernatorem Filipin na pokładzie. Oficjela doprowadzono przed oblicze japońskiego władcy. Rodrigo de Vivero y Aberrucia zapewnił, że Hiszpanie mogliby bez problemu dostarczać Japonii potrzebną jej ilość jedwabiu. Uradowany Tokugawa wypożyczył rozbitkom 120-tonowy okręt zbudowany przez Adamsa, by mogli kontynuować podróż. Doszedł do wniosku, że teraz może już pozbyć się Portugalczyków.

Wkrótce, jak co roku, do Nagasaki przypłynęła portugalska karaka „Nossa Senhora da Graça” pod dowództwem André Pessoa, z ładunkiem jedwabiu na pokładzie. Tokugawa kazał zająć statek i schwytać człowieka odpowiedzialnego za masakrę w Makau.

Portugalczycy zorientowali się, co się dzieje, i zaczęli mężnie się bronić. Ich armaty i muszkiety masakrowały samurajów usiłujących atakować okręt z niskich pokładów dżonek. Dopiero użycie przez Japończyków wysokiej wieży szturmowej, umieszczonej na dwóch dużych statkach, doprowadziło do przełomu w bitwie. Pessoa nie dał się jednak wziąć żywcem. Gdy Japończycy wtargnęli na pokład, podpalił prochy w ładowni. Potężna eksplozja rozerwała okręt na strzępy, zabijając dziesiątki walczących na pokładzie samurajów i portugalskich marynarzy.

List Jakuba I do Tokugawy Ieyasu z 1613 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
List Jakuba I do Tokugawy Ieyasu z 1613 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tłumacz potężnego władcy

Ten wybuchowy epizod w stosunkach japońsko-portugalskich miał swoje poważne konsekwencje. Ieyasu rozkazał portugalskim kupcom wynosić się z kraju i wyrzucił swego nadwornego tłumacza, jezuitę João Rodriguesa. Jego miejsce zajął coraz bieglej władający japońskim William Adams. Był to znaczący awans: pozycja głównego tłumacza zapewniała prestiż i szerokie możliwości oddziaływania na politykę. Można było ją wykorzystać do promocji holenderskich i brytyjskich interesów. W Japonii nadal pozostawali co prawda portugalscy misjonarze, ale ich wpływy znacząco osłabły.

Zaproszeni przez Tokugawę i Williamsa Holendrzy przybyli po raz pierwszy w 1609 r., Anglicy – w 1613. Jedni i drudzy otrzymywali tzw. shuinjō, czyli zezwolenia na handel z Japonią. Dokumenty, opatrzone specjalną czerwoną pieczęcią, wręczono w sumie dwunastu Europejczykom, w tym samemu Adamsowi. Żeglarz pisał później, że był negocjatorem w rozmowach z kompaniami, choć według źródeł japońskich występował tylko w roli tłumacza.

Na wyspie Hirado Holendrzy zaczęli organizować swoją bazę handlową. Do Japonii coraz częściej przybywały europejskie statki i William mógł ponownie pokusić się o próbę powrotu do Anglii. W 1613 r. zaproponował mu to dowódca statku „Clove”, John Saris, ale Adams nieoczekiwanie odmówił. Saris twierdził później, że jego rodak zachwycił się nową ojczyzną i zwyczajnie zamienił się w „Japońca”.

W dużej mierze było to prawdą. Brytyjczyk zadomowił się już w Kraju Kwitnącej Wiśni w roli japońskiego dworzanina i właściciela ziemskiego. Z nową ojczyzną łączyły go coraz silniejsze więzi. Ze związku z japońską żoną doczekał się dwójki dzieci – Josepha i Susanny. Włości pod Edo i interesy handlowe przynosiły mu znakomite dochody, zapewniając dostatnie życie. Nie znaczy to bynajmniej, że wyrzucił z pamięci swoją żonę i pociechy pozostawione w Anglii. Choć nie istniały wówczas żadne prawa alimentacyjne, zaczął wysyłać Mary Adams pieniądze. Pisał też do niej listy. Postępował zgoła odmiennie od tysięcy ówczesnych europejskich żeglarzy, którzy zapuściwszy korzenie na nowych lądach, zapominali o przeszłości.

Baza handlowa Holendrów na Hirado. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Baza handlowa Holendrów na Hirado. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Cios w chrześcijan

Po okresie otwarcia na cudzoziemszczyznę Tokugawa coraz bardziej podejrzliwie spoglądał na przybyszów z Europy. Nic dziwnego: Portugalczycy w możliwie najciemniejszych barwach odmalowali mu Anglików i Holendrów, ci zaś – nie pozostawali dłużni. Władca zaczął podejrzewać, że wszystkim chrześcijanom w rzeczywistości zależy na oszukaniu go i stopniowym podboju Japonii, tak jak podbito wcześniej indiańskie państwa w Ameryce.

W 1614 r. Ieyasu zakazał praktykowania religii Chrystusa na swoich ziemiach i zaczął przepędzać chrześcijańskich misjonarzy. Jezuici twierdzili, że to sprawka angielskiego samuraja, podburzającego władcę przeciw katolicyzmowi. „Fałszywe oskarżenia [Adamsa i innych] uczyniły z naszych kaznodziejów takie obiekty podejrzeń, że Ieyasu boi się i chętnie wierzy, iż są raczej szpiegami aniżeli siewcami Świętej Wiary w jego królestwie” – skarżył się w liście do papieża jezuita Carvalho.

Fragment listu napisanego przez Williama Adamsa na Hirado do Kompanii Wschodnioindyjskiej w Londynie. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Fragment listu napisanego przez Williama Adamsa na Hirado do Kompanii Wschodnioindyjskiej w Londynie.
© Wikimedia Commons, domena publiczna.

Była to jednak tylko część prawdy. Wkrótce coraz bardziej podejrzliwy Tokugawa wprowadził drastyczne ograniczenia na europejski handel, które uderzyły niezwykle mocno w kupców-protestantów. Zagraniczni przybysze mogli odtąd działać tylko w dwóch miejscach: w Nagasaki i na Hirado.

Adams usiłował przekonać władcę do zmiany zdania, ale bezskutecznie. Nadal pośredniczył jednak w kontaktach europejsko-japońskich, pracując na Hirado dla Brytyjczyków. Richard Cocks, szef placówki Kompanii Wschodnioindyjskiej, płacił mu 100 funtów rocznie, ponad dwa razy więcej niż przeciętnemu agentowi w Japonii. Angielski samuraj nie mieszkał w brytyjskiej placówce, tylko w miejscowym osiedlu. Nosił się także po japońsku.

Kompania Wschodnioindyjska prowadziła głównie handel japońskim srebrem, które wywoziła do Chin i Syjamu, sprowadzając stamtąd jedwab, drewno cezalpinii i skóry płaszczek używane do wyrobu rękojeści mieczy samurajskich. W ostatnich latach życia Adams odbył szereg podróży do krajów południowo-wschodniej Azji – niektóre z nich na zlecenie kompanii, inne na swoim statku „Gift of God”. Nie był już wówczas związany ze swoją japońską żoną, na wyspie bowiem wszedł w relacje z inną kobietą. Narodzin dziecka, które spłodził w tym nieformalnym związku, już jednak nie doczekał. Zmarł 16 maja 1620 r. na Hirado.

Zgodnie z wolą zmarłego jego majątek podzielono pomiędzy byłą angielską żonę oraz potomstwo narodzone z małżeństwa w Japonii. Ani japońska żona, ani konkubina niczego nie dostały. Ta pierwsza podjęła starania o odziedziczenie po mężu pozwolenia handlowego shuinjō, które miało sporą wartość, ale bezskutecznie. Richard Cocks, wyznaczony na wykonawcę testamentu, skrupulatnie dbał o realizację jego postanowień. Shuinjō i posiadłość ziemską w Hemi otrzymał syn Anglika, skośnooki Joseph Adams.

Joseph odziedziczył po ojcu pasję żeglarsko-handlową, której poświęcał się do 1635 r., kiedy to mieszkańcom Japonii zakazano opuszczania granic państwa. Kilka lat później władze coraz bardziej izolującego się kraju postanowiły wygnać wszystkich potomków Europejczyków. Co się stało z dziećmi Adamsa, nie wiadomo. Według niektórych relacji Joseph i Susanna musieli opuścić Japonię, według innych zrobiono dla nich wyjątek ze względu na zasługi ojca.

Nagrobek Williama Adamsa – Nawigatora z Miury. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Nagrobek Williama Adamsa – Nawigatora z Miury. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Tajemnica grobu w Hemi

W nekrologu samuraja z Kentu Cocks przedstawił go jako niemalże przyjaciela szogunów – Ieyasu i jego następcy Hidetady[1]. „Cieszył się takimi względami szogunów Japonii, jakimi wcześniej nie mógł się poszczycić żaden chrześcijanin, i mógł swobodnie wchodzić i rozmawiać z szogunami, podczas gdy wielu japońskich wielmożów nie miało do nich dostępu” – pisał.

Po śmierci Adams został jednak szybko zapomniany, zarówno w Japonii, jak i w Anglii. Dopiero w 1872 r., w epoce ponownego otwarcia Japonii na świat, niejaki James Walters na powrót ożywił zainteresowanie żeglarzem. Ogłosił bowiem, że w Hemi (obecnie Yokosuka) odkrył kopiec nagrobny Adamsa i jego żony. Czy rzeczywiście złożono tam ich zwłoki, jest wielce wątpliwe. W 1905 r. kopiec rozgrzebano, ale nie odnaleziono żadnych szczątków. Kapłani z pobliskiej świątyni utrzymywali jednak, że w grobie bez wątpienia pochowano słynnego Anglika. Zapewniło to bowiem miejscowości dużą popularność.

Liczni pracujący w Japonii brytyjscy eksperci i inżynierowie (zwani przez miejscowych yatoi – żywymi maszynami) ujrzeli w doradcy szoguna swego prekursora. Potem przypomniano sobie o nim również w samej Wielkiej Brytanii, gdzie zapanowała moda na epokę elżbietańską i bohaterów kolonizacji zamorskich ziem. Ponieważ Adams był pierwszym znanym Brytyjczykiem, który osiedlił się na stałe w Azji, nadawał się świetnie do roli „ojca założyciela Imperium Brytyjskiego”.

W książce i na ekranie

Postać brytyjskiego samuraja nie przestała fascynować także później. Na podstawie jego historii James Clavell napisał w 1975 r. bestseller Szogun, który potem przeniesiono na ekran, realizując serial pod tym samym tytułem. Richard Chamberlain wcielił się w nim w postać Johna Blackthorne’a, nawigatora angielskiego statku, który rozbił się u wybrzeży Japonii, a on sam, cudem uchodząc z życiem, niebawem stał się świadkiem śmiertelnych zmagań o tron szoguna. Uwikłany w walkę, Blackthorne zostaje pierwszym w historii obcokrajowcem, którego spotkał zaszczyt pasowania na samuraja.

W serialu uwypuklono m.in. kontrasty pomiędzy XVII-wiecznymi cywilizacjami – europejską i japońską, nie zawsze zresztą zgodnie z prawdą. Co ciekawe, rzekomo częste korzystanie z mydła w ówczesnej Japonii, w przeciwieństwie do „brudnej Europy”, to raczej mit. Zgodnie ze świadectwami historycznymi Japończycy stosowali wówczas do mycia glinę, wapno albo ług, a mydło dopiero co poznali – i to właśnie dzięki Europejczykom. Faktem jest jednak, że kąpali się znacznie częściej i dbali o regularne wywożenie odchodów z miast, dzięki czemu nie wydzielały one takiego fetoru jak europejskie ośrodki miejskie. Czy William Adams w 1613 r. odrzucił ofertę powrotu do Anglii również z tego powodu? Nie jest to chyba wykluczone.

[1]Hidetada, syn Tokugawy, został formalnie szogunem już w 1605 r., ale rzeczywistą władzę aż do swej śmierci pełnił Tokugawa, używając tytułu „szoguna na emeryturze”.