Życie seksualne Tudorów

Od roku 1500 aż do początku minionego stulecia angielskich mężczyzn postrzegano jako niezwykle wstrzemięźliwych i mało wylewnych. Pewien przybysz z Włoch odnotował, że są oni niezdolni albo do miłości, albo do okazywania uczuć, czego wszakże nie można powiedzieć o pełnych temperamentu Angielkach. A jak było w istocie?

Ilustracja z Tacuinum Sanitatis, średniowiecznego podręcznika o zdrowym stylu życia. Wikimedia Commons, Giovannino de’ Grassi.

W małżeńskiej sypialni

W epoce Tudorów seks był zarezerwowany wyłącznie dla małżonków. Przynajmniej oficjalnie. W klasach wyższych minimalny wiek dziewcząt stających na ślubnym kobiercu wynosił dwanaście lat, a chłopców – o dwa lata więcej, jednak większość ekspertów uważa, że z rozpoczęciem życia seksualnego czekano, aż żona nieco dojrzeje (skończy co najmniej czternaście lat). Były to na ogół związki podyktowane interesem rodu, a w przypadku królewskich mariaży stanowiły przypieczętowanie sojuszów międzynarodowych i jeśli małżonkowie okazywali się zbyt młodzi, noc poślubna nie kończyła się aktem seksualnym, tylko symbolicznymi pokładzinami. Oczywiście nie wszyscy mężczyźni mieli tyle cierpliwości, by czekać, aż żona osiągnie odpowiedni wiek, czego dowodzi zachowanie dwudziestoczteroletniego Edmunda Tudora wobec młodziutkiej Małgorzaty Beaufort, która przed ukończeniem trzynastego roku życia urodziła przyszłego króla Henryka VII.

Oczarowany wdziękami Anny Boleyn król Henryk VIII pojął ją za żonę, ale później wybranka za rzekomą niewierność zapłaciła głową. Wikimedia Commons, George Cruikshank.

Zgodnie z naukami Kościoła seks postrzegano jako akt grzeszny, skażony przez upadek Ewy i służący tylko celom prokreacji. Częścią tego obowiązku była fizyczna przyjemność partnerów, ponieważ uważano, że do poczęcia dziecka konieczny jest kobiecy orgazm. Kobieta jednak nie powinna być stroną aktywną.

Kontroli kobiecych słabości i męskich popędów służyły surowe zasady, regulujące pożycie małżeńskie. Co ciekawe, ówczesne „poradniki życia seksualnego” tworzyli duchowni, sami zobowiązani do celibatu i głęboko podejrzliwi wobec seksualności, a w szczególności wobec seksualności kobiet. Surowi teologowie uważali, że nadmierna aktywność seksualna w małżeństwie może być grzeszna i oznacza, że mąż traktuje żonę niczym prostytutkę. Jednocześnie grzechem nazywano całkowitą abstynencję małżonków, którzy mieli obowiązek płodzić dzieci.

W poczęciu męskiego potomka pomagała rzekomo pozycja misjonarska, jedyna usankcjonowana przez Kościół, który nie dopuszczał eksperymentów w sypialni. Ludzie mniej bogobojni i obdarzeni większą wyobraźnią ryzykowali, że zostaną posądzeni o konszachty z diabłem, czego z kolei dowodziły wszelakie defekty urody i wady wrodzone dzieci. Takim dowodem na kontakt z siłą nieczystą miał być na przykład szósty palec Anny Boleyn czy jakoby zdeformowany płód, który poroniła.

Małżonkowie nie mogli także uprawiać seksu w dni świąteczne i postne: w niedziele, w okresie adwentu, w czasie Wielkiego Postu, w tygodniu wielkanocnym, a także w środy, piątki i trzy dni przed przyjęciem komunii. Kobiety musiały również zachować wstrzemięźliwość podczas menstruacji, ciąży, w okresie czterdziestu dni po porodzie (niektórzy teologowie nakazywali dłuższą wstrzemięźliwość po urodzeniu dziewczynki niż chłopca) lub gdy karmiły piersią. W efekcie pozostawało niewiele dni, kiedy para mogła ze sobą sypiać; nie licząc kobiecego cyklu menstruacyjnego i okresów ciąż, Kościół zabraniał stosunków seksualnych przez niespełna połowę dni w roku.

Kiedy wolno zdradzić żonę?

Seks pozamałżeński był oczywiście grzechem, ale nie wszystkich obowiązywały takie same prawa. Damy z wyższych sfer pozwalały sobie na większą swobodę niż kobiety niższego stanu, a przyłapane na cudzołóstwie lub oskarżone o to żony podlegały znacznie surowszej karze niż niewierni mężowie, o czym przekonały się chociażby dwie małżonki Henryka VIII – Anna Boleyn i Katarzyna Howard. Rozgniewany król, który sam wielokrotnie cudzołożył, skazał je na ścięcie.

Istniała zatem wyraźna sprzeczność w poglądach na temat seksu, ponieważ żonaci mężczyźni pokroju Henryka VIII mogli wziąć sobie kochankę i uprawiać seks zarówno dla prokreacji, jak i dla przyjemności. Jeśli wierzyć świadectwom z epoki, Henryk VIII najczęściej zdradzał swoje żony, kiedy oczekiwały dziecka. Wynikało to z powszechnego przekonania, że seks w czasie ciąży może w jakiś sposób wyrządzić krzywdę kobiecie albo uszkodzić płód, i skoro mężczyzna nie mógł sypiać z żoną, a abstynencja nie wpływała korzystnie na jego zdrowie, miał prawo zaspokoić się gdzie indziej. Co ciekawe, Kościół nie komentował sprzeczności w swoim nauczaniu i często przymykał oko na poczynania Henryka VIII czy innych mężczyzn z wysoko postawionych rodów.

Chociaż życie seksualne najsławniejszego z Tudorów i historia jego skoków w bok od dawna stanowią temat licznych opracowań, a w powszechnej świadomości utrwalił się obraz mężczyzny o wielkim apetycie na kobiece wdzięki, są to w dużej mierze domniemania oparte na plotkach. W rzeczywistości Henryk VIII bardzo dbał bowiem o dyskrecję i dlatego nie sposób ustalić, ile naprawdę miał kobiet, jakim był kochankiem i czy pod koniec życia stał się impotentem. Według wielu historyków była to tylko wymówka, aby nie spełnić małżeńskiego obowiązku z Anną Kliwijską, „flamandzką kobyłą”, która wydzielała ponoć „nieprzyjemne wonie” i nie miała najmniejszego pojęcia o seksie. A jak wiemy, nieskonsumowane małżeństwo łatwiej było unieważnić, i już pół roku po ślubie Henryk ją oddalił.

Według powszechnej opinii Henryk VIII był mężczyzną o niezaspokojonym wręcz apetycie seksualnym… Wikimedia Commons, Hans Holbein Młodszy.

Seks pozamałżeński

Kobiety postrzegano jako słabą płeć, niezdolną zapanować nad własną pożądliwością i podatną na działanie sił nieczystych. To przez kobietę szatan sprowadzał zgubę na mężczyzn i to kobieta winna była męskiej chuci. Aby zapobiec grzechowi, kobiece pragnienia należało kontrolować. Służyły temu zasady opracowane przez Kościół, który chciał ograniczyć akt seksualny do małżeństwa, ale w epoce Tudorów nie brakowało ludzi – również wśród duchownych – którzy te zasady wyraźnie łamali.

Jako przykład niechaj posłużą domy rozpusty w londyńskiej dzielnicy Southwark, nad którymi jurysdykcję sprawowali arcybiskup Canterbury pospołu z biskupem Winchesteru, wieloletni związek kardynała Wolseya z krzepką Joan Lark, a także liczne pozamałżeńskie ciąże. Nielegalny seks uprawiała biedota w zaułkach Londynu, szlachta w swoich włościach i arystokracja na dworze, który w oczach wielu obcokrajowców uchodził za gniazdo zepsucia. Chociaż w tym stwierdzeniu jest pewna przesada, a od dwórek wymagano nienagannej opinii i prowadzenia się, to warto wiedzieć, że zaledwie szesnastoletnia Anne Vavasour, jedna z pokojówek królowej Elżbiety, urodziła chłopca w pałacu Whitehall. Ojcem dziecka był hrabia Oksfordu, Edward de Vere żonaty z Anne Cecil, córką Williama Cecila, najbardziej zaufanego doradcy królowej. W efekcie oboje na pewien czas trafili do Tower.

Nie był to jednak najwyższy wymiar kary dla par przyłapanych na pozamałżeńskim seksie. W niektórych przypadkach mężczyźni i kobiety zostawali wykluczeni z Kościoła, choć najczęściej – tych niżej urodzonych – prowadzono na miejsce zgromadzeń, rozbierano do pasa i chłostano na oczach gapiów. Publiczna chłosta, udzielana w najbardziej ruchliwych porach dnia na rynku miejskim lub placu kościelnym, była powodem do wstydu i miała charakter prewencyjny, ale nie mogła przecież stłumić popędu płciowego.

Anna Kliwijska, do której przylgnęło niechlubne miano flamandzkiej kobyły, budziła tak wielke obrzydzenie Henryka VIII, że król nigdy nie skonsumował z nią małżeństwa. Shutterstock.com, Everett Historical.

Młodzi ludzie z niższych warstw często współżyli bez błogosławieństwa Kościoła i społeczeństwa, zwłaszcza że nie wszystkich było stać na małżeństwo, a często mieszkali lub pracowali w pobliżu swoich wybranków i nie podlegali tak surowej kontroli rodzicielskiej jak szlachecka młodzież. Wyższą karę za brak wstrzemięźliwości płaciły oczywiście kobiety pozostawione z niechcianą ciążą i piętnem na całe życie.

Oskarżenie kogoś, szczególnie kobiety, o stosunki pozamałżeńskie bez niezbitego dowodu miało mniejsze znaczenie w przypadku osób niżej urodzonych. W wyższych kręgach natomiast mogło posłużyć za niebezpieczne narzędzie polityczne (tak przeciwnicy pozbyli się Anny Boleyn, która była osobą zbyt rozsądną na to, aby zaryzykować romans), a dla panien oznaczało przekreślenie nadziei na korzystne małżeństwo. Oczywiście jak wszędzie liczyły się pieniądze i za odpowiednią cenę można było kupić milczenie oraz zatuszować sprawę. Problem pojawiał się, kiedy na świat przychodził bękart.

O związkach pozamałżeńskich świadczą także sterty spraw w rejestrach sądów kościelnych i dworskich, w których kobiety pozywały mężczyzn o ojcostwo. Jeśli matki nie chciały nosić piętna grzechu i miały szansę na ułożenie sobie życia od nowa, porzucały dzieci lub oddawały je pod opiekę parafii. Sędziowie niechętnie patrzyli na ojców, którzy wyrzekli się potomstwa, i często zasądzali im kary grzywny lub więzienia. Pieniądze trafiały do matki bądź parafii, pod której opieką znalazło się dziecko. Czasami koszty dzielono między rodziców, którzy porzucili owoc swojego grzechu.

Anne Vavasour, jedna z pokojówek królowej Elżbiety. Wikimedia Commons (John de Critz the Elder).

Grzechy wbrew naturze

W epoce, w której seks miał służyć prokreacji, a wielkich problemów przysparzał brak męskiego potomka i śmiertelność dzieci, nie mówiono głośno ani o antykoncepcji, ani o aborcji. A ponieważ były to zabiegi nielegalne i sprzeczne z naturą, trudno dziś o źródła historyczne.

Za grzech wbrew naturze uważano również każdy rodzaj seksu, który nie kończył się wytryskiem w pochwie kobiety, a więc masturbację, seks oralny i analny, a także seks pozamałżeński i między osobami tej samej płci. Wszystkie te przejawy aktywności obłożone były pokutą stosowną do winy. Najczęściej nakazywano post w różnych formach, obejmujący między innymi zakaz picia, jedzenia (poza chlebem) czy współżycia. Generalnie pokuta dotyczyła czynności, która uchodziła za przyjemną. O ile jednak heteroseksualny grzesznik mógł liczyć na okoliczności łagodzące, o tyle homoseksualista takiej szansy nie miał, więc stosunki między mężczyznami stały się tematem tabu zarówno w Kościele rzymskim, jak i stworzonym przez Henryka VIII Kościele anglikańskim1.

Jeśli chodzi o osoby heteroseksualne, duchowni udzielali kar, kierując się „ogólnymi zasadami”, według których niewskazany jest seks pozamałżeński, a stosunek małżonków ma służyć wyłącznie prokreacji. Pokutą obłożone było marnowanie nasienia i wszystkie pozycje oprócz misjonarskiej, ponieważ przypominały parzenie się zwierząt. Za największy grzech uchodziła jednak antykoncepcja. Co ciekawe, zapobieganie ciąży poza małżeństwem traktowano nieco łagodniej, a aborcję dokonaną przed czterdziestym dniem ciąży, to znaczy zanim w płód wstąpiła dusza, uważano za grzech nieco mniejszy niż antykoncepcja w ogóle.

Mimo zakazu kobiety próbowały rozmaitych sposobów, aby się zabezpieczyć przed niechcianą ciążą. Mistrzynią w tej dziedzinie była podobno Katarzyna Howard, piąta żona Henryka VIII, podejrzewana o stosunki przedmałżeńskie ze swoim nauczycielem muzyki, a potem – już jako królowa – z Tomaszem Culpeperem. Nie wiadomo, jakich sposobów się imała, ale najwyraźniej okazały się skuteczne.

Nie wszystkie kobiety miały tyle szczęścia. Poza zasięgiem większości były nawet najbardziej proste formy antykoncepcji, a o nieskuteczności takich metod, jak stosunek przerywany (skądinąd grzeszny) czy znana dziś metoda naturalna świadczy duża liczba nieślubnych dzieci. Niespecjalnie sprawdzały się także ziołowe mikstury, sporządzane z olejków miętowych, wyciągu z ruty czy soku z wiciokrzewu. Podobnie rzecz miała się z „plemnikobójczymi substancjami”, na przykład octem, lub ziołami, które kobiety wsuwały do pochwy. Co odważniejsze panie nakładały ponoć na szyjkę macicy rodzaj kapturka z wosku pszczelego. Innym pozostawała wiara w siłę amuletów i zaklęć miejscowej „mądrej baby”.

Skala tych praktyk pozostaje nieznana, podobnie jak liczba pozamałżeńskich związków i sypialniane tajemnice Tudorów, które naukowcy wciąż próbują rozwikłać. Większość bogobojnych Anglików zapewne stosowała się do nakazów Kościoła, ci zaś, którzy nie bali się piekła i dopuszczali się grzechów przeciwko naturze, trzymali to w ścisłej tajemnicy, za drzwiami alkowy, do której tak trudno nam dziś zajrzeć.

Bibliografia

E. Laurent, P. Nagour, Magica sexualis. Okultyzm i magia seksualna, Diamond Books, Bydgoszcz 2008.

A. Licence, W łożu z Tudorami. Intymne życie dynastii, Wydawnictwo Astra, Kraków 2014.

R. Tannahill, Historia seksu, Książka i Wiedza, Warszawa 2001.

A. Weir, Henryk VIII. Król i jego dwór, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.

1 Kościół anglikański złagodził swoje stanowisko wobec tej grupy dopiero w 1987 roku.