Zemsta księżnej Agnieszki, czyli jak to z upadkiem Piotra Włostowica było

Scena jak z filmu sensacyjnego: okolice Wrocławia, zimowa sceneria grudniowa 1145 roku. Do ołbińskiego dworu palatyna Piotra Włostowica wieczorową porą zbliża się poczet zbrojnych. Przewodzi mu rycerz Dobek, zaufany księcia Władysława. Ma jakoby przekazać palatynowi ważne wieści od księcia Władysława. Pora jest późna, a po suto zastawionej i zakrapianej winem uczcie Dobek prosi palatyna o pozwolenie udania się na spoczynek do pobliskiej gospody i odłożenie konieczności zdania posłowania na następny dzień. Palatyn, nie podejrzewając podstępu, wyraża zgodę. Wczesnym rankiem, przebiegle wtargnąwszy do gródka i obezwładniwszy z pomocą swych zbirów sługi i straże palatyna, wywabia gospodarza na dziedziniec, rzekomo z powodu przybycia samego księcia. Piotr, najpotężniejszy do tej pory dostojnik, zostaje wraz z synem pochwycony i w więzach dostarczony na książęcy dwór do Wrocławia.

Piotrowa tragedia dopiero się jednak zaczynała…  

Piotr Włostowic przyjmuje cystersów; obraz autorstwa Jana Matejki. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Początki kariery Piotra Włostowica

Długo można opowiadać o tym najznamienitszym i najpotężniejszym polskim możnowładcy swoich czasów, znanym ze swych czynów w Polsce, ale także na Rusi, w Niemczech, Czechach i w dalekiej Francji. Początki jego kariery giną w mroku i nawet poświęcane mu już w średniowieczu utwory niewiele potrafiły wnieść informacji dotyczących jego młodości. Pochodził z rycerskiego rodu Łabędziów, a jak wynika z jego patronimu, był synem nieznanego bliżej komesa Włosta[1]. Pojawiający się jeszcze u późnośredniowiecznych i nowożytnych kronikarzy przekaz o jego duńskim pochodzeniu oraz informacje o rzekomo bajecznych skarbach, które miał przywieźć do Polski ze swojej ojczyzny, to już skutek błędnego połączenia jego osoby z legendą o Piotrze Duninie (Duńczyku)[2].

Można jedynie się domyślać, że podążał zwykłą ścieżką kariery rycersko-urzędniczej swojej epoki, uczestnicząc w prowadzonych za Bolesława Krzywoustego wojnach oraz zabiegach dyplomatycznych. A przecież na pewno nie był wtedy chudopachołkiem. Jego znaczne włości na Śląsku i nie tylko, obejmujące między innym słynną górę Ślężę, oraz późniejsze liczne fundacje czyniły go jednym z najznamienitszych magnatów w ówczesnej Polsce. Majątek nowego palatyna z pewnością aż tak Krzywoustemu jednak nie imponował; liczyła się jego wierność i przydatność w realizowaniu książęcych zamierzeń.

Dużo znaczyły również koligacje rodzinne. Przypuszcza się, że jeszcze przed 1115 rokiem, od kiedy można śledzić jego dzieje, Piotr poślubił księżniczkę ruską Marię, bliską krewną (może nawet siostrę?) pierwszej żony swego władcy, Zbysławy. O okolicznościach poznania jego ruskiej małżonki wspomina Ortlieb, kronikarz klasztoru z Zwiefalten. Podobno Piotr posłował na Ruś, by prosić o jej rękę w imieniu innego polskiego możnowładcy, ale sam „podebrał” narzeczoną dla siebie. Jeśli założyć, że możnowładcą tym był palatyn Skarbimir Awdaniec, tłumaczyłoby to konflikt między magnatami, a przyjmując, że do zaślubin doszło za książęcym przyzwoleniem, mogłoby to stanowić jedną z przyczyn buntu Skarbimira przeciw swemu władcy z 1117 roku. Powinowactwo z księciem polskim wyjaśnia jednak, dlaczego Piotr był przyjmowany z niemal książęcymi honorami podczas misji dyplomatycznej w czeskiej Pradze. Wkrótce miał sięgnąć także po najwyższy urząd w państwie, kiedy po obaleniu i oślepieniu przez księcia polskiego jego zbuntowanego palatyna Skarbimira to właśnie Piotr Włostowic objął wolne stanowisko. Aby utwierdzić swoją pozycję, musiał teraz szczególnie się wykazać. Palatyn wpadł zatem na zamysł, który miał dowieść w oczach władcy jego wartości.

Scena oślepienia Piotra Włostowica według miedziorytu Gottlieba Boettgera. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Porwanie księcia Wołodara    

Były to lata, kiedy książę Bolesław Krzywousty skupiał się przede wszystkim na podboju Pomorza. Piotr aktywnie uczestniczył w poczynaniach władcy, a jego rola nie ograniczała się tylko do wsparcia wojskowego na głównym froncie walk. Powstawał bowiem sojusz pomorsko-prusko-połowiecki, którego łącznikiem był władający Przemyślem awanturniczy książę Wołodar. Około 1122 roku Piotr w porozumieniu z Bolesławem wziął sobie doborową kompanię trzydziestu ludzi i udając wygnańca, ruszył do Wołodara, rzekomo oferując mu swe usługi. Wołodar połknął przynętę, gdyż wypędzenie palatyna wyglądało wobec niedawnych wypadków ze Skarbimirem dość prawdopodobnie. Przyjął go do swojego otoczenia, a nawet poprosił, by został ojcem chrzestnym jego syna. Okazało się jednak, że był to podstęp. Piotr podczas uczty (według innej wersji w trakcie polowania) porwał z pomocą swojej kompanii księcia przemyskiego, uprowadzając go do Polski. Ta prawdziwa akcja specjalna przysporzyła palatynowi wielkiej sławy, choć nie była z pewnością  powodem do dumy. Liczyła się jednak skuteczność: Wołodar musiał wyrzec się sojuszu pomorskiego i służyć odtąd Polsce, a za uwolnienie księcia przemyskiego jego brat Wasylko zapłacił znaczny okup w złocie, srebrze, naczyniach, szatach i klejnotach, które podobno:

… na wozach w cztery konie zaprzężonych i na wielbłądach odwożono do Polski, tak że cała Ruś popadła w nieznane dotąd ubóstwo[3].

Pamiętając o tak częstych tendencjach do przesady u średniowiecznych kronikarzy, można przyjąć, że okup musiał być znaczny, a książę Bolesław zapewne hojnie podzielił się nim ze swoim palatynem, pamiętając o Piotrowym wkładzie w jego uzyskanie.

Tympanon fundacyjny kościoła na Ołbinie. Po prawej stronie widać klęczącą Agafię, córkę Piotra. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Ekspalatyn fundator

Tymczasem jednak konfiguracja polityczna zmieniła się na niekorzyść palatyna. Od kilkunastu lat stopniowo rosły wpływy Salomei z Bergu, drugiej po Zbysławie małżonki Bolesława Krzywoustego. Nowa księżna dążyła do zapewnienia przyszłości własnym synom kosztem pierworodnego Władysława, pochodzącego z poprzedniego książęcego małżeństwa. W tych okolicznościach Piotr Włostowic, blisko związany ze względów rodzinnych z następcą tronu, mógł być postrzegany przez Salomeę i jej stronnictwo jako zagrożenie. Około 1125 roku Piotr, popadłszy w niełaskę, musiał tymczasowo pożegnać się ze stanowiskiem palatyna, które po nim objął Wszebor, w późniejszym okresie również związany z Salomeą i jej potomstwem.

Odsunięcie na boczny tor ekspalatyn przeżył zapewne gorzko, mając na uwadze własne zasługi, powinno mu to jednak dać do myślenia: zadzieranie z niewiastami będącymi u władzy mogło być wielce niebezpieczne. Jak pokazały późniejsze wypadki, nie wyciągnął jednak z tej lekcji nauki na przyszłość.

To na ten okres pozornej bezczynności przypadł zapewne początek jego wzmożonej działalności fundacyjnej. Czy miało to stanowić jego pokutę po niezbyt chwalebne w gruncie rzeczy postępowanie z Wołodarem, jak przypuszcza kronikarz Ortlieb? Czy może miało zapewnić mu to poparcie rosnącego w siłę Kościoła? Tego dokładnie nie wiadomo. Późniejsza tradycja przypisuje mu nie tylko fundację aż 77 kościołów, ale również sprowadzenie do Polski pod koniec jego życia zakonu cystersów, choć i z jednym, i z drugim twierdzeniem można się spierać.

Do niewątpliwych fundacji Piotra należały klasztory: benedyktynów w Ołbinie pod samym Wrocławiem i kanoników regularnych na odrzańskiej wysepce Piasku, kościół św. Wojciecha w samym mieście, a także inne na górze Ślęży, w Oławie, Kościanie i kilka innych. Daleko tu co prawda do podanej wyżej liczby, ale i tak robi to wrażenie, zważywszy na fakt, że były to przecież założenia możnowładcze, nie książęce. Czy i pod tym względem Piotr zamierzał rywalizować z samym monarchą, by przy sprzyjających okolicznościach próbować sięgnąć po najwyższą władzę? Nie można tego wykluczyć. Miał monarsze koligacje, a w sąsiednich Niemczech już tytułowano go przecież „księciem”.

Rysunek niezachowanego nagrobka ołbińskiego z XIII wieku przedstawiającego Piotra i Marię. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Walka o władzę

Śmierć Krzywoustego w 1138  roku mogła stanowić dla Piotra szczęśliwą okoliczność. Oto powracał do najwyższego urzędu palatyna u boku Władysława, swego podopiecznego i niemal „siostrzeńca”, jeszcze wówczas nie nazywanego „Wygnańcem”. Problemem był jednak słynny „testament” zmarłego władcy, dzielący Polskę  na dzielnice i wyznaczające zasadę senioratu. Nowy książę Władysław II poświęcił na próbę jego obalenia całe swe krótkie panowanie. Była to w zasadzie wojna dwóch księżnych – z jednej strony małżonka nowego seniora Agnieszka Babenberska, podjudzająca go przeciwko juniorom, z drugiej zaś Salomea z Bergu, dążąca do zapewnienia stabilnej pozycji swym synom – Bolesławowi, Mieszkowi, Henrykowi i urodzonemu już po śmierci ojca Kazimierzowi. W takiej walce wszystkie chwyty były dozwolone.

Wydawało się, że w podobnej sytuacji w interesie Piotra powinno być zdecydowanie poparcie w konflikcie swego „siostrzeńca”, a nie stronnictwa Salomei, której przecież „zawdzięczał” przymusową polityczną „emeryturę” w ostatnich latach panowania Krzywoustego. Co ciekawe, tak się jednak nie stało. Kiedy po śmierci Salomei w 1144 wybuchła w kolejnym roku wojna domowa, Piotr zamiast wspierać władcę, zajmował się… sprowadzaniem z dalekiego Magdeburga relikwii św. Wincentego do jednej ze swoich pobożnych fundacji. Można jedynie spekulować, co było tego przyczyną. Czy prowadził własną grę, licząc na wzajemnie wykrwawienie się przeciwników, by przy poparciu Kościoła sięgnąć po najwyższą władzę? Czy może przeważało pragnienie dotrzymania warunków „testamentu”, który z pewnością musiał wraz z innymi dostojnikami zaprzysiąc?

To jednak nie polityka doprowadziła do upadku wszechwładnego palatyna. Zadarł on z najbardziej okrutnym i przebiegłym z możliwych wrogów – z władczą i ambitną kobietą.

Władysław II Wygnaniec na obrazie Jana Matejki. Wikimedi Commons, domena publiczna.

Zraniona „tygrysica”

O konflikcie Piotra Włostowica z księżną Agnieszką można było wyczytać co nieco już w kronikach średniowiecznych. W tym wątku wypowiedział się bezimienny autor Kroniki wielkopolskiej, przytaczając pewne zaginione apokryficzne źródło – Dzieje Piotrka przez niego napisane (Gesta Piotrconis que per se scripta habetur ). Można sądzić, że czerpało ono obficie z zaginionej wierszowanej Pieśni Maura (Carmen Mauri), spisanej wkrótce po śmierci palatyna, a mogącej przekazywać wiele autentycznych treści. Natomiast bezpośrednio z Carmen Mauri korzystał Mikołaj z Lubomierza, autor XVI-wiecznej Kroniki opowiadającej dzieje piotrowe.

W obu wersjach występuje ta sama „scena leśna”, w której Władysław i Piotr, zmęczeni polowaniem, a marną strawę przepijając roztopionym śniegiem, dla żartu docinają sobie nawzajem na temat swych żon – na uwagę księcia, jakoby Piotrowa małżonka wspaniale teraz biesiadowała z jego opatem, palatyn odpowiada, że i książęca żona też, gdy nie ma go w domu, zabawia się w ten sposób ze swoim kochankiem, niemieckim rycerzem. Gdy zmieszany Władysław zdradza później te słowa Agnieszce, ta, mając nieczyste sumienie, występuje z gwałtowną i długą tyradą, oskarżając księcia o gnuśność i lenistwo, a Piotra o zdradę kumania się z juniorami. Zakrzyczany i wstrząśnięty książę postanawia wspólnie z Agnieszką o jego zgubie. Aby nie dopuścić do planowanego zgromadzenia rycerstwa z okazji zaślubin córki palatyna z księciem serbskim Jaksą[4], pospiesznie wysyłają Dobka, by ten podstępem dostojnika uwięził.

Tak dochodzi do przedstawionej ze szczegółami dramatycznej sceny porwania. Co jednak czynić dalej? Na żądanie księżnej, by ukarać Piotra śmiercią, książę po wahaniach przystaje na inną kaźń: oślepić, uciąć język, wygnać i skonfiskować majątek! Okrutny wyrok wykonano, choć w przypadku języka zdaje się niedokładnie, skoro później Włostowic wciąż mógł mówić. Po wyroku były palatyn, doświadczywszy losu niewiele lepszego od sienkiewiczowskiego Juranda ze Spychowa (obie dłonie przecież zachował), udaje się na wygnanie na Ruś, prawdopodobnie do rodziny swej żony. Tamtejszy latopisarz, komentując po latach to wydarzenie, filozoficznie skwitował:

„Jaką miarką mierzycie, odmierzone wam będzie”. Ten [bowiem] pojmał ruskiego kniazia podstępem, Wołodara, i umęczył go, i mienie jego zagarnął. Wszakże jego Bóg po jakimś czasie nie oszczędził…”[5]

Piotr Włostowic wkrótce po raz ostatni w swym życiu doznał mimo wszystko odmiany losu. Pozbawiony wzroku, ale już nie słuchu, z gorzką satysfakcją usłyszał o rychłym żałosnym końcu swych dręczycieli: przegranej pod Poznaniem bitwie Władysława z juniorami i jego sromotnej ucieczce, a następnie oblężenia samej Agnieszki w Krakowie, zakończonego haniebną kapitulacją. Pozwolono mściwej księżnej opuścić Polskę na zawsze, by mogła dołączyć do przegranego męża, teraz już naprawdę Wygnańca, i w rozpaczy oraz zapomnieniu dożyć razem z nim swych dni w dalekim saskim Altenburgu.

A sam Piotr Włostowic? Jako symbol walki z tyranią sprowadzony przez Bolesława Kędzierzawego z wygnania i przywrócony do godności i majątku mógł teraz aż do śmierci w 1153 roku dumać nad zmiennością swych losów, bożą sprawiedliwością i niewieścią zemstą.

Bibliografia: 

Bieniek, Piotr Włostowic. Postać z dziejów średniowiecznego Śląska, Wrocław – Warszawa – Kraków 1965.

Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa – Wrocław 1992.

Kronika wielkopolska, przeł. K. Abgarowicz, Warszawa 1965.

Latopis kijowski 1118-1158, przeł. i koment. E. Goranin, Wrocław 1995.

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, przeł. B. Kürbis, Wrocław – Warszawa – Kraków 1992.

Mosbach, Piotr syn Włodzimierza, sławny dostojnik polski (…) i Kronika opowiadająca dzieje piotrowe, Ostrów 1865.

Plezia, Palatyn Piotr Włostowicz. Sylwetka z dziejów Śląska w XII wieku, Warszawa 1947.

Snoch, Tragedia Piotra Włostowica, Katowice 1987.

[1] Według późniejszej bulli papieża Hadriana IV z 1155 roku komes Włost miał swego czasu podarować biskupstwu wrocławskiemu trzy wsie, był zatem osobą majętną.

[2] Opowieść o Piotrze Duninie po raz pierwszy pojawiła się w Kronice wielkopolskiej z końca XIII w.

[3] Herbord, Dialog o życiu św. Ottona; cyt. na podst. M. Plezia, Palatyn Piotr Włostowicz, Warszawa 1947, s. 34.

[4] Chodzi o Jaksę z Kopniku, władcę serbsko-łużyckich Stodoran. Jest on niekiedy utożsamiany z możnowładcą małopolskim Jaksą z Miechowa.

[5] Latopis kijowski 1118–1158, przeł. i kom. E. Goranin, Wrocław 1995, s. 42.