Kto zastąpi Króla Słońce?

Ludwik XIV rządził Francją wyjątkowo długo – 72 lata, 3 miesiące i 18 dni. Wydawać by się mogło, że osiągnął wszystko, co sobie wymarzył. Skonsolidował Francję, pokonał wrogów zewnętrznych, a wreszcie wybudował najwspanialszy pałac ówczesnej Europy – Wersal. Jednak gdy umierał w 1715 r., daleki był od spokoju i uczucia spełnienia. Jedna kwestia zaprzątała jego uwagę i nie pozwalała patrzeć w przyszłość optymistycznie. Był to niezwykle istotny problem sukcesji tronu.

Ludwik XIV podczas koronacji. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Wielka rodzina

Jeszcze w 1710 r. król Francji mógł uważać się za monarchę szczęśliwego. Właśnie przełamał największy kryzys w wojnie o sukcesję hiszpańską i miał sporą szansę na pokonanie koalicji złożonej m.in. z Wielkiej Brytanii i Zjednoczonych Niderlandów. Wersal tętnił życiem, a monarchę otaczała liczna rodzina, dająca nadzieję na szczęśliwą kontynuację rządów dynastii Burbonów. Z małżeństwa z Marią Teresą z Habsburgów król miał co prawda tylko jednego syna, Ludwika zwanego Wielkim Delfinem, urodzonego w 1661 r., ale dzięki jego związkowi z Marią Anną Bawarską (zm. 1690 r.) rodzina królewska powiększyła się o trzech wnuków, i to płci męskiej: Ludwika, Filipa i Karola. O umieszczenie jednego z nich, Filipa, na tronie madryckim Król Słońce toczył od 1702 r. wspomnianą już wojnę o sukcesję hiszpańską. Wśród wnuków króla wyróżniał się najstarszy, również Ludwik, urodzony w 1682 r. Nosił on tytuł księcia Burgundii, a w 1697 r. poślubił Marię Adelajdę Sabaudzką. Ludwik XIV darzył małżonkę wnuka wielką estymą, podziwiał jej urodę oraz intelekt, pozwalając na wiele m.in. w kwestii organizacji jej kobiecego otoczenia. Ze związku księcia Burgundii i Marii-Adelajdy urodziło się trzech synów; wszyscy – zgodnie z tradycją rodzinną – otrzymali imię Ludwik. Jeden z nich zmarł, nie ukończywszy roku, ale dwaj pozostali cieszyli się dobrym zdrowiem, stanowiąc gwarancję bezpieczeństwa losu monarchii francuskiej.

Maria Teresa, królowa Francji jako żona Ludwika XIV. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Wszyscy powyżej wzmiankowani męscy potomkowie wchodzili w skład głównej linii domu Burbonów. Dynastia była jednak reprezentowana o wiele szerzej: domy książąt Orleańskich, Kondeuszy czy też Conti to w rzeczywistości jej boczne gałęzie. Członków tych familii Ludwik XIV ożenił ze swymi nieślubnymi córkami, które urodziły się w trakcie jego długiego i burzliwego związku z markizą de Montespan. W ten sposób król kontrolował ewentualnych konkurentów do władzy, przypominając stale, kto jest rzeczywistym władcą ich losów.

Choroba czy trucizna?

Czas rodzinnej sielanki zakończył się wraz z nieoczekiwaną śmiercią Wielkiego Delfina w 1711 r. 49-letni Ludwik padł ofiarą wyjątkowo groźnej w XVIII wieku ospy (szczepienia przeciw tej zakaźnej chorobie to wynalazek epoki Oświecenia, ale nieco późniejszy). Delfinem zostawał w tej sytuacji jego najstarszy syn, Ludwik książę Burgundii, zapoznany z arkanami władzy i skupiający wokół siebie krąg ludzi doświadczonych w sprawach państwa. Prawdziwym szokiem była dla rodziny królewskiej jego przedwczesna śmierć. Książę Burgundii zmarł 12 lutego 1712 r. w zamku Marly, stając się kolejną ofiarą dziesiątkującej dworzan epidemii odry. Miał zaledwie 29 lat. Sześć dni później umarła jego małżonka, uwielbiana przez Ludwika XIV księżna burgundzka, a następnie pięcioletni syn – Ludwik, który przeżył ojca tylko o 19 dni! Epidemię przeżył jedynie najmłodszy syn pary książęcej. Zawdzięczał to troskliwej piastunce, która wbrew zdaniu lekarzy odizolowała go od reszty rodziny i postanowiła „wygrzać” chorobę, co okazało się najskuteczniejszą terapią. Gdyby zdano się na medyków zalecających puszczanie krwi oraz „purgensy”, wątpliwe jest, by książę uszedł z życiem.

Kumulacja tylu zgonów w tak krótkim czasie musiała wzbudzić różnorakie podejrzenia. Najbardziej sensacyjna z teorii głosiła, że książę burgundzki, jego małżonka oraz syn zostali otruci przez bratanka królewskiego, księcia Filipa Orleańskiego, który w ten niecny sposób torował sobie drogę do sukcesji po Ludwiku XIV. Co prawda nic nie wskazywało na to, by tak było naprawdę, ale plotka ta była szeroko rozpowszechniana. Podejrzewano, że za jej powstanie odpowiadała sama Madame de Maintenon, morganatyczna małżonka Króla Słońce, która w ten sposób starała się skompromitować księcia Filipa, torując drogę do tronu swym faworytom, czyli nieślubnym dzieciom Ludwika XIV i markizy de Montespan.

Madame de Maintenon. Wikimedi Commons, domena publiczna.

Nieszczęsny wypadek

Po śmierci księcia burgundzkiego losy sukcesji Korony Francuskiej może nie były tak stabilne jak w 1710 r., ale nadal wydawały się niezagrożone. Ludwik XIV miał ciągle dwóch wnuków, synów Wielkiego Delfina. Pierwszy z nich, Filip, nie wchodził w grę jako sukcesor – co prawda Król Słońce zdołał go osadzić na tronie Hiszpanii, ale w podpisanych traktatach pokojowych kończących wojnę o sukcesję (1713 r.) wyraźnie zaznaczono, że nie może on być równocześnie władcą Francji. Jedyną szansą był w tej sytuacji najmłodszy wnuk króla, Filip książę de Berry, ożeniony zresztą z córką księcia Filipa Orleańskiego, Marią Luizą. Choć związek ten był burzliwy, wielkie nadzieje wiązano z potomstwem pary. Los znowu nie sprzyjał Burbonom, potencjalny następca tronu, książę d’Alençon, żył zaledwie 21 dni. Prawdziwe nieszczęście wydarzyło się jednak w maju 1714 r. Książę de Berry w czasie polowania w Marly-le-Roi spadł z konia i zmarł kilka dni po tym wydarzeniu, 14 maja. Powodem jego śmierci były obrażenia, które doprowadziły do krwotoku wewnętrznego. Maria Luiza była przy nadziei, ale urodziła dziewczynkę, która nie przeżyła doby.

W ten sposób Ludwik XIV stracił ostatniego wnuka i dorosłego sukcesora; nie było też żadnych szans na powiększenie rodziny. Następcą tronu po księciu de Berry został najmłodszy syn księcia burgundzkiego, Ludwik, który w momencie śmierci Króla Słońce miał zaledwie 5 lat! To z tego względu na łożu śmierci Ludwik XIV z pewnością nie mógł być spokojny o losy swego kraju. Zdawał sobie sprawę, że małoletniość króla pociąga za sobą konieczność ustanowienia regencji, a ta nie była sprawą oczywistą, biorąc pod uwagę zarówno ogromny apetyt na władzę księcia Filipa Orleańskiego, jak i silną pozycję, którą król sam wyznaczył swym bastardom: diukowi du Maine i hrabiemu Tuluzy, synom markizy de Montespan. Nie bez znaczenia był wreszcie wiek delfina Ludwika – z perspektywy wszystkich nieszczęść, które dotknęły rodzinę królewską w ciągu ostatnich kilku lat, chyba mało kto przypuszczał, że nie tylko dożyje on dorosłości, ale i będzie rządził Francją przez 58 lat!