Rewolwerowcy. Najsłynniejsze strzelaniny Dzikiego Zachodu

James Reasoner udowadnia, że prawda historyczna jest znacznie ciekawsza od literackiej fikcji. Autor rozwiewa hollywoodzkie mity dotyczące najsłynniejszych strzelanin Dzikiego Zachodu, opisując m.in. ostatnią walkę Doca Holidaya, tragiczną pomyłkę Dzikiego Billa Hickoka czy ostatni, nieudany napad Gangu Daltonów.

James Reasoner, “Rewolwerowcy. Najsłynniejsze strzelaniny Dzikiego Zachodu”, Wydawnictwo Astra 2017.

Książka podzielona jest na sześć tematycznych części. Część pierwsza, zatytułowana „Jeden na jednego”, opisuje m.in. koniec Warrena Earpa, niedocenianego rewolwerowca Levy’ego, a także vendettę, która przeszła do historii jako „wojna o Arizonę”. Druga część poświęcona jest gangom i bandom działającym na Dzikim Zachodzie, w tym Daltonom, Batowi Mastersonowi i Youngerom. Część trzecia skupia się na pościgach i walce band z marshalami federalnymi. W czwartej części opisane są napady na banki, dyliżanse i pociągi. Piąta mówi o sławnych strzelaninach, m.in. o zabójstwie człowieka, który zabił Jesse’ego Jamesa, tajemniczej śmierci Pata Garretta. Ostatnia część, „Wypadki i pomyłki”, opisuje m.in. tragiczny w skutkach błąd Dzikiego Billa…

Autor, wykorzystując swój literacki talent, zabiera nas do świata saloonów i kowbojów, i w nowym świetle ukazuje znane z powieści i westernów wydarzenia.

Postrzelony Saloon w Pecos w Teksasie, w którym w latach osiemdziesiątych XIX wieku grał w faro znany zabójca Jim „Diakon” Miller. Miller (w białym kapeluszu) siedzi przy stoliku w pozycji nietypowej dla rewolwerowca: nie jest zwrócony plecami do ściany. Ze zbiorów Denver Public Library, Western History Collection

Dziki Zachód – ziarno prawdy ukryte w legendzie

Wokół Dzikiego Zachodu narosło wiele mitów. Nasze wyobrażenie o tych zachodnich rubieżach Stanów Zjednoczonych w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku opiera się w dużej mierze na sztampowej wizji prezentowanej w klasycznych hollywoodzkich westernach i na kartach powieści o Dzikim Zachodzie. Osadnicy wędrujący w nieznane, górnicy pchani gorączką złota, zawodowi hazardziści, kowboje w szerokich kapeluszach, Indianie toczący walki z przybyszami ze Wschodu, dzielni i nieustraszeni szeryfowie stojący na straży prawa i wyjęci spod tego prawa rewolwerowcy i zabójcy, napady na banki i pociągi, a także pojedynki w samo południe na ulicach opustoszałych miast – takie obrazy nasuwają się nam na myśl, kiedy słyszymy hasło „Dziki Zachód”.

Jednym z najbardziej zakorzenionych obrazów z Dzikiego Zachodu jest pojedynek, w którym dwaj stojący naprzeciwko siebie mężczyźni na dany sygnał wyszarpują broń z kabur i strzelają do siebie. Niektórzy historycy twierdzą, że takie zdarzenia nigdy (!) nie miały miejsca. Źródła z tamtego okresu świadczą o czymś zupełnie innym. Pojedynki uliczne nie były oczywiście tak częste, jak sugeruje to współczesna fikcja, ale jeśli nawet są mitem, to niepozbawionym ziarna prawdy…

Badania dowodzą, że wiele opowieści o wyczynach XIX-wiecznych rewolwerowców można włożyć między bajki, a za nazwiskami, które obrosły legendą i pobudzają zbiorową wyobraźnię – takimi jak Jessy James czy Dziki Bill Hickok – kryją się rewolwerowcy, których prawdziwe życie i dokonania różniły się nieco od literackich i filmowych wizji.

Jeden dzień, jedna walka, jeden incydent mogą zrodzić legendę. Wystarczy być tam, gdzie tworzy się historia, by samemu trafić do annałów. Z drugiej strony, nieobecność we właściwym miejscu o właściwej porze może sprawić, że szansa zostanie niemal nieodwracalnie zmarnowana.

Na Dzikim Zachodzie sięgnięcie po broń było najprostszym sposobem załatwiania spraw, niezależnie od tego, czy źródłem konfliktu – zarówno długoletniego zatargu, jak i najzwyklejszej sprzeczki – były pieniądze, kobieta czy urażona duma.

Na Dzikim Zachodzie, podobnie jak we współczesnym świecie, wiele rzeczy mogło doprowadzić do nagłego wybuchu przemocy. Niektóre przyczyny były tak banalne, że można się zdziwić, iż ludzie chcieli o nie walczyć i ginąć.

Odmowa rozwiązania problemu w sposób siłowy wiązałaby się z przypięciem etykietki tchórza i stałaby się źródłem plotek na mieście.

Autor pokazuje, że Dziki Zachód to złożony świat, w których nie brakuje wzajemnych powiązań, mniej lub bardziej widocznych. Ważną rolę w ówczesnych miastach i miasteczkach odgrywali stróże prawa, którzy pilnowali jego przestrzegania, czasem sami to prawo stanowili, a często przymykali oko na jego naruszanie, zarówno w interesie ogółu, jak i we własnym. Weźmy przykład Timothy’ego Isaiah „Długowłosego Jima” Courtrighta, marshala miejskiego w Fort Worth:

Courtright rządził miastem i utrzymywał w nim spokój, jednocześnie pilnując, by pieniądze nie przestawały napływać. Aresztował awanturników dopiero gdy wydali w salonach i karciarniach większość swego majątku. Wszyscy byli zadowoleni: szanowani, lecz niewolni od chciwości założyciele miasta, właściciele saloonów, burdel mamy, zręczni krupierzy i prostytutki. Każdy zarabiał swoją dolę – także marshal i jego zastępcy, dokładający do skromnych zarobków spory procent z grzywien nałożonych na ludzi, których aresztowali. Pieniądze zarobione w ten sposób przez Courtrighta oraz pensja jego żony Betty ze strzelnicy Elli Blackwell pozwalały rodzinie na dostatnie życie.

Z bandami i gangami walczyli nie tylko stróże prawa, ale i słynna Agencja Pinkertona, założona w Chicago przez byłego detektywa policyjnego Allana Pinkertona. Agencja, sławna ze swego logotypu – dużego oka – i motta: „Oko, które nigdy nie śpi”:

[…] łapała przestępców, pomagała instytucjom egzekwującym prawo i tłumiła strajki w całym kraju. Choć była prywatną firmą, odgrywała rolę półoficjalnej policji państwowej. Finansowani przez fortuny swoich głównych klientów, banków i linii kolejowych, Pinkertonowie jeździli, dokąd ich wysyłano, i robili to, czego życzyli sobie ich zleceniodawcy.

Autor wyraźnie wskazuje, co w jego opowieści należy do świata faktów, a co jest kwestią spekulacji i przypuszczeń.

Nie zachowały się informacje na temat tego, w jakiej odległości od siebie stali ani kto pierwszy wystrzelił. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że był to dokładnie taki pojedynek, jaki później spopularyzowały powieści i filmy.

John Sontag leży na sianie, a nad nim stoją stróże prawa. Ze zbiorów National Archives and Records Administration

Informuje o niezgodnościach między źródłami i wskazuje tę wersję zdarzeń, która wydaje się najbliższa prawdzie.

Niektórzy twierdzą, że jedynie celował w powietrze, by ich odpędzić; inni utrzymują, że ich zranił lub nawet zabił.

Jednocześnie, między wierszami, autor kreśli obraz Dzikiego Zachodu – ukazuje wygląd miasteczek, wnętrza saloonów i domów, opisuje przemiany społeczne powodowane kolejnymi gorączkami złota i srebra, tak jak w Leadville w 1884 roku:

[…] górnik o nazwisku Will Stevens odkrył […] złoża srebra. Choć starał się utrzymać odkrycie w tajemnicy, wieść w końcu się rozeszła i do miasta zjechali się poszukiwacze. […] Wówczas nastąpiła prawdziwa eksplozja demograficzna – oprócz górników do Leadville zjechali kupcy, właściciele saloonów, hazardziści, prostytutki i wszyscy inni zajmujący się wyciąganiem każdego grosza z kieszeni górników.

Wszędzie napływ nowych ludzi był okazją do łatwego zarobku:

Buffalo City miało służyć hordom myśliwych, którzy zjechali na Wielkie Równiny Arizońskie pod koniec lat sześćdziesiątych XIX wieku, by rozpocząć rzeź kudłatych bizonów. Handlarze whisky przybywali wozami pełnymi beczek samogonu; za nimi do miasta ściągali hazardziści i prostytutki. Wszystkim przyświecał jeden cel – wydoić myśliwych do ostatniego grosza.

Choć książka Jamesa Reasonera jest poświęcona najsłynniejszym rewolwerowcom na Dzikim Zachodzie, to z opowieści o ich życiu wyłania się też obraz amerykańskiego społeczeństwa na przełomie wieków.

Młody, przystojny Doc Holliday, zanim gruźlica wyniszczyła jego ciało i spowolniła refleks. Ze zbiorów Old West Photos

Plejada rewolwerowców

James Reasoner pokazuje, że Dziki Zachód tworzyli ludzie – ludzie z krwi i kości, ze swymi słabościami, przywarami i przekonaniami. Sam pisze we wstępie:

W niniejszej książce zawarłem zdarzenia autentyczne, przedstawione z możliwie największą dokładnością i ozdobione wiarygodnymi – moim zdaniem – spekulacjami na temat myśli i emocji osób biorących w nich udział. Bo to ludzie znajdują się w sercu każdej opowieści – czy to rzeczywistej, czy zmyślonej. Mam nadzieję, że przedstawiłem te niezwykłe postacie w sprawiedliwym świetle. Taki przynajmniej był mój zamiar.

Autor przybliża historie legendarnych postaci Dzikiego Zachodu, weryfikując informacje i relacje na temat słynnych strzelanin, napadów i porachunków. Na kartach książki przewijają się słynne nazwiska –  od Johna Henry’ego „Doca” Hollidaya – dentystę, hazardzistę, rewolwerowca i uczestnika jednej z najsłynniejszych strzelanin w historii Dzikiego Zachodu, przez Wyatta Earpa – jednego z najsłynniejszych rewolwerowców i stróżów prawa, szeryfa miasteczka Tombstone, po bandę Daltonów, którzy – jak twierdzą niektórzy – mieli przestępczość we krwi, jako że ich matka była kuzynką niesławnych braci Youngerów, znanych ze współpracy z Jesse’em Jamesem.

Jesse James, człowiek uchodzący za najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie, stał się legendą Ameryki jeszcze za życia. Bezwzględny bandyta i morderca, przez jednych odsądzany od czci i wiary, przez innych kreowany na obrońcę biednych i uciśnionych, zginął z rąk jednego z kompanów, Boba Forda, podczas ścierania kurzu z obrazu wiszącego na ścianie wynajmowanego domu:

[…] strzelił Jamesowi w tył głowy, gdy ten stał na krześle, odkurzając obraz w domu, który wynajął pod fałszywym nazwiskiem Thomas Howard. Jako stosunkowo nowy członek gangu Jessego Ford zdradził go i zabił dla nagrody w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów… której zresztą nigdy w całości nie otrzymał.

Ford stał się znany, ale nie zdobył bogactwa ani rozgłosu, na które liczył. Aż do śmierci był przedmiotem niemal powszechnej pogardy. Rozgłosu dorobił się Ed Kelly, zabójca zabójcy Jessego Jamesa:

Tzw. Komisja Pokojowa z Dodge City. Stoją od lewej: W.H. Harris,
Luke Short, Bat Masterson. Siedzą od lewej: Charley Bassett, Wyatt Earp,
Frank McLain, Neal Brown. National Archives and Records Administration

Podszedł do właściciela saloonu i niesławnego zabójcy Jessego Jamesa tak szybko, że nikt nie zdążył go ostrzec. „Witaj, Bob!” – zawołał Ed i uniósł strzelbę. Ford zaczął się obracać. Nie zdążył. Kelly z bliska wpakował mu w szyję dwie kulki, które rozerwały gardło, przestrzeliły kręgosłup i ukatrupiły ofiarę na miejscu.

William Barclay „Bat” Masterson to jeden z niewielu bohaterów Dzikiego Zachodu, który zasłużył na swoją renomę jako stróż prawa i rewolwerowiec, choć bardzo prawdopodobne, że w ciągu całej swojej kariery zabił w strzelaninie tylko jednego człowieka.

Masterson przyjaźnił się z Wyattem Earpem, Dokiem Holidayem i Luckiem Shortem, razem tworzyli Bandę z Dodge City. Luke Short, „Król Hazardu” z Fort Worth, był jednym z tych hazardzistów, którzy nie potrafili długo usiedzieć w jednym miejscu. Nosiło ich to tu, to tam, a przyjaźnili się jedynie z podobnymi sobie. 

John Wesley Hardin przeszedł do historii jako najbardziej niebezpieczny rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie. Był porywczy i szybko wpadał w gniew, podobno jeszcze szybciej sięgał po broń.

Oficjalnie mówi się o czterdziestu czterech ofiarach Hardina, ale rzeczywista liczba może być wyższa lub niższa. Pewne jest jedno: od Abilene po El Paso John Wesley Hardin był najgroźniejszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek nosił przy pasie colta.

Słynny bandyta Sam Bass siedzi pomiędzy swoim zastępcą Seabornem Barnesem (po jego lewej stronie) a człowiekiem, który zdradził bandę i doprowadził do krwawego starcia w Round Rock – Jimem Murphym (po prawej.). Ze zbiorów Texas State Library and Archives Commission

Kolejną barwną postacią był Henry Starr, znany jako amerykański król bankowych rabusiów:

Henry bacznie obserwował każdy bank, jaki zamierzał obrabować, a jako akcje były starannie zaplanowane. Ponadto zachowywał zimną krew podczas wymiany ognia i chociaż był wybuchowy, w kluczowych chwilach potrafił utrzymać nerwy na wodzy. […] Jego działalność przestępcza trwała niemal trzy dekady. Nim po raz ostatni stracił świadomość, pochwalił się lekarzowi: „Okradłem więcej banków niż ktokolwiek w Ameryce”. I miał rację.

Jeszcze barwniejszą osobowością był ekstrawagancki James Butler „Dziki Bill” Hickock – stróż prawa, rewolwerowiec i hazardzista. Był jedną z tych postaci Dzikiego Zachodu, które naprawdę zapracowały na swoją renomę.

Przy okazji autor rozprawia się z mitem o dobroduszności przestępców:

Choć przestępcy stylizowali się na partyzantów walczących z potęgą banków i kolei i mieli licznych przyjaciół oraz fanów wśród zwykłych ludzi, daleko im było do dobrodusznych Robin Hoodów. Nie wahali się zastrzelić nikogo, kto wszedł im w paradę, w tym przypadkowych świadków, i choć być może część swojego łupu oddawali biednym rodzinom, większość wędrowała do kieszeni ich charakterystycznych prochowców, zanim została przegrana lub przepita.

Reasoner kreśli portrety wielu rewolwerowców. Z jego książki dowiemy się, kto namiętnie grywał w „odwracanie tygrysa”, kogo nazywano „Robin Hoodem z Teksasu”, kto był najbardziej poszukiwanym przestępcą w Kalifornii, kto podczas napadów na dyliżanse deklarował zadziornie, że nikogo nie zostawi bez grosza, a po obrabowaniu pasażerów wręczał każdemu z nich po dolarze.

Czytelnik sam musi ocenić, czy książka Reasonera jest udaną próbą odbrązowienia legendarnych bohaterów zbiorowej wyobraźni, przedstawienia ich w sprawiedliwym świetle jako ludzi z krwi i kości, pamiętając przy tym, że w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy, a czasami prawda bywa o wiele ciekawsza od fikcji i popkulturowych wyobrażeń.

O autorze

James Reasoner jest autorem powieści Cossack Three Ponies Under Outlaw Flags, wydanych przez Berkley Books i nominowanych do Spur Award; serii Civil War Battles, dotyczącej wojny secesyjnej, a także cyklu The Last Good War, poświęconego drugiej wojnie światowej. Jako człowiek od urodzenia związany z Teksasem żywi głębokie i niesłabnące zainteresowanie historią Dzikiego Zachodu.

Mieszka w małym miasteczku z żoną Livią, także nagradzaną autorką kryminałów i powieści z dziejów amerykańskie go zachodu, znaną jako L.J. Washburn, oraz dwiema córkami.

Najsłynniejsze strzelaniny Dzikiego Zachodu to jego pierwsza książka niebeletrystyczna.