W odległych wiekach, podobnie jak dzisiaj, ciąża i poród były wyjątkowym czasem w życiu każdej kobiety. Bez względu na to, czy była to szlachetnie urodzona niewiasta czy też należała do niższej klasy społecznej, dla każdej najważniejsze było wydanie na świat zdrowego dziecka, najlepiej syna. Żeby tego dokonać, kobiety potrzebowały wiele szczęścia i wytrwałości, ponieważ na towarzyszący rozwiązaniu ból nie było wówczas skutecznego lekarstwa.

Wydanie na świat dziecka było obowiązkiem każdej zamężnej kobiety. Jeśli dopisało jej szczęście, mogła zadowolić męża nawet gromadką zdrowych potomków. © Shutterstock.com, Marzolino.
Wydanie na świat dziecka było obowiązkiem każdej zamężnej kobiety. Jeśli dopisało jej szczęście, mogła zadowolić męża nawet gromadką zdrowych potomków. © Shutterstock.com, Marzolino.

Zarówno w średniowieczu, jak i w epoce nowożytnej status kobiety definiowany był przede wszystkim poprzez jej rolę żony i matki. Posłuszeństwo względem męża było wręcz świętym obowiązkiem, a ponieważ żadna niewiasta nie mogła być w pełni samodzielna i dysponować własnym majątkiem, najważniejsze dla każdej młodej kobiety – czy to wysoko, czy nisko urodzonej – było zamążpójście. Niestety nie każda miała szczęście poślubić młodego i przystojnego mężczyznę. Bardzo często pary były wyjątkowo niedobrane, w związkach brakowało ciepła i miłości, a czasem nawet wzajemnego szacunku.

Wielkie przygotowania

Kiedy kobieta wyszła już za mąż, jej głównym celem było wydanie na świat dziecka, najlepiej syna, który stałby się upragnionym dziedzicem. Wiele szczęścia miały te kobiety, którym udało się zajść w ciążę możliwie szybko, jeśli bowiem mężczyzna zbyt długo oczekiwał na potomka, często kwestionował płodność, a nawet użyteczność swojej małżonki. Żona króla Henryka VII, Elżbieta York, nie musiała zwlekać z przekazaniem mężowi pomyślnej nowiny, ponieważ swoje pierwsze dziecko, w dodatku syna, wydała na świat zaledwie osiem miesięcy po ślubie, co mogło świadczyć o tym, że para skonsumowała związek jeszcze przed ceremonią. Królowa Elżbieta należała do niezwykle płodnych kobiet, gdyż zachodziła w ciążę aż osiem razy.

 Elżbieta York, żona Henryka VII, była wyjątkowo płodną kobieta i zachodziła w ciążę wielokrotnie, choć nie wszystkie dzieci przeżyły. Chęć obdarzenia króla licznym potomstwem przypłaciła w końcu śmiercią, umierając po urodzeniu córki Katarzyny w lutym 1503 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Elżbieta York, żona Henryka VII, była wyjątkowo płodną kobieta i zachodziła w ciążę wielokrotnie, choć nie wszystkie dzieci przeżyły. Chęć obdarzenia króla licznym potomstwem przypłaciła w końcu śmiercią, umierając po urodzeniu córki Katarzyny w lutym 1503 roku. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Za każdym razem, kiedy monarchini była w stanie błogosławionym, dostosowywała się do protokołu, który przed narodzinami księcia Artura ustanowiła jej teściowa, Małgorzata Beaufort. To właśnie dzięki niej możemy dzisiaj z dużą dokładnością odwzorować to, co działo się podczas porodów kolejnych królowych z dynastii Tudorów. Kiedy nadchodził czas odosobnienia, podczas którego kobieta miała przygotować się do porodu, szykowano dla niej specjalną komnatę niewieścią. W przypadku królowych panowały konkretne zasady: należało unikać ostrego światła słonecznego, hałasu oraz… świeżego powietrza – wierzono bowiem, że każda z tych rzeczy szkodzi nienarodzonemu dziecku i położnicy. Odsłonięte mogło pozostać tylko jedno okno, przez które mogła wyglądać przyszła matka – zmęczona zaduchem i panującą w komnacie ciemnością. W centrum komnaty stało obszerne łoże, przykryte pościelą w szkarłatnym, królewskim kolorze, idealnie maskującym ślady krwi. Określona była nawet liczba i kolor poduszek na posłaniu. Obok łoża stały dwie kołyski: jedna mała i drewniana z gronostajową pościelą, która miała służyć niemowlęciu do spania, i druga większa, bogato zdobiona, przeznaczona na oficjalne ceremonie.

Nie wiemy, jak dokładnie wyglądała dieta kobiet w ciąży za panowania Tudorów, jednak w przypadku tych wysoko urodzonych z pewnością nie żałowano najróżniejszych smakołyków. Dla Elżbiety York najprawdopodobniej sprowadzano pomarańcze, natomiast jedna z żon jej syna – Henryka VIII, Anna Boleyn, dostawała całe stosy cukrowych jabłek i suszonych śliwek, które wówczas uchodziły za bardzo zdrowe dla ciężarnych.

Ówczesna medycyna

W komnacie niewieściej mogły przebywać jedynie kobiety, a wstępu do niej nie mieli nawet wykształceni medycy. Z pomocą przyszłej matce spieszyły akuszerki – ich doświadczenia bowiem nic nie mogło zastąpić. Najczęściej były to starsze kobiety, które odebrały już wiele porodów i same wydały na świat dzieci, wiedziały zatem, jak zachować się w każdej sytuacji. Ważny był także ich wygląd, moralność i sytuacja osobista. Przy królowej Elżbiecie dzielnie trwały zarówno jej matka, Elżbieta Woodville, jak i Małgorzata Beaufort.

W XV i XVI ciało ludzkie stanowiło zagadkę nawet dla uczonych medyków. Wielką niewiadomą były zasady higieny, dlatego często dochodziło do zakażeń i gorączek poporodowych spowodowanych – jak twierdzono – zaniedbaniem. Najprawdopodobniej z tego powodu zmarła m.in. trzecia żona Henryka VIII, Jane Seymour.

Na różne schorzenia proponowano spożywanie najdziwniejszych substancji. Podobnie było w przypadku ciąży. Mleko pochodzące od krowy o czerwonym zabarwieniu czy sproszkowana wątroba węgorza to jedynie przykłady tego, co uznawano za zdrowe dla położnicy. Aby ułatwić skurcze porodowe, brzuch kobiety nacierano specjalną mieszanką i obwiązywano go zwojem z zapisanymi na nim zaklęciami, które miały zapewnić jej ochronę.

Książę Henryk (przyszły Henryk VIII) i jego siostry – dzieci Henryka VII i Elżbiety York. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Książę Henryk (przyszły Henryk VIII) i jego siostry – dzieci Henryka VII i Elżbiety York. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zabobony powszechnie mieszano z wiarą i religią. Wierzono, że w obecności ciężarnej kobiety nie można krzyżować palców, gdyż mogłoby to spowodować uduszenie się dziecka. Wielką wagę przywiązywano także do różnego rodzaju relikwii. Uciekano się zarówno do modlitw, jak i do zaklęć mających wspomóc kobietę w tych ciężkich chwilach. Nie ma w tym nic dziwnego – porody często trwały niezwykle długo, były niebezpieczne i nierzadko kończyły się śmiercią zarówno matki, jak i dziecka, dlatego robiono wszystko, aby im pomóc.

Oczywiście najważniejszą rolę we wspieraniu kobiety pełnił Kościół. Kiedy w Anglii panowała jeszcze wiara katolicka, miał on bardzo duży wpływ na życie ciężarnych. Regulował nawet to, kiedy powinny pojawiać się w świątyni, a kiedy nie wolno im tego robić. Oprócz tego, w zależności od pozycji danej kobiety, można było liczyć na jeszcze większe wsparcie. W przypadku królowych w komnacie niewieściej trzymano relikwie w postaci fragmentów kości świętych, fiolek z ich krwią czy kawałkami krzyża, na którym został ukrzyżowany Jezus Chrystus. Najbardziej pomocny miał być jednak pas, który według legendy wykonała i nosiła sama Maryja Dziewica. Królowe opasały nim podczas porodu brzuch lub ściskały go w ręku.

Nieco inaczej sytuacja mogła wyglądać w czasach reformacji. Kościół katolicki został zepchnięty na dalszy plan, od kiedy Henryk VIII postanowił zerwać z Rzymem i uczynić siebie głową angielskiego Kościoła. Dlatego narodziny jego kolejnych dzieci: Elżbiety i Edwarda, odbywały się w nieco innych warunkach. Z kościołów usuwano relikwie i wszelkie przedmioty związane z wiarą w zabobony, tak więc królewskim małżonkom, czyli Annie Boleyn i Jane Seymour, najprawdopodobniej nie towarzyszyły już wizerunki świętych czy fiolki z ich krwią. Istnieje jednak możliwość, że nawet Anna Boleyn, która była zagorzałą protestantką, w tak ważnej dla siebie chwili pozostała wierna tradycji. Zapewne w jej komnacie niewieściej znajdował się ołtarz i odczytywano teksty religijne, choć może nie na taką skalę, jak miało to miejsce za czasów Elżbiety York.

Narodziny dziecka ukazane na średniowiecznej miniaturze. © Wikimedia Commons, domena publiczna.
Narodziny dziecka ukazane na średniowiecznej miniaturze. © Wikimedia Commons, domena publiczna.

Cud narodzin

Akuszerki znały kilka sposobów na pomyślny poród. Położnica mogła nie tylko leżeć na łożu, ale także korzystać m.in. ze specjalnego krzesła porodowego. Aby wspomóc akcję porodową, wskazane było także chodzenie dookoła komnaty lub klęczenie. Stosowano również masaże i okłady na brzuch.

Zdarzały się zarówno lekkie, jak i wyjątkowo trudne porody. Te pierwsze należały niestety do rzadkości, przede wszystkim ze względu na brak faktycznego medycznego wsparcia. Wiek położnicy także odgrywał niemałe znaczenie – zarówno kobiety starsze, jak i zbyt młode były narażone na większe bóle porodowe. Przykładem jest Małgorzata Beaufort, która przeżyła niezwykle długi, męczący i bardzo bolesny poród. Dla zaledwie czternastoletniej wówczas kobiety było to wydarzenie traumatyczne, a ponadto najprawdopodobniej doprowadziło do jej bezpłodności. Ciężki poród przeżyła także Izabela Neville, żona Jerzego, księcia Clarence, który był z kolei wujem Elżbiety York. Izabela, będąc w zaawansowanej ciąży, wyruszyła wraz z rodziną w długą i męczącą podróż statkiem. Z pewnością otwarte morze nie sprzyjało spokojnemu porodowi. Dodatkowo Izabela prawdopodobnie nie była w stanie wydać dziecka na świat siłami natury i niemowlę ponoć siłą wyciągano z jej macicy. Była to praktyka niezwykle bolesna dla kobiety – na szczęście stosowano ją rzadko. Pomimo bólu i poświęcenia, Izabela urodziła dziecko, ale niestety martwe. W późniejszych latach doczekała jednak kolejnych potomków.

Nie da się ukryć, że zarówno ciąża, jak i poród, a następnie wychowanie dziecka były niemałym wyzwaniem w czasach dynastii Tudorów. Obowiązywały wtedy inne zasady i zwyczaje, a tradycja, w której wiara brała górę nad rozsądkiem i wiedzą, była nieodłącznym elementem tego procesu. Ówczesnym kobietom nie można odmówić odwagi, gdyż musiały zmierzyć się z bólem i ryzykiem, dziś zredukowanym do minimum. Nic dziwnego, że tak bardzo skupiały się na modlitwie i zaklęciach, które pomagały im przetrwać te trudne chwile. Nawet jeżeli nie działały naprawdę, to jednak zapewniały komfort psychiczny.

Bibliografia:

Licence A., W łożu z Tudorami. Intymne życie dynastii, Kraków 2014.
Goodman R., How to be a Tudor. A Dawn-to-Dusk Guide to Everyday Life, Great Britain 2015.
Meyer J., Tudorowie, Kraków 2012.
Ives E., Życie i śmierć Anny Boleyn, Kraków 2012.