Niewinne i dziewicze? Panny z wyższych sfer

Niezamężna panna całkowicie podlegała ojcu. To on decydował o jej losie, wykształceniu i każdym aspekcie życia. W przypadku śmierci ojca opiekunem stawał się jej brat lub najbliższy krewny – zawsze jednak był to mężczyzna, nie matka. Kiedy zaś aranżowano jej małżeństwo, wraz ze swoim wianem stawała się własnością męża.

Kadr z filmu Dynastia Tudorów. The Picture Desk/BE&W.

W trosce o cnotę

W średniowieczu i renesansie kobiety uważano za najbardziej niedoskonałe stworzenia w dziele Boga. Jako potomkiniom Ewy, dziewczynkom od najmłodszych lat wpajano, że są sprawczyniami grzechu, który wywabił mężczyznę z raju, i wymagano od nich życia w cnocie.

Poglądy na ten temat kształtowały się pod wpływem teorii tworzonych przez mizoginów, takich jak chociażby John Knox, który w swoim antyfeministycznym pamflecie First Blast of the Trumpet against Monstrous Regiment of Women (1558) napisał, że „Kobieta w swej wielkiej doskonałości jest stworzona, by słuchać i służyć mężczyznom”. Na takich stwierdzeniach chętnie opierał swoje nauki Kościół katolicki, a potem anglikański, a duchowni – jak wiadomo – mieli ogromny wpływ na kształtowanie poglądów całego społeczeństwa. Zgodnie z tymi naukami, matki kontrolowały każdy aspekt życia dziewcząt, od stroju, poprzez zachowanie, po seksualność.

Karta z antyfeministycznego pamfletu Johna Knoxa. Wikimedia Commons (by Andrew Steward, 1766).

Dziewczynki, jako istoty podatne na grzech, wymagały stałego nadzoru matek, służących i guwernantek. Ponieważ fundamentem życia w owych czasach była religia, przede wszystkim starano się oduczyć je „lubieżnych ruchów” i innych przejawów zmysłowości oraz nauczyć panowania nad gestem, pozą oraz słowem. Wyrabiano w nich nawyk milczenia i pokornego przyjmowania poleceń. Wpajano im, że Bóg przeznaczył je do posłuszeństwa wobec męża oraz zgadzania się z nim w każdej sprawie. Okres panieński miały spędzić w cnocie, aby na ślubnym kobiercu stanąć jako dziewice. Ich obowiązkiem było zawarcie małżeństwa, a później urodzenie i wychowanie dzieci.

Teorie te nie zawsze sprawdzały się w praktyce i nie wszystkie panny były tak niewinne jak młoda Maria Tudor, która nie rozumiała żartów o podtekście seksualnym, stając się obiektem drwin Henryka VIII i jego dworzan, czy Anna Kliwijska, która nie miała pojęcia, na czym polega akt seksualny. Dopóki nie została uświadomiona przed dwórkę, sądziła, że obowiązek małżeński sprowadza się do wspólnego spania w jednym łóżku i pomimo swoich dwudziestu pięciu lat cieszyła się, że Henryk VIII okazuje jej czułość, całując ją na dobranoc. Nie wiedziała, że obracając się na drugi bok – być może ze wstrętem, bo według niego wydzielała „nieprzyjemne wonie” – i chrapiąc w najlepsze po drugiej stronie łóżka, nie spełniał obowiązku męża.

Mimo surowych zasad wychowania trudno było okiełznać temperamenty odważniejszych dziewcząt, takich jak Katarzyna Howard, piąta żona Henryka VIII, którą podejrzewa się nie tylko o seks przedmałżeński, ale i o znajomość metod antykoncepcji. Mało tego – choć dziewictwo było największym skarbem kobiety, szacuje się, że niemal jedna trzecia panien młodych z epoki elżbietańskiej była w ciąży, stając na ślubnym kobiercu, natomiast odpowiedni majątek stanowił wynagrodzenie za pojęcie za żonę wdowy.

Na magnackich dworach kształciły się panny z dobrych domów. Jednym z takich miejsc był Sudeley Castle, zamek Katarzyny Parr. Shutterstock.com, stocker1970.

Edukacja dla uprzywilejowanych

W pierwszej połowie XVI wieku nadal utrzymywało się średniowieczne przekonanie, że edukacja nie jest dla dziewcząt. Uczenie córek czytania i pisania było postrzegane jako marnowanie czasu i – co gorsza – zachęcanie ich do korespondencji miłosnej i zgubnej dla cnoty lektury romansów. Idea kształcenia dziewczynek pojawiła się w renesansie. Edukacja na wyższym poziomie dostępna była tylko dla uprzywilejowanych i miała na celu przygotowanie panien do roli mądrych i cnotliwych żon. Nie prowadziła w żadnym razie do kształtowania niezależnego i krytycznego myślenia. Pomijając wyjątki, jak córki Tomasza More’a czy córki Henryka VIII i ich kuzynka Jane Grey, która „jak na kobietę” była całkiem uczona, większość dziewcząt z wyższych sfer odebrała jedynie takie „wykształcenie”. Spośród sześciu żon Henryka VIII tylko cztery były dobrze wykształcone (Katarzyna Aragońska, Anna Boleyn, Anna Kliwijska i Katarzyna Parr), natomiast Jane Seymour i Katarzyna Howard były ledwo piśmienne.

Dziewczęta z wyższych sfer uczyły się wszystkiego, co powinna umieć przyszła żona: zarządzania gospodarstwem, haftu i szycia, rozpoznawania roślin o działaniu leczniczym, sprawowania nadzoru nad kuchnią i obowiązków wobec przyszłego męża. Zasady moralne wpajali im klerycy, wynajęci przez ojców lub innych męskich opiekunów, a przedmiotów artystycznych, takich jak gra na wirginale, śpiew czy taniec, uczyli nieraz cenieni na dworze muzycy. Z nauczycielem panna nie mogła jednak przebywać sam na sam i najczęściej podczas lekcji towarzyszyła jej przyzwoitka.

Nauczyciele na ogół byli pierwszymi mężczyznami, nie licząc krewnych, z którymi dziewczynki miały na co dzień do czynienia, więc nieraz się w nich podkochiwały na wzór słynnej Heloizy1. Czasami działo się też na odwrót – dużo starszy nauczyciel ulegał fascynacji swoją podopieczną, do czego przyznał się na przykład Henry Mannox, przyłapany w 1536 roku przez panią domu na obłapianiu około dwunastoletniej Katarzyny Howard.

Kilka lat później, dokładniej w listopadzie 1541 roku, kiedy arcybiskup Cranmer przedstawił Henrykowi VIII pisemne oświadczenie, w którym dowodził m.in. przedmałżeńskich stosunków królowej, Mannox wyznał, że odczuwał do Katarzyny większy pociąg aniżeli wypadało, ale nigdy nie obcował z nią cieleśnie.

Portret przedstawiający najprawdopodobniej Katarzynę Howard, autorstwa Hansa Holbeina Młodszego. Wikimedia Commons.

Nimfetka czy ofiara pedofilów?

Katarzyna Howard (1521/1525?–1542) została uznana za winną zdrady małżeńskiej, co równało się zdradzie stanu, i zapłaciła za to życiem. Kiedy składała głowę na katowskim pieńku zimnego lutowego dnia, miała około siedemnastu lat2. Jak sama ośmieliła się stwierdzić, umierała jako królowa, choć wolałaby być żoną Culpepera, którego kochała i którego ścięto dwa miesiące wcześniej.

Przyczyn tragicznego finału romansu królowej i sługi historycy doszukują się w lekkomyślności Katarzyny i w liberalnym jak na owe czasy wychowaniu, które ułatwiło jej podjęcie decyzji o współżyciu przed ślubem. Miała też ponoć ognisty temperament i w przeciwieństwie do swoich rówieśniczek, niespecjalnie przejmowała się konwenansami i nie troszczyła się o zachowanie dziewictwa dla męża. Nic w tym dziwnego, skoro wyrastała w swobodnej atmosferze rodzinnego dworu (Howardowie mieli rezydencje m.in. w Horsham i Lambeth), który pisarka Antonia Fraser porównywała do domu rozpusty najwyższej klasy. Zanim jednak młodziutka Katarzyna zaznała rozkoszy w ramionach Franciszka Derehama i Tomasza Culpepera, ktoś musiał rozbudzić w niej apetyt na seks.

Zmuszony do zeznań Henry Manox, dawny nauczyciel muzyki i śpiewu, przyznał po latach, że odczuwał pociąg fizyczny do dwunastoletniej uczennicy i dotykał jej miejsc intymnych. Oskarżona o zdradę męża królowa Katarzyna nie zaprzeczyła, aczkolwiek stwierdziła, że musiała znosić awanse i lubieżny dotyk nauczyciela, choć nie wydawały jej się one ani stosowne, ani uczciwe. Przyłapani w 1536 roku przez księżną Agnieszkę Howard (przybraną babkę, która opiekowała się Katarzyną po śmierci jej matki) w niedwuznacznej sytuacji, zostali spoliczkowani i zakazano im przebywania sam na sam. Manox nie został jednak zwolniony i nadal szukał okazji, aby pieścić uczennicę, na co ta chętnie wyrażała zgodę.

Tak przynajmniej wyglądało to z jego perspektywy, i chociaż zarzekał się, że do niczego więcej poza pieszczotami nie doszło, trudno dzisiaj dowieść, czy Katarzyna na pewno była chętnemu przychylna, czy raczej stała się ofiarą dużo starszego mężczyzny. Jak każdy pedofil, mógł żyć w przeświadczeniu, że dwunastolatce podobała się taka zabawa i że go kusiła.

Nawet jeśli nie doszło do stosunku, te pierwsze doświadczenia rozbudziły dziewczynkę, a ponieważ na dworze Howardów panowała duża swoboda, ułatwiły jej intymne pożycie z Franciszkiem Derehamem, z którym została przyłapana jako czternastolatka.

Dereham odwiedzał Katarzynę przez około trzy miesiące (1548), dopóki zazdrosny Mannox nie podesłał księżnej Agnieszce Howard anonimowego listu. Zasugerował w nim, że powinna odwiedzić sypialnię wnuczki pół godziny po udaniu się na spoczynek, by ujrzeć pewną przykrą scenę. Przyłapani w łóżku kochankowie nie mogli się niczego wyprzeć, chociaż po latach Katarzyna – już jako królowa – będzie twierdzić, że przysięgli sobie małżeństwo, innym razem powie, że została do pożycia zmuszona. Dereham został za karę odesłany z dworu Howardów, po czym zbiegł do Irlandii, ale Katarzyna nie poniosła surowej kary. Historyk David Starkey uważa, że babka – podobnie jak wcześniej matka – bardziej troszczyła się o jej urodę niż o cnotę.

Portret trzynastoletniej księżniczki Elżbiety Tudor. Wikimedia Commons (wartburg.edu).

Uwiedziona przez ojczyma

Katarzyna Howard nie była jedyną dziewczynką uwiedzioną przez dużo starszego mężczyznę, co było sprzeczne z ideą wychowania panien w czystości do dnia małżeństwa. Podobnie rzecz miała się z przyszłą królową Elżbietą (1533–1603), która w wieku trzynastu lat stała się obiektem awansów Tomasza Seymoura, męża macochy.

Po śmierci Henryka VIII (28 stycznia 1547 roku) opiekę nad nieletnią księżniczką przejęła Katarzyna Parr. Jako kobieta wysokiego rodu i wdowa po królu najlepiej nadawała się do tej roli. Czuwała nad starannym i odbiegającym od kanonu wykształceniem podopiecznej, której umysł nauczyciele wynosili ponad umysły innych dziewcząt. Jednocześnie zapewniła Elżbiecie ciepły dom, którego ta została pozbawiona w wieku niespełna trzech lat, po śmierci matki. W należących do Katarzyny posiadłościach w Chelsea i Sudeley Castle, które stały się jednymi z ówczesnych centrów kultury dworskiej, edukację pobierały także inne dziewczęta z wyższych sfer, w tym spokrewniona z Elżbietą lady Jane Grey, późniejsza „dziewięciodniowa królowa”.

Wkrótce rodzina powiększyła się o Tomasza Seymoura, poślubionego przez Katarzynę potajemnie jeszcze przed upływem okresu żałoby po niedawno zmarłym Henryku VIII. Dwór Katarzyny, a za nim cały Londyn zatrząsł się od plotek. Jedni powiadali, że przebiegła księżniczka omotała męża macochy, a inni twierdzili, że to Seymour uwiódł niewinną trzynastolatkę.

Według wielu świadectw, Seymour miał zwyczaj zachodzić z rana do sypialni Elżbiety, zanim wstała z łóżka. Łaskotał ją, dopóki się nie obudziła, i klepał po pośladkach lub obściskiwał do czasu, aż zdołała uciec. Podobno Elżbieta traktowała ten poranny rytuał jako zabawę i brała w niej czynny udział, co może wskazywać, że Seymour jej nie molestował. Zainteresowanie starszego o ćwierć wieku mężczyzny być może schlebiało nastolatce, a pierwsze erotyczne doświadczenia zapewne ją fascynowały. I chociaż nie ma dowodów na to, że zostali kochankami, bardzo szybko pojawiły się plotki o nieślubnym dziecku, które urodziło się w Cheshunt, majątku lorda i lady Denny, dokąd zaalarmowana przez służbę macocha odesłała rozpaczającą Elżbietę.

Nawet jeśli Katarzyna wierzyła, że do niczego poważniejszego między jej mężem a pasierbicą nie doszło, nie mogła pozwolić, aby ktoś jej zarzucił, że niewłaściwe wychowuje królewską córkę i że dopuściła, aby pod jej dachem niezamężna dziewczyna straciła dziewictwo.

Jak twierdzą niektórzy biografowie Elżbiety, Tomasz Seymour był jej pierwszą miłością i pewnie by go poślubiła, gdyby nie położył głowy pod katowski topór (1549). Inni uważają, że nawet jeśli nie doszło do zbliżenia, to i tak rozbudził ją seksualnie. Są i tacy, którzy sugerują, że ją molestował, i w przeciwieństwie do folgującej żądzom Katarzyny Howard, Elżbieta nabrała wstrętu do małżeństwa, a raczej do jednego z jego aspektów – do współżycia cielesnego.

Lady Frances Brandon słynęła z surowości względem córek. Wikimedia Commons (Spencer of Althorp).

Pokora i posłuszeństwo

Erotyczne doświadczenia księżniczki Elżbiety i Katarzyny Howard tudzież swobodne podejście do tematu cnoty były dalekie lady Jane Grey (1537–1554). Wychowana w duchu nowej religii protestanckiej, w surowej atmosferze rodzinnego domu, z pewnością nie pochwalała naginania zasad do własnego widzimisię. Jako że przebywała z nieco starszą Elżbietą na dworze Katarzyny Parr, z pewnością słyszała plotki o romansie dumnej kuzynki3 z Tomaszem Seymourem, choć nie ma dowodów na to, aby były ze sobą blisko. Dzieliła je różnica wieku i charakterów.

Dziesięcioletnia lady Jane, jak większość dziewczynek w jej wieku, była skromna, poważna i świadoma, że każde odstępstwo od zasad podlega surowej karze. O ile bowiem w przypadku dzieci królewskiej krwi kary cielesne były niewskazane (baty w imieniu następcy tronu zbierał tzw. chłopiec do bicia), a babka Katarzyny Howard pozwalała wnuczkom na dużą swobodę, o tyle lady Franciszka (Frances) Brandon traktowała swoje trzy córki z wielką surowością. Za najdrobniejszy przejaw nieposłuszeństwa stosowała kary cielesne, które miały uwolnić je od wrodzonych skłonności do grzechu, szczególne upodobanie znajdując w poszturchiwaniu i policzkowaniu najstarszej córki.

Jane, skądinąd bardzo uzdolniona i pilna, skarżyła się w 1550 roku swojemu ukochanemu nauczycielowi Janowi Aylmerowi (późniejszemu biskupowi Londynu), że w obecności rodziców – niezależnie od tego, czy ma mówić, milczeć, siedzieć, stać lub chodzić, jeść lub pić, być wesołą lub poważną, a także przy szyciu, zabawie czy tańcu – musi zachowywać się perfekcyjnie. W przeciwnym wypadku matka okrutnie z niej szydzi, szczypie, szarpie, każe na kolanach błagać o przebaczenie lub znajduje inny sposób, aby ją ukarać.

Chociaż niektórzy ze współczesnych historyków doszukują się w zachowaniu lady Brandon przejawów frustracji z powodu braku męskiego potomka, należy wziąć pod uwagę fakt, że jej postępowanie nie odbiegało zbytnio od postępowania innych pań domu z epoki Tudorów. Kary fizyczne i przemoc psychiczna były wówczas na porządku dziennym i nawet kochające matki biły swoje dzieci. Jednocześnie niewiele kobiet pozwalało sobie na okazywanie uczuć, nie mówiąc o uświadamianiu córek odnośnie do przyszłych obowiązków małżeńskich. Był to temat tabu i jeśli dziewczyna wychowywała się w surowej atmosferze, przeżywała szok podczas nocy poślubnej lub nie miała pojęcia, „jak to się robi”, jak nieuświadomiona przez matkę nieszczęsna Anna Kliwijska.

Pierwsze dziesięć lat życia Jane spędziła prawdopodobnie w Bradgate Park pod opieką wychowawców, ponieważ jej rodzice przez większą część roku przebywali w Londynie. Odebrała wtedy wykształcenie typowe dla dziewczynek, które sprowadzało się głównie do zaszczepiania im dobrych manier i cnoty posłuszeństwa. W 1547 roku trafiła na dwór Katarzyny Parr, gdzie doskonaliła umiejętności haftu, tańca, gry na instrumentach i prowadzenia gospodarstwa. Tutaj także, pod opieką wyrozumiałej mentorki, po raz pierwszy w życiu poczuła się szczęśliwa i nabrała pewności siebie.

Niestety, sielanka nie trwała długo. Po śmierci Katarzyny Parr, zmarłej w Sudeley Castle w 1548 roku w wyniku powikłań poporodowych, przyjęte na jej dwór dziewczęta musiały rozjechać się do rodzinnych domów. Kuratelę nad Jane na jakiś czas przejął owdowiały Tomasz Seymour, który obiecywał wydać ją za swojego siostrzeńca, króla Edwarda VI. Plany te legły w gruzach, kiedy rok później lord protektor i zarazem jego rodzony brat skazał go na ścięcie za próbę – zapewne rzekomą – uprowadzenia małoletniego króla.

Nieśmiała i wychowana w posłuszeństwie Jane wróciła do domu, gdzie stała się pionkiem w ręku ambitnych rodziców i cynicznych polityków, na czele z lordem protektorem (Edwardem, starszym bratem Tomasza Seymoura). Chociaż próbowała się buntować, nie miała zbyt wiele do powiedzenia, kiedy po śmierci Edwarda VI (1553) zmuszono ją do poślubienia Guildforda Dudleya, syna księcia Northumberland, i przyjęcia korony. Po dziewięciu dniach „rządów” dotychczasowi zwolennicy, w tym rodzony ojciec, wydali ją w ręce prawowitej dziedziczki tronu, Marii Tudor. Kilkanaście miesięcy później królowa podpisała wyrok. Chociaż zrobiła to niechętnie, racja stanu wymagała śmierci nieszczęsnej dziewczyny, która nigdy nie zaznała miłości rodziców i zapłaciła głową za ich pęd do władzy.

Kobieta zbiera żniwo

Podobnie jak małżeństwo Jane, związki innych dziewcząt także były aranżowane – liczyła się przede wszystkim korzyść, jaką mogły odnieść oba rody, a nie uczucia młodych. Zdarzały się jednak szlachetnie urodzone panny, które brały ślub wbrew woli rodziców. W 1594 roku, pomimo wrogości między swoimi ojcami, potajemne małżeństwo zawarła para szesnastolatków – Tomasz Thynne z Longleat i Maria Tuchet.

Taki akt samowoli nie zawsze kończył się szczęśliwie, bo rodzice zmuszali młodych do unieważnienia małżeństwa, a mając pieniądze, mogli przekupić wiarygodnych świadków, którzy potwierdzali, że żadnego ślubu nie było albo że związek nie został skonsumowany. Czasem także młodzi wybierali śmierć, jak w sztuce Szekspira o tragicznej miłości Romea i Julii.

Życie panien z wyższych sfer nie było usłane różami. Od kołyski uczone posłuszeństwa, zależne finansowo od ojców lub innych męskich opiekunów, mogły jedynie modlić się o dobrego męża. Nawet jeśli zdarzały się odstępstwa od normy i rodzice byli tak liberalni, jak księżna Agnieszka Howard, swobody obyczajów nie pochwalano. W razie wpadki wszystkiemu winna była dziewczyna lub matka, która zaniedbała wychowanie córki w cnocie. To panna ponosiła karę – w sensie moralnym i dosłownym, kiedy spadały jej notowania na rynku matrymonialnym.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że większość dziewcząt nie oponowała, kiedy wydawano je za mąż. Nie wszystkie przecież miały taką pozycję i siłę charakteru jak królowa Elżbieta, która nigdy nie dała się namówić na małżeństwo. A i tak, pomimo respektu, uważano ją za wybryk natury.

Bibliografia

http://www.historyextra.com/feature/tudors/love-and-marriage-tudor-england

A. Kuropatnicki, Edukacja i wychowanie dzieci i młodzieży w renesansowej Anglii, [w:] B. Popiołek, A. Chłosta-Sikorska, M. Gadocha (red.) W kręgu rodziny epok dawnych. Dzieciństwo, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2013.

R. Tannahill, Historia seksu, Książka i Wiedza, Warszawa 2001.

A. Weir, Henryk VIII. Król i jego dwór, Wydawnictwo Astra, Kraków 2015.

1 Osiemnastoletnia Heloiza zakochała się w swoim nauczycielu, starszym o 22 lata średniowiecznym filozofie Piotrze Abelardzie. Abelard i Heloiza są jedną z najbardziej znanych par kochanków w kulturze Zachodu i symbolem nieszczęśliwej miłości.2 Niektóre źródła podają, że mogła być starsza. Ponieważ nie ma zgodności co do daty jej urodzenia – urodziła się między 1521 a 1525 rokiem – rozbieżność jest spora.

3 W istocie starsza o sześć lat Elżbieta była kuzynką jej matki, Franciszki Brandon, siostrzenicy Henryka VIII, urodzonej ze związku Marii Tudor i Karola Brandona.