Miecz biskupów

Ekskomunika – średniowieczny odpowiednik broni masowego rażenia była najpotężniejszym orężem Kościoła w walce z władzą świecką. Również Piastowie wielokrotnie przekonali się o jej mocy – zarówno za życia, jak i po śmierci…

Według polskiej historiografii Bolesław Śmiały był pierwszym królem Polski, na którego nałożono ekskomunikę. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Polska tradycja historyczna uznawała, że pierwszym władcą z rodu Piastów, którego obłożono karą ekskomuniki, czyli wykluczenia ze wspólnoty wiernych (z łac. excommunicatio oznacza „poza wspólnotą”), był król Bolesław Śmiały. Tym, który ukarał w ten sposób króla, miał być biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa. Niestety, nie ma bezpośrednich dowodów na to, że klątwa rzeczywiście została rzucona, a pierwsza informacja na ten temat pojawiła się dopiero w spisanej ponad sto lat po tamtych wydarzeniach „Kronice” Wincentego Kadłubka.

Niemniej mit o bohaterskim duchownym, który stawił opór samowoli Bolesława i przypłacił to własną głową, stał się dla polskiego duchowieństwa drogowskazem, ponieważ symbolizował wyższość władzy duchownej nad świecką.

O sile ekskomuniki przekonał się również Bolesław Krzywousty. W 1112 r. po oślepieniu swojego brata, a zarazem konkurenta do władzy, Zbigniewa, książę znalazł się w kłopotach. Podobnie jak w przypadku Bolesława Śmiałego, nie można ze stuprocentową pewnością stwierdzić, czy ówczesny arcybiskup gnieźnieński Marcin, skądinąd stronnik Zbigniewa, nałożył na Krzywoustego klątwę. Jest to jednak dość prawdopodobnie, ponieważ niedługo później książę wziął udział w spektakularnym i starannie wyreżyserowanym akcie pokuty – najpierw w kraju, a potem za granicą.

Według Galla Anonima Bolesław pościł czterdzieści dni, zdobne szaty zastąpił włosienicą, a także „wyrzekł się obcowania i rozmowy z ludźmi, mając ziemię za stół, trawę za ręcznik, czarny chleb za przysmaki, a wodę za nektar”[1]. Częścią pokuty była również pielgrzymka do klasztoru św. Idziego w Samogyvar na Węgrzech i grobu św. Stefana w Szekesfehervar. Ostatnim etapem tego upokarzającego rytuału była pielgrzymka do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Ostatecznie sytuacja w kraju uspokoiła się, a władza Bolesława znów była bezpieczna. Jego przypadek wskazuje jednak, że groźba ekskomuniki stanowiła realną siłę, z którą każdy – książę czy król – musiał się liczyć. O ile jednak do połowy XII wieku polski Kościół posługiwał się nią ostrożnie, o tyle w czasach rozbicia dzielnicowego, wraz z zaostrzaniem się stosunków z władzą świecką, nie był już tak powściągliwy.

O sile ekskomuniki przekonał się również Bolesław Krzywousty. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Emancypacja Kościoła

Decydujący wpływ na stosunki duchowieństwa z dynastią Piastów miały zmiany, jakie zachodziły w samym Kościele. Pod koniec XI wieku papież Grzegorz VII (1073–1085) zapoczątkował walkę o niezależność Kościoła od władzy świeckiej. Jego spór z królem niemieckim Henrykiem IV, zakończony pokutą tego ostatniego pod murami zamku w Canossie, przeniknął wkrótce na inne części kontynentu.

Reformy Grzegorza VII – skupione wokół hasła obalenia książęcej inwestytury biskupów – dały się odczuć również w Polsce. W 1207 r. świecką inwestyturę biskupów udało się przełamać w diecezji krakowskiej, gdzie po biskupie Pełce, drogą elekcji członków miejscowej kapituły, biskupstwo otrzymał Wincenty Kadłubek. Od tego momentu zasada elekcyjności zaczęła przecierać sobie drogę także w innych diecezjach. Na czele obozu reformatorów polskiego Kościoła stanął Henryk Kietlicz, arcybiskup gnieźnieński w latach 1199–1219.

Kolejnym, nie mniej ważnym, powodem narastającego napięcia z władzą świecką były spory ekonomiczne. W tym zakresie działalność Kietlicza skupiła się m.in. na zapewnieniu Kościołowi immunitetu skarbowego oraz sądowego, czyli wyjęciu podległych mu ziem oraz członków duchowieństwa spod prawa książęcego. Metropolita zabiegał również o pozyskanie tzw. privilegium fori, czyli przywileju kościelnego sądownictwa dla osób duchownych oraz o oddzielenie synodów kościelnych od zjazdów państwowych.

Ambitny Kietlicz próbował wymusić ustępstwa na księciu Wielkopolski Władysławie Laskonogim, popierając roszczenia do władzy w tej dzielnicy Władysława Odonica. Wiadomo, że w 1206 r. arcybiskup obłożył Laskonogiego ekskomuniką, po czym zmuszony był uciekać ze swojej diecezji. Książę zdołał utrzymać władzę i wygnać Odonica, ale w dobie średniowiecza nie sposób było na dłuższą metę brać udziału w życiu publicznym, niosąc brzemię ekskomunikowanego. Dlatego w 1208 r. między Laskonogim i Kietliczem doszło do ugody: arcybiskup odwołał klątwę, w zamian za co mógł wrócić do Wielkopolski, a książę miał wynagrodzić mu poniesione straty.

Biskupi niepokorni

Wkrótce w ślady Kietlicza poszli kolejni polscy biskupi. Najdłuższy i z pewnością najbardziej brutalny był konflikt metropolitów wrocławskich z Henrykiem Brodatym i jego potomkami. Przeciwnikiem Henryka był Tomasz I, obrany metropolitą wrocławskim w 1232 r. Potężny książę Śląska obłożony został klątwą, ponieważ zmuszał ludność zamieszkałą w dobrach kościelnych do wykonywania posług prawa książęcego oraz pociągał przed swój sąd miejscowych kanoników.

Dla Henryka ów spór był nie tylko zmartwieniem natury politycznej – dotykał go bowiem osobiście. Liczący ponad 70 lat książę z pewnością czuł, że jego czas na tym świecie dobiega końca, ale perspektywa śmierci i pogrzebu w stanie grzechu śmiertelnego oznaczała upokorzenie i wstyd dla domu Piastów śląskich. Książę musiał uciec się więc do pewnego wybiegu: zwrócił się o pomoc do zaprzyjaźnionych zakonników z praskiego klasztoru premonstratensów na Strahovie. Tamtejszy opat nie odmówił pomocy swojemu dobrodziejowi: cofnął ciążącą na Henryku ekskomunikę, choć polscy biskupi nadal uważali, że dokonał tego niezgodnie z prawem kanonicznym.

Śmierć księcia w 1238 r. nie zakończyła kłótni. Spór był kontynuowany przez wnuka Henryka, Bolesława Rogatkę. Biskup Tomasz chciał, aby książę potwierdził ważność wszystkich przynależnych majątkom kościelnym immunitetów. Bolesław nie miał jednak cierpliwości swego dziadka i w 1256 r. kazał swym niemieckim najemnikom porwać biskupa, a następnie wsadzić go na konia i półnagiego uwięzić na zamku we Wleniu. Skutkiem tej napaści była ekskomunika, którą nałożył arcybiskup Pełka.

Wyklęty książę znalazł się w politycznej izolacji – jako władcy wykluczony ze wspólnoty wiernych był łatwym celem dla wrogów czyhających na jego ziemie. W przypadku Rogatki proces powrotu na łono Kościoła był czasochłonny, kosztowy i upokarzający. Poza finansowym zadośćuczynieniem książę zobowiązał się bowiem do odbycia pieszej pielgrzymki do wrocławskiej katedry. 20 grudnia 1261 r. przebrany w pokutne szaty Piast stanął przed drzwiami świątyni i publicznie prosił polskich biskupów oraz papieskich delegatów o zdjęcie ciążącej na nim klątwy.

Następca Tomasza I na tronie metropolitarnym, Tomasz II, okazał się równie stanowczym obrońcą interesów Kościoła. Jego długoletni, toczony w latach 1274–1287, spór z księciem wrocławskim Henrykiem Prawym przybrał formę regularnej wojny, a obie strony walczyły ze sobą z bronią w ręku. Obłożony ekskomuniką książę najpierw wypędził biskupa z Wrocławia, a potem z Otmuchowa, który stanowił własność metropolitów wrocławskich. W pewnym momencie Tomasz II zwrócił się do papieża, aby ten wezwał do krucjaty przeciw Henrykowi. Dla księcia było to olbrzymie niebezpieczeństwo, ponieważ ziemię wyklętego mogli przejąć jego zaborczy krewni, m.in. Piastowie legniccy czy głogowscy.

Dramatyczny finał sporu nastąpił w sierpniu 1287 r. pod murami Raciborza. Siły Henryka obległy warownię bronioną przez nieliczne wojska najęte przez biskupa. Mając przed oczami widmo nieuchronnej klęski, Tomasz wyszedł poza mury miejskie w szatach pontyfikalnych i wkroczył do obozu Henryka, prosząc o zaprzestanie walk. Z przekazów kronikarskich wynika, że biskup i książę padli sobie w ramiona i nawzajem poprosili się o wybaczenie. Trudno uwierzyć, aby ci zaciekli wrogowie przeszli tak błyskawiczną przemianę, ale okoliczności – a szczególnie fakt, że wszystko działo się publicznie – zmusiły ich do okazania sobie wielkoduszności.

Ekskomuniki nie uniknął także potężny Henryk Brodaty. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Do trzech razy sztuka

Mówiąc o znaczeniu ekskomuniki w średniowieczu, nie można zapominać, że w warstwie symbolicznej stanowiła ona ekwiwalent broni masowego rażenia, ponieważ automatycznie zwalniała wszystkich poddanych z obowiązku posłuszeństwa wobec władcy. Klątwa, aby była skuteczna i nikt nie mógł podważyć jej prawomocności, musiała zostać ogłoszona w ściśle określony sposób, a wcześniej należało wyczerpać wszelkie inne dostępne środki, by zawrócić grzesznika ze złej drogi. Długotrwała procedura miała zapobiegać sytuacjom, w których biskupi  podejmowaliby takie decyzje wedle uznania lub pod wpływem emocji.

Proces usunięcia grzesznika ze wspólnoty rozpoczynał się od odczytywanego publicznie ostrzeżenia ogłaszanego w kościele. Ostrzeżenie było powtarzane trzykrotnie i stanowiło wezwanie do poprawy oraz zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Napomnienia powtarzano trzykrotnie, a jeśli żadne z nich nie przyniosło rezultatu, pozostawało publicznie ogłosić nałożenie klątwy. Podczas tej uroczystości biskup odczytywał tekst anatemy w kościele, co wiązało się z wygłaszaniem formuł zawierających złorzeczenie, np. oddawanie grzesznika szatanowi na męczarnie oraz na podeptanie w piekle.

Dramatycznym słowom towarzyszyły nie mniej dramatyczne gesty: gaszenie, rzucanie świec na podłogę i deptanie po nich, co symbolizowało odwrócenie się grzesznika od światła i zwrócenie ku ciemnościom. Grozę tej sytuacji doskonale obrazuje scena nałożenia ekskomuniki na króla Franków Roberta II Pobożnego w 998 r. przedstawiona przez XIX-wiecznego malarza, Jean-Paula Laurensa. Obraz pokazuje osamotnionego króla, wbijającego wzrok w toczące się po kamiennej posadzce zgasłe świece. Po prawej stronie biskupi opuszczają pomieszczenie, a wokół Roberta i jego żony zaciskają się ciemności.

Jak w praktyce wyglądało życie człowieka wykluczonego ze wspólnoty wiernych? Przede wszystkim obowiązywał zakaz utrzymywania z nim jakichkolwiek kontaktów. Dotyczył on całej wspólnoty, zarówno duchownych, jak i świeckich. Oznaczało to np. zakaz przyjmowania jakichkolwiek sakramentów, uczestnictwa w mszy, a nawet przekraczania progu samego kościoła. Jeśli osoba wyklęta mimo wszystko znalazła się wewnątrz świątyni, a msza się jeszcze nie zaczęła, wówczas duchowny i parafianie musieli natychmiast opuścić kościół. „Jeśli ekskomunikowany wszedł do kościoła w czasie mszy, wówczas duchowny musiał pozostać z ministrantami, przyjąć sakrament Ciała i Krwi Pańskiej, mając cały czas oczy odwrócone od ekskomunikowanego. Obowiązywała zasada, że podczas mszy ekskomunikowani nie mogli nawet stać przed kościołem, aby przysłuchiwać się słowom Boga”[2].

Ze względu na fakt, że z ekskomunikowanymi nie utrzymywano kontaktu za ich życia, nie można było tego czynić nawet po śmierci. Stąd zakaz chowania wyklętych na cmentarzu, a jeśli z jakiegoś powodu grzesznik został pochowany na miejscu poświęconym, powinien być przeniesiony do ziemi niepoświęconej.

Ekskomunika nałożona na Roberta II Pobożnego w 998 r. ukazana przez XIX-wiecznego malarza, Jeana-Paula Laurensa. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Książę niepochowany

Spory Piastów z Kościołem najczęściej kończyły się zawarciem ugody. Wyklęci przedstawiciele dynastii zwykle wracali na łono Kościoła w zamian za stosowne odszkodowanie: gotówkę, dzierżawę zamku lub kasztelanii wraz z czerpanymi z niej dochodami. Co jednak się działo, gdy książę umierał w stanie grzechu śmiertelnego i przed śmiercią nie zdążył uregulować swojego statusu?

Takie nieszczęście spotkało Henryka VIII Wróbla, księcia szprotawskiego, który zmarł 14 marca 1397 r. w wyniku ran otrzymanych podczas turnieju rycerskiego. Śmierć dosięgła go w stanie ekskomuniki nałożonej przez biskupa wrocławskiego za różnego rodzaju najazdy na dobra kościelne. Ludolf, opat miejscowego klasztoru kanoników regularnych w Żaganiu, został przymuszony przez rodzinę Henryka, by mimo wszystko wyprawić mu chrześcijański pochówek. Kiedy biskup wrocławski dowiedział się o tej samowoli, obłożył klasztor i podległe mu ziemie interdyktem.

Uregulowanie rachunków za doczesne grzechy Henryka spadło na jego rodzinę. Dopiero kiedy jego najbliżsi wynagrodzili Kościołowi krzywdy, jakich dopuścił się zmarły, biskup wydał zgodę na ponowny pochówek. Żagańscy zakonnicy ekshumowali księcia, który przez następne osiem dni leżał poza grobem, czekając na rytuał absolucji, czyli oczyszczenia z grzechu. Koniec całej sprawie położyło odczytanie przez opata aktu absolucji nad rozkładającymi się zwłokami księcia: „Ja, Ludolf, nadaną mi władzą uwalniam ciebie, Henryka Młodszego, świętej pamięci księcia żagańskiego, [od] ekskomuniki […] i przywracam cię do społeczności wiernych oraz do prawa pochówku w kościele, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”[3] .

Bibliografia:

Gall Anonim, Kronika polska, [online], http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowiecze/

Filipek-Misiak, Książę, opat, pochówek. Władza księcia a władza opata w świetle Catalogus abbatum aganensium Ludolfa z Żagania [w:] Poszukiwanie przeszłości. Szkice z historii i metody badań historycznych, pod red. P. Wiszewskiego, J. Wojtkowiak, Wrocław 2014.

Wojciechowska, Ekskomunika w Polsce średniowiecznej. Normy i funkcjonowanie, Kielce 2010.

[1] Gall Anonim, Kronika polska, [online], http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowiecze/, s. 117.

[2] B. Wojciechowska, Ekskomunikowani w świetle średniowiecznego prawa kanonicznego – pozycja społeczna, religijna i prawna, „Studia Historica Gedanensia”, tom IV, 2013, s. 27.

[3] Aleksandra Filipek-Misiak, Książę, opat, pochówek. Władza księcia a władza opata w świetle Catalogus abbatum Saganensium Ludolfa z Żagania [w:] Poszukiwanie przeszłości. Szkice z historii i metody badań historycznych, pod red. Przemysława Wiszewskiego, Joanny Wojtkowiak, Wrocław 2014, s. 18.