Joannici i templariusze. Rywalizacja zakonów rycerskich w okresie krucjat

Miłośnicy gry komputerowej Assasin’s Creed dobrze wiedzą, że największym wrogiem templariuszy byli asasyni, czyli historyczni nazarydzi, muzułmańska szyicka sekta działająca w czasach krucjat na Bliskim i Środkowym Wschodzie. A choć wzajemne relacje między templariuszami a asasynami faktycznie obfitowały w dramatyczne epizody, jak dowodzi tego choćby głośna sprawa wymordowania przez templariuszy w 1272 roku posłów asasyńskich przybyłych do króla jerozolimskiego Amalryka I, to należy pamiętać, że to nie asasyni byli największym rywalem Zakonu Świątyni, tylko… ich pobratymcy szpitalnicy, zwani też joannitami, a dzisiaj kawalerami maltańskimi. Ich wzajemne relacje w ciągu niemal dwóch stuleci obfitowały w spory, intrygi i oskarżenia, chwilami doprowadzając nawet do konfliktów…

Zamek joannitów Krak des Chevaliers. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Zakony rycerskie na Wschodzie

U źródeł wzajemnych trudnych relacji leżą różne początki, wynikające z odmiennej ideologii. Joannici byli początkowo jedynie bractwem szpitalnym, powstałym ok. 1070 roku w Palestynie, jeszcze w okresie przedkrucjatowym, w celu sprawowania opieki nad pielgrzymami, licznie przybywającymi do Grobu Chrystusa. Ich założycielem i ideologiem był bł. Gerard, który przysłużywszy się krzyżowcom w trakcie pierwszej krucjaty, uzyskał dla swojego zgromadzenia budynki w Jerozolimie, gdzie założono pierwszy szpital. Do zadań stricte medycznych i opiekuńczych doszły także i te wojskowe, wynikające w pewnym stopniu z konieczności zapewniania ich placówkom należytej ochrony, będące wynikiem przekształceń następcy bł. Gerarda, wielkiego mistrza Rajmunda z Puy. Od jego rządów działalność wojskowa zakonu zaczynała zdobywać równie istotną rangę co jego misja szpitalna, z czasem nawet ją przewyższając.

Odmiennie przedstawiały się początki zakonu templariuszy, założonego w 1118 roku przez rycerza Hugona z Payns, od samego zarania będącego organizacją wojskową nastawioną na ochronę pielgrzymów przed zagrożeniem zewnętrznym, walkę z niewiernymi, a także zbrojne wsparcie królów jerozolimskich w ich działaniach przeciwko Saracenom. Tym samym działalność szpitalna, charytatywna i opiekuńcza była im obca, za wyjątkiem zwyczajowej jałmużny udzielanej okazyjnie ubogim i potrzebującym.

Organizacyjnie i statutowo oba zakony były do siebie podobne, podlegając z jednej strony papieżowi jako zwierzchnikowi wszystkich zgromadzeń o charakterze duchowym, z drugiej strony zaś – przynajmniej formalnie – świeckim strukturom państw łacińskich na Wschodzie, czyli królom jerozolimskim oraz innym władcom krzyżowców zajmujących wschodnie wybrzeże Morza Śródziemnego. Do pierwszej rywalizacji doszło zatem z powodu przywilejów i uposażenia. W samej Jerozolimie postarano się co prawda, aby konkurencyjni wielcy mistrzowie nie spoglądali na siebie z okien, i dlatego wyznaczono im siedziby w odległych od siebie dzielnicach Świętego Miasta (joannitom w pobliżu bazyliki Grobu Świętego, a templariuszom na górującym nad miastem wzgórzu, na obszarze dawnej Świątyni Salomona), ale mimo to na terenie całego Outremer doszło do zatargów, walki o wpływy i przywileje, a przede wszystkim o ziemie stanowiące ostoję i podstawę potęgi dla obu rywalizujących organizacji zakonnych. Co prawda w okresie krucjat żadnemu z tych zakonów nie udało się utworzyć zwartego kompleksu terytorialnego, mogącego stanowić podstawę do założenia własnych autonomicznych państewek, ale i tak stan posiadana każdego z nich – uzupełniony zabezpieczeniem gospodarczym w postaci dworów, wiosek, młynów, gospodarstw, dzierżaw, ceł, targowych, myt itp. – stanowił o ich potędze i z biegiem czasu coraz bardziej rosnącym znaczeniu politycznym. Sprawa przerodzenia się rywalizacji w mniej lub bardziej otwarty konflikt była tylko kwestią czasu.

Bł. Gerard, założyciel zakonu joannitów. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Szpital contra Świątynia 

W kondycji zakonów rycerskich w Ziemi Świętej w ogromnej mierze decydowały posiadane przez nie zamki. Joannici rozpoczęli umacnianie swojej pozycji od roku 1134, przejmując pieczę nad fortem Bethgibelin pod Ascalonem. Kilka lat później, w 1142 roku joannitom udało się dobić najlepszego interesu w okresie palestyńskim, biorąc z rąk hrabiego Trypolisu Rajmunda II kilka granicznych zamków, w tym Hosm al-Akrad (Zamek Kurdów), który później miał nosić nazwę Krak des Chevaliers. Nie wiadomo też, dlaczego tak znakomita okazja wzmocnienia swoich pozycji przeszła templariuszom koło nosa. Czy w grę zaczynała już wchodzić rodząca się niechęć do Zakonu Świątyni, czemu niejednokrotnie dawał wyraz ówczesny kronikarz Wilhelm z Tyru, a w następnym stuleciu Mateusz Paris? Czy może joannici wzbudzali większe zaufanie niż templariusze, oskarżani zwłaszcza o pychę? Wiele lat później, w 1166 roku, głośna przecież stała się sprawa dwunastu templariuszy, powieszonych przez króla Amalryka za wydanie w ręce Saracenów ufortyfikowanej jaskini górskiej na wschód od Jordanu, powierzonej wcześniej ich pieczy…

Zamek Krak des Chevaliers, rozbudowany w znacznym stopniu przez joannitów, stał się najpotężniejszą twierdzą nie tylko w Hrabstwie Trypolisu, lecz także w całym Outremer, pozostając nieprzerwanie w rękach joannitów przez niemal 130 lat – do roku 1271. Templariusze poza samym Wzgórzem Świątynnym w Jerozolimie nie mogli się poszczycić równie wspaniałymi twierdzami, a ogólnie rzecz biorąc ich stan posiadania nie dorównywał ilościowo dobrom joannitów nie tylko w Palestynie, lecz także w całym świecie chrześcijańskim, pomimo że liczebnie templariusze nad tymi ostatnimi przeważali. Trudno się temu jednak dziwić ze względu na charytatywny w znacznej mierze charakter misji „Szpitala”.

Rycerze joannici w okresie krucjat. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Mimo wzmocnienia swojej sytuacji militarnej trzeba było czekać do oblężenia Askalonu w 1153 roku, na pierwszą większą akcję zbrojną joannitów, którzy w liczbie 500 rycerzy, wspierając króla jerozolimskiego Amalryka I i walcząc ramię w ramię z templariuszami (którzy w walkach stracili swojego wielkiego mistrza Bernarda z Tramelay), przyczynili się wówczas do przejęcia miasta z rąk muzułmanów.

Takiego współdziałania nie było już podczas wyprawy króla na Egipt z 1168 roku, wspartej zbrojnie przez joannitów równie silnym kontyngentem. Templariusze, z powodu zerwania rozejmu z fatymidzkim sułtanem Egiptu, odmówili jednak wzięcia w niej udziału.

Chociaż oba zakony zdawały się współdziałać przynajmniej na polu militarnym, wielokrotnie w trakcie kampanii dochodziło nie tylko do sporów kompetencyjnych, ale i wzajemnych oskarżeń, procesów i intryg mających na celu pogrążenie konkurencyjnego zakonu.

Na początku XIII wieku niechęć obu zakonów przeszła już w otwartą wrogość, co zmusiło papieża do gróźb obłożenia ich obu klątwą. Na dodatek w Palestynie wyrosła dla obu zakonów dodatkowa konkurencja w postaci nowo powstałego zakonu krzyżackiego, co jeszcze bardziej wzmogło zamęt.

W tym czasie okrojone po podbojach Saladyna Królestwo Jerozolimskie przeżyło kolejny konflikt wewnętrzny, w który zaangażowani byli zarówno joannici, jak i templariusze. W latach 1256–1258 doszło bowiem w Akce do otwartej wojny między Genueńczykami a Wenecjanami w tzw. wojnie św. Sabasa. Pierwsi korzystali ze wsparcia między innymi joannitów, drugich natomiast posiłkowali templariusze. W 1258 roku doszło nawet w tym mieście do regularnej bitwy ulicznej między oboma zakonami rycerskimi. Wojna św. Sabasa, choć wpłynęła negatywnie na stosunki wewnętrzne w pozostałościach Królestwa Jerozolimskiego, przyniosła jednak pewne otrzeźwienie, doprowadzając po wygaśnięciu walk w mieście do zorganizowania spotkania reprezentantów obu zakonów rycerskich w celu wypracowania wspólnego stanowiska wobec ostatnich wydarzeń oraz utworzenia wspólnego frontu w walce z wyznawcami islamu.

Nie przyniosło to jednak trwałych efektów. I tak na przykład po kapitulacji w 1266 roku należącego do templariuszy zamku Safed i wymordowaniu przez muzułmanów niemal całej załogi ci ostatni zażądali wydania im wchodzącego w skład garnizonu rycerza joannity, bezpodstawnie oskarżając go o zdradę, którego Saraceni jako jedynego uwolnili, by świadczył wobec chrześcijan o muzułmańskim zwycięstwie. Do kolejnego rozłamu między Szpitalem a Świątynią nie doszło tylko dlatego, że rzeczony rycerz wkrótce potem poległ w walkach pod Akką.

Podobnie działo się również w trakcie ostatniej krucjaty palestyńskiej, którą w latach 1271–1272 poprowadził angielski następca tronu, panujący później jako Edward I Długonogi. Środowiska rządzące w Outremer były wówczas przygnębione nie tylko niedawną klęską krucjaty Ludwika IX Świętego pod Tunisem, lecz także kapitulacją joannickiej twierdzy Krak des Chevaliers. Odżyła wówczas stara rywalizacja między oboma zakonami, której książę Edward bezskutecznie usiłował położyć kres. Czy jednak to właśnie któryś z rycerzy-zakonników włożył sztylet do ręki asasyna zabójcy, usiłującego zamordować w Akce Edwarda w nocy z 16 na 17 czerwca 1272 roku, pozostanie na zawsze tajemnicą…

Kaźń wielkiego mistrza templariuszy Jakuba z Molay. Wikimedia Commons, domena publiczna.

Projekt zjednoczenia z joannitami i upadek templariuszy

W tej napiętej atmosferze powstał w 1274 roku projekt zjednoczenia. Wydawało się, że nie powinno być z tym kłopotów, oba zakony łączyły bowiem podobieństwa statutowe oraz wspólny front przeciwko niewiernym, jednak różnice między obiema gałęziami były tak znaczne, że plan szybko zarzucono, by powrócić do niego już po upadku Akki i ostatnich twierdz palestyńskich w 1291 roku. Ostatni mistrz templariuszy Jakub z Molay napisał jednak w 1305 roku traktat, w którym ostatecznie odrzucił możliwość zjednoczenia obu organizacji, poza kwestiami organizacyjnymi i wojskowymi wysuwając znaczący argument: połączony zakon stanie się tak potężny, że nikt nie będzie w stanie mu się przeciwstawić!

Ten ostatni punkt musiał podziałać jak płachta na byka na króla Francji Filipa IV Pięknego, poza kwestiami finansowymi (templariusze byli bowiem jego wierzycielami) doprowadzając wkrótce do ich kasaty i okrutnych represji, których ofiarą padł również Jakub de Molay, spalony w 1314 roku na stosie.

Czy jednak do tego upadku nie przyczynili się również joannici, skoro to właśnie oni ostatecznie przejęli znaczną część ich skonfiskowanych dóbr? Pomimo atrakcyjności takiego poglądu nie ma na takie twierdzenie dowodów. Sami joannici przeżywali w tym czasie różnorakie trudności, związane z nowymi priorytetami po utracie posiadłości w Ziemi Świętej, zaangażowaniem się w podbój wyspy Rodos i „zamianą” koni na okręty, które wkrótce zresztą doprowadziły do czasowej dwuwładzy na urzędzie wielkiego mistrza.

Nie można jednak zapomnieć, że koniec templariuszy i ostateczne przeniesienie siedziby krzyżaków nad Bałtyk pozbawiły ich konkurencji w basenie Morza Śródziemnego.

Czasy swojej największej świetności, związanej z ich panowaniem na Rodos, a następnie Malcie, joannici bowiem mieli jeszcze przed sobą.