“Gra o tron”: historia ukryta w serialu

Żelazny tron, symbol królewskiej władzy. ©  Wikimedia Commons, Klapi.

Popularność serialu mierzy się dziś nie ilością widzów, lecz ilością pobrań z internetu. Nielegalnych oczywiście. Jeśli zatem w ciągu doby od premiery czwartego sezonu pierwszy odcinek produkcji HBO Gra o tron pobrano w ilości 1,5 mln, to jedynie dowód, że telewizyjna adaptacja powieściowej serii George’a R.R. Martina jest dziś prawdziwym fenomenem.

Paradoks niezwykłego sukcesu serialu (niedawno miała miejsce premiera piątego sezonu) kryje się w osobie Martina i jego powieściach. Z jednej strony bowiem David Benioff i D.B. Weiss, twórcy telewizyjnej Gry o tron, sięgnęli po historię opublikowaną po raz pierwszy w 1996 roku i w zamkniętym gronie miłośników fantasy cieszącą się statusem kultowej. Z drugiej jednak to serial sprawił, że saga Pieśń lodu i ognia Martina stała się globalnym fenomenem i zyskała drugie życie.

Dla 67-letniego pisarza oznacza to między innymi większą presję, by ukończyć zaplanowaną na siedem części serię i aby fani mogli poznać zakończenie (choć na wszelki wypadek znają je ponoć twórcy serialu). Jak do tej pory ukazało się pięć tomów, z których każdy zaskakuje niespodziewaną śmiercią bohaterów. Martin znany jest bowiem ze swojego przewrotnego stosunku do nich. Istotna rola i pierwszoplanowa pozycja nie gwarantują długiego życia. Najlepszym tego przykładem jest Ed Start z pierwszej części Gry o tron, który choć zostaje nawet Królewskim Namiestnikiem, szybko ginie. Z tego też powodu aktorzy boją się czytać kolejne części serii i scenariusz, bo nigdy nie wiadomo, czy ich kontrakt zaraz się nie zakończy.

Prawdziwe czy zmyślone?

George R.R. Martin, niekiedy porównywany do J.R.R. Tolkiena, jest miłośnikiem historii. Saga Pieśń lodu i ognia to kolaż inspirowany różnymi wydarzeniami z przeszłości, przede wszystkim Anglii, ale także obyczajowością i rzeczywistością średniowiecza. Dodajmy – zarówno tego wczesnego, jak i powoli przechodzącego w renesans.

Od chwili premiery sagi, a tym bardziej wraz ze wzrostem jej popularności przy okazji ukazania się serialu telewizyjnego, nie ustają dyskusje i porównania, które mają wskazać autentyczne postaci historyczne będące pierwowzorami poszczególnych bohaterów Gry o tron. Atmosferę podgrzewa sam Martin, który stwierdził kiedyś: „Bez względu na to, ile moich historii jest zmyślonych, w prawdziwej historii zdarzały się rzeczy równie złe lub gorsze”.

Rzeczywiście, można doszukiwać się podobieństwa między wielkim murem chroniącym Westeros (krainę z sagi Martina) przed dzikimi ludami z północy a murem Hadriana; czy między nadchodzącą w powieści zimą a małą epoką lodowcową, jaka panowała w Europie między XVII a końcem XVIII wieku i do pewnego stopnia wpłynęła na sytuację polityczną na Starym Kontynencie. W końcu literacka Wojna Pięciu Królów o żelazny tron odzwierciedla XV-wieczną angielską wojnę domową zwaną wojną Dwóch Róż – konflikt rozgrywający się między rodem Lancasterów i Yorków. Rodziny te miały w herbie róże – pierwszy klan czerwoną, a drugi – białą.

Martin przyznaje się niekiedy bezpośrednio do źródła inspiracji, jak w przypadku najbardziej dramatycznego wydarzenia z drugiej serii, tzw. Krwawych Godów, gdy w czasie wesela zostają brutalnie zgładzeni Robb Stark, jego matka i ciężarna żona wraz dworem. Martin wyjaśniał w „Entertainment Weekly”:

Krwawe Gody zostały oparte na dwóch prawdziwych wydarzeniach ze szkockiej historii. Pierwsze z nich to tzw. Czarny Obiad. Król Szkocji walczył z klanem Czarnego Douglasa. W pewnym momencie władca zaproponował pokój i zaoferował młodemu Earlowi Douglasowi bezpieczne przejście. Z tej okazji w zamku w Edynburgu wyprawiono wielką ucztę. Na koniec przyjęcia ludzie króla zaczęli grać na bębnach i przynieśli zakryty talerz, który postawili przed Earlem. Jak się okazało, na talerzu umieszczono symbol śmierci – łeb czarnego dzika. Earl od razu wiedział, co to oznacza. Jego samego i jego ludzi wywleczono na dziedziniec i zabito. Drugim wydarzeniem była Rzeź w Glencoe. Klan Campbellów zaoferował gościnę klanowi MacDonaldów, a ci zostali u nich na noc. Campbellowie jednak wstali w nocy i zaczęli szlachtować każdego MacDonalda, który tylko wpadł im w ręce.

Natalie Dormer wcieliła się w rolę Anny Boleyn oraz Margaery Tyrell. © Wikimedia Commons, Natalie Dormer at HBO's "Game Of Thrones" Season 3 Seattle Premiere at Cinerama, Suzi Pratt.
Portret Anny Boleyn, której barwna postać znalazła odzwierciedlenie w kilku bohaterkach serialu. © Wikimedia Commons.

Kolaż historycznych postaci

Jednak to, co najciekawsze i najbardziej rozpalające wyobraźnię czytelników i widzów, to metoda Martina, by z przeszłości wydobyć mroczne plotki i pogłoski i w końcu stworzyć bohaterów, którzy nie tyle są dokładnym odwzorowaniem autentycznych postaci historycznych, co raczej kolażem wybranych cech charakteru i życiorysów różnych osób.

I tak Joffrey Baratheon, następca króla Roberta (w rzeczywistości owoc kazirodczego związku królowej Cersei i jej brata bliźniaka Jaimego), odznacza się niezwykłym okrucieństwem na granicy psychozy. Ponoć „fanem” skracania ludzi o głowę był Edward Westminster, syn Henryka VI i Małgorzaty Andegaweńskiej (Ten chłopiec, choć ma zaledwie lat trzynaście, nie mówi o niczym tylko o ścinaniu głów i wojowaniu – miał napisać o nim ambasador Mediolanu), choć mógł być to również czarny PR stworzony przez rywalizującą z Lancasterami rodzinę Yorków.

Gdy przyjrzeć się bliżej głównym bohaterom sagi, można wskazać cztery istotne postacie z historii Anglii, które mają swoje odzwierciedlenie w Pieśni lodu i ognia: Henryka VII, Henryka VIII, Annę Boleyn oraz Elżbietę I.

Henryk VIII a Robert Baratheon

Robert Baratheon, który ginie na początku sagi Martina, jest doskonałym odzwierciedleniem Henryka VIII. Robert, podobnie jak angielski monarcha, był miłośnikiem polowań. Gdy rodziły się jego dzieci, był na polowaniu, i na polowaniu zginął. Podobną obsesję przejawiał Henryk VIII, który mógł o swoim łowieckim zamiłowaniu opowiadać godzinami. Z Henrykiem VIII Roberta Baratheona łączy również znaczna nadwaga, której nabawił się w późniejszych latach.

Henryka VIII, zwłaszcza w czasach młodości, nudziły narady dotyczące polityki i finansów. W powieści Martina z kolei nowo mianowany Namiestnik Królewski, Ned Stark, jest zaskoczony, że król Robert zamiast w obradach tzw. małej rady uczestniczy w polowaniu. Do czasów Henryka VIII królowie chętnie i często brali udział w obradach tzw. prywatnych, tajnych rad (Privy Council) i osobiście uczestniczyli w administrowaniu królestwem. Dopiero nastoletni Henryk VIII, preferujący raczej polowania i turnieje, zmienił dotychczasową tradycję.

Z pewnością jednak jeden z najsłynniejszych w historii Anglii władców był mistrzem politycznych rozgrywek. Walka o tron, wpływy i władzę doskonale pasowała do jego stylu działania. Dwór za czasów Henryka VIII był równie niebezpieczny jak ten w Królewskiej Przystani. Kto decydował się tam na karierę, mógł zakładać, że może skończyć się ona równie niespodziewanie, jak się zaczęła, w tym także na szubienicy.

Natalie Dormer wcieliła się w rolę Anny Boleyn oraz Margaery Tyrell. © Wikimedia Commons, Natalie Dormer at HBO's "Game Of Thrones" Season 3 Seattle Premiere at Cinerama, Suzi Pratt.
Natalie Dormer wcieliła się w rolę Anny Boleyn oraz Margaery Tyrell. © Wikimedia Commons, Natalie Dormer at HBO’s “Game Of Thrones” Season 3 Seattle Premiere at Cinerama, Suzi Pratt.

Anna Boleyn – trzy charyzmatyczne kobiety

Kolejna niezwykła, wręcz legendarna postać czasów Tudorów, znalazła odzwierciedlenie w kilku bohaterkach serialu i literackiej sagi: Cersei Lannister, Margaery i kapłance Melisandrze.

Podobnie jak w przypadku Joffreya, postać jego matki, Cersei Lannister, inspirowana jest pogłoskami o rzekomym kazirodczym związku między Anną Boleyn a jej bratem Jerzym. Cersei wiąże się ze swoim bratem bliźniakiem, z którym ma ostatecznie kilkoro dzieci. Łączy ich zarówno prawdziwe przywiązanie i miłość, jak i polityczny obowiązek. Wiecznie pijany Robert, zwłaszcza w sypialni Cersei, nie może spłodzić potomków (choć ma wiele dzieci w wyniku licznych romansów). Cersei postanawia zatem zaufać najbliższej jej osobie, która pomogłaby jej ten delikatny problem rozwiązać.

Z kolei czerwonowłosa kapłanka Melisandra w opowieści Martina została obdarzona inną cechą Anny, która w swoim czasie zmieniła całkowicie losy Anglii, przyczyniając się do jej oddalenia od Kościoła katolickiego. Melisandra jest bowiem całkowicie oddana „reformacji” i odnowie religijnej. Gdy dodać do tego jeszcze jej romans z pretendentem do tronu Stannisem Baratheonem i postać jego pobożnej, zahukanej żony Selyse (Katarzyna Aragońska?) w tle, trop wskazujący na Annę Boleyn wydaje się uzasadniony.

W końcu młoda Margaery Tyrell, podobnie jak Anna Boleyn pochodząca z możnego rodu. Poślubiona Joffreyowi, a po jego śmierci jego młodszemu bratu, jest doskonałym politykiem, umiejętnie wykorzystującym swoje kobiece atuty. Zna reguły i potrafi uczestniczyć w wyrafinowanych grach toczonych na dworze, do których przygotowuje ją babka. W serialu podobieństwo potęgowane jest dodatkowo przez odtwórczynię roli Margaery, Natalie Dormer, która w serialu Tudorowie wcieliła się właśnie w Annę Boleyn. Sama aktorka twierdzi jednak, że obie kobiety bardzo się od siebie różnią. W jednym z wywiadów powiedziała:

Anna jest jak ogień, a Margaery jak lód. Margaery jest o wiele bardziej spokojna i praktyczna. Od dzieciństwa wychowywano ją do polityki i gier, w jakich musi uczestniczyć. Podchodzi do tego bardziej intelektualnie. Tymczasem Anna Boleyn była raczej istotą, którą kierowała pasja, instynkt i intuicja.

Elżbieta I czy Henryk VII? – Matka Smoków

Jedną z najciekawszych bohaterek sagi Martina jest z pewnością Matka Smoków, Daenerys Targaryen. Fani Pieśni lodu i ognia w postaci tej doszukują się cech dwóch historycznych władców – Henryka VII i Elżbiety I.

Założyciel dynastii Tudorów i ojciec Henryka VIII przez lata żył na wygnaniu we Francji, starając się wywalczyć należne mu prawa do tronu. Podobnie Daenerys, która wraz z bratem ucieka za morze po zamordowaniu jej ojca, szalonego króla Aerysa. Jej śmierci pragnął król Robert Baratheon, podobnie jak Henryka VII chciał zgładzić Edward IV. Zarówno ojciec Henryka VIII, jak i Daenerys w swoim herbie mieli postaci smoków, przy czym w fikcyjnej opowieści Martina Daenerys rzeczywiście włada smokami, a w jej żyłach płynie ich krew.

Jednak o wiele większe podobieństwo wykazuje Daenerys do królowej Elżbiety. Obie kobiety były „ostatnimi” w swoich rodach. Matka Smoków określana jest w Grze o tron jako ostatnia z Targaryenów, zaś Elżbieta była ostatnią władczynią z rodu Tudorów. Obie kobiety straciły w dzieciństwie matki, doświadczyły wygnania i odrzucenia, konfliktów z rodzeństwem, a w końcu walki o należne im prawa do tronu.

Charakterystyczną cechą Daenerys są jej srebrne włosy – znak rozpoznawczy Targaryenów, podobnie jak rude włosy Elżbiety odziedziczone po ojcu. Żadna nie miała dzieci (Daenerys poświęca swoje nienarodzone dziecko, by bezskutecznie ocalić życie męża). Ich dziećmi stają się jednak poddani. Daenerys jest Matką Smoków, i wyzwalając kolejne miasta oraz przebywających tam niewolników, staje się matką dla tysięcy ludzi. Z kolei Elżbieta I, odwlekając decyzję o zamążpójściu i macierzyństwie, deklarowała, że jako królowa jest matką wszystkich Anglików i to Anglii została poślubiona.

Łączy je również styl rządzenia. Otaczały się godnymi zaufania i doświadczonymi politycznie doradcami, takimi jak na przykład William Cecil, który podobnie jak literacki Barristan Selmy był całkowicie oddany i lojalny wobec swojej królowej.

Fikcyjno-historyczna mieszanka

Rosnąca popularność seriali, bardziej lub mniej opartych na historycznych wydarzeniach, to do pewnego stopnia charakterystyczna cecha postmodernistycznych czasów. Z sentymentem kierujemy uwagę na kolejne epoki, w których odnajdujemy to, czego może brakuje nam we współczesności.

Z pewnością saga Martina i oparty na niej serial stały się fenomenem nie tyle ze względu na doskonałe odwzorowanie wybranych historycznych postaci czy faktów, co raczej z uwagi na ich twórcze przetworzenie. Martin dokonuje bowiem kumulacji – wydarzeń, cech, zachowań, tradycji i tego, czym przez wieki karmiła się publiczność – domysłów i plotek. Jakakolwiek nie byłaby proweniencja poszczególnych bohaterów sagi Pieśni lodu i ognia, ostateczna mieszanka okazała się wybuchowa. I na pewno uzależniająca.

Bibliografia:

http://history-behind-game-of-thrones.com/, dostęp: 24.04.2015