Ci wiarołomni Szkoci, czyli wojny Anglików ze Szkotami w czasach Tudorów

Uzurpator Perkin Warbeck podawał się za zaginionego księcia Ryszarda, syna Edwada IV. © Wikmedia Commons.
Uzurpator Perkin Warbeck podawał się za zaginionego księcia Ryszarda, syna Edwada IV. © Wikmedia Commons.

Jeden z rycerzy i dowódców polowych króla Anglii Henryka IV w czasie walijskiego powstania w 1403 r. powiedział do swego władcy: „Cały naród walijski mieszkający na tych terenach jest wplątany w rebelię”. Błagał króla, „aby nakazał ostateczne zniszczenie całego wiarołomnego narodu Walijczyków”[1].

Wrodzona nienawiść

Do eksterminacji Walijczyków na szczęście nie doszło. Walijska klasa rządząca i arystokracja zostały jednak w znacznej części zniszczone, a Walia całkowicie wchłonięta. Po zwycięstwie Anglicy zaczęli śmielej spoglądać na północnego sąsiada – Szkocję. Chcieli jej mieszkańcom zgotować taki sam los jak Walijczykom. Nienawidzili ich jeszcze bardziej niż pokonanych buntowników walijskich. Nienawidzili ich, ponieważ bali się ich jeszcze bardziej. Poza tym Szkoci zrobili rzecz niewybaczalną – sprzymierzyli się z Francuzami. Jak mówi stare angielskie powiedzenie, „kiedy Etiopczyk będzie biały, wówczas Anglik pokocha Francuza”. Przymierze szkocko-francuskie zawsze stanowiło groźną kombinację, a zdradliwość Szkotów (tak ich postrzegano) była bardziej kosztowna i trudniej ich było ukarać. Niechęć do nich, czy wręcz nienawiść, która narastała przez wieki, była tak głęboko zakorzeniona, że królom angielskim dużo łatwiej było zebrać armię przeciw Szkotom niż przeciw Francji, choć szanse na sukces i ewentualne korzyści były tu dużo mniejsze.

Masakra pod Flodden

W kilka lat po objęciu władzy w Anglii przez pierwszego z Tudorów, Henryka VII, rozpoczął się kolejny konflikt ze Szkotami. Powodem był samozwaniec Perkin Warbeck, który ujawnił się w 1492 r. jako rzekomy Ryszard York, młodszy, zaginiony syn Edwarda IV. Znalazł nieoczekiwanie poparcie w Irlandii, Francji i Szkocji. Walki toczyły się od 1495 r. Warbeck został ujęty w 1497 r. po przegranej bitwie, a następnie stracony. Mimo to, poza tym krótkim dwuletnim okresem, relacje między oboma królestwami, angielskim i szkockim zarządzanym przez Jakuba IV, układały się poprawnie. W 1502 r. zawarto traktat o „wiecznym pokoju” między dwoma państwami, którego skutki miały okazać się dalekosiężne. Córka Henryka VII, Małgorzata Tudor (1489–1541), w 1503 r. poślubiła Jakuba IV i została królową Szkocji. Z tym że Anglicy niezbyt ufali swym sąsiadom, zresztą z wzajemnością. Rozbudowywano i wznoszono zamki i fortyfikacje na granicy. Lord Dacre miał stale pod bronią armię liczącą 5000 żołnierzy, którzy byli w każdej chwili gotowi ruszyć przeciwko Szkocji. Ten stan trwał od 1501 do 1525 r. Nie miały na to wpływu traktaty i układy. Nawet w czasie wojny ta armia oczekiwała w rezerwie – na wszelki wypadek[2].

Ale jak to bywa, ten „wieczny pokój” okazał się bardzo krótki. W latach 1504–1512 doszło do wojny morskiej. Henryk VIII sprzymierzył się z państwami Świętej Ligi, utworzonej w 1511 r. z inicjatywy papieża Juliusza II, w celu powstrzymania ekspansjonistycznej polityki króla Francji Ludwika XII. Ten powołał się „na stary sojusz”, i zwodząc króla Szkocji obietnicami szybkiego zwycięstwa i poparciem jego pretensji do tronu angielskiego, namówił go do wkroczenia do Anglii. Tak też się stało. Czarę goryczy przelało zamordowanie przez Anglików w 1511 r. więzionego przez nich szkockiego admirała Andrew Bartona.

Małgorzata Tudor, córka Henryka VII, poślubiła Jakuba IV, by scementować angielsko-szkockie przymierze. © Wikmedia Commons.
Małgorzata Tudor, córka Henryka VII, poślubiła Jakuba IV, by scementować angielsko-szkockie przymierze. © Wikmedia Commons.

4 września 1513 r. Jakub IV na czele niemal 60-tysięcznej armii przekroczył granicę. Po kilku dniach marszu zajął dogodną dla siebie pozycję na wzgórzu Flodden (w pobliżu wsi Branxton w hrabstwie Northumberland). Z ogromnej armii na pole bitwy dotarło ok. 30 tys. ludzi, reszta albo zdezerterowała, albo była zaangażowana w walki z Anglikami w innych rejonach. Anglicy spodziewali się takiego posunięcia. Król Henryk VIII przebywał wówczas we Francji, i w czasie, kiedy władca szkocki wraz ze swą armią ruszył na Anglię, armia dowodzona przez niego oblegała Guinegate[3]. Zgodnie z „tradycją” pozostawił jednak do obrony północnej granicy armię pod dowództwem 70-letniego Thomasa Howarda, hrabiego Surrey. Miał on pod swoimi rozkazami od 12 do 26 tys. żołnierzy (niektóre dane mówią o 30 tys.). Armia ta na atak nieprzyjaciela zareagowała szybko i zdecydowanie. Do bitwy doszło 9 września. Obie strony przed starciem straciły wiele godzin na nieustanne manewry. Ostrzałem artyleryjskim i sprytnym posunięciem Anglicy zmusili Jakuba do przemieszczenia swych sił. Ostrzał angielskich łuczników oraz atak artylerzystów nie dał przeciwnikom szans. Anglicy zmusili szkocką piechotę, lekko uzbrojoną i niechronioną, do ustąpienia z dogodnych pozycji. Zaczęli okrążać Szkotów. Anglikom udało się przekroczyć rzekę Till i dostać się na tyły wroga. Obie armie dosłownie rzuciły się na siebie. Długie szkockie piki okazały się mało przydatne w obliczu angielskich halabard. Szkoccy artylerzyści byli słabo wyszkoleni. Zdawać się mogło, że Szkoci w ogóle nie odrobili zadania domowego. Od bitwy pod Bannockburn armia górali nie przeobraziła się w większym stopniu, a taktyki nie zmieniono w ogóle. Szkoci ponieśli druzgocącą klęskę: zginął król Jakub IV, jego nieślubny syn Aleksander, arcybiskup St. Adrews, dwóch opatów, dziewięciu z dwunastu biorących udział w bitwie earlów, czternastu lordów i kilka tysięcy żołnierzy szkockich (z 20-tysięcznej armii). Anglicy twierdzili, że pozbawili życia 10 tys. Szkotów. Nie wszystkie oddziały włączyły się do bitwy. Siły rezerwowe Archibalda Campbella bezczynnie przyglądały się klęsce armii i króla Jakuba. Jak się przypuszcza, Anglicy stracili 1,5-4 tys. ludzi. Hasło na sztandarze szkockiego króla: „Veritas Vincit” (Prawda zwycięża), okazało się dlań gorzką ironią. Tym razem prawda była po stronie Anglików[4]. Konsekwencje tej klęski okazały się ogromne. Wielu „panów” zaczęło odnosić się z dezaprobatą do „starego sojuszu”. Hrabia Surrey tym zwycięstwem przyćmił wszystko, co w tym samym czasie uczynił Henryk VIII na kontynencie[5]. Anglicy tryumfowali.

Monument upamiętniający bitwę pod Flodden Field. © Wikimedia Commons, Paul Barlow.
Monument upamiętniający bitwę pod Flodden Field. © Wikimedia Commons, Paul Barlow.

Intrygi – polityka – wojna – intrygi – polityka – …!

Rok po bitwie Anglia i Francja nie tylko podpisały pokój, nie oglądając się na Szkotów, ale dodatkowo zaczęły ingerować w wewnętrzne sprawy kraju. Henryk VIII, aby zadbać o swoje interesy, pod pretekstem troski o swą siostrę otwarcie ogłosił się „Protektorem Szkocji” i zachowywał się tak, jakby to on, a nie książę Albany sprawował nominalną władzę w królestwie. Faktem jest, że u boku jego siostry Małgorzaty Tudor istniała frakcja szkockiej szlachty o proangielskich zapatrywaniach. Książę Albany wrócił jednak do królestwa i zadbał zarówno o swoje interesy, jak i przedłużenie sojuszu z Francją. Traktat z Rouen z 1517 r. zapowiadał, że król Szkocji Jerzy V zwiążę się z francuską rodziną królewską[6]. Jednak kolejny monarcha, Jakub V, do 1541 r. zdołał oprzeć się Henrykowi VIII, który namawiał go do zerwania sojuszu z Francją. Dla wielu Anglików walka z północnym sąsiadem była nie tylko obowiązkiem, ale i czystą przyjemnością. Postawę tę zwięźle podsumował Ralph Sadler, poseł Henryka VIII w Szkocji. Skarżył się monarsze, iż „mieszkańcy tego kraju to najbardziej nieokrzesany i bezmyślny lud pod słońcem”. Kiedy w latach 1522–1523 toczyła się kolejna wojna Henryka VIII z Franciszkiem I, armia pod dowództwem Thomasa Howarda, zwycięzcy spod Flodden, czekała w pełnej gotowości na granicy ze Szkocją.

Do kolejnej wojny między Szkocją a Anglią doszło w 1542 r. Na wybuch konfliktu miało również wpływ nowe małżeństwo szkockiego króla. Po śmierci pierwszej żony (córki Franciszka I) Jakub V ożenił się z Marią Lotaryńską, córką ks. Guide. Gwizjusze słynęli ze ślepej ortodoksji katolickiej. Małżeństwo to było dziełem kardynała Dawida Beatona, zażartego wroga Tudorów i protestantyzmu. To on odwiódł dwukrotnie króla od spotkania z  Henrykiem VIII w Yorku. Stał również za negatywną odpowiedzią na propozycję kasaty klasztorów.

Współczesny widok rzeki Esk, nieopodal której, na tofowisku Solway Moss, doszło do kolejnego starcia między Anglikami a Szkotami. © Wikimedia Commons, Andrew Smith.
Współczesny widok rzeki Esk, nieopodal której, na tofowisku Solway Moss, doszło do kolejnego starcia między Anglikami a Szkotami. © Wikimedia Commons, Andrew Smith.

24 listopada 1442 r. Szkoci ponieśli kolejną dotkliwą porażkę, na torfowisku Solway Moss nad rzeką Esk. Okazało się, że Szkoci byli kompletnie nieprzygotowani do wojny. Możni nienawidzili swego monarchy od momentu objęcia przez niego tronu w 1537 r., z drugiej strony nadal żywa była pamięć o Flodden. Podczas bitwy zginęło stosunkowo niewielu Szkotów, większość dostała się do niewoli (m.in. 5000 kawalerzystów). Źle dowodzeni jeźdźcy ugrzęźli na bagnistym terenie nad rzekami Esk i Stark. Anglicy nie musieli do nich nawet strzelać, byli bezbronni. Sam król uciekł, co pozbawiło jego żołnierzy resztek ochoty do walki. Wkrótce potem, 14 grudnia 1542 r., Jakub V zmarł, a tron objęła jego niedawno urodzona córka Maria Stuart. Tę sytuację wykorzystał Henryk VIII. Na początek wysłał do Szkocji przebywającego na wygnaniu Archibalda Douglasa w towarzystwie jeńców szkockich wziętych pod Solway Moss. Grupa ta miała jedno zadanie – propagować proangielskie nastroje i popierać projekty przyszłego mariażu Marii Stuart z Edwardem, księciem Walii. 1 lipca 1543 r. zawarto traktat z Greenwich, który zapowiadał pokój między obu krajami oraz ustanawiał małżeństwo Marii z Edwardem. Wkrótce jednak okazało się, że król angielski poczyna sobie ze Szkocją tak, jakby ta była w jego władaniu. 11 grudnia 1543 r. parlament szkocki wypowiedział traktat z Greenwich. Powrócono również do polityki profrancuskiej.

Odwet Henryka VIII wisiał w powietrzu i niebawem doszło do kolejnych walk. Jego oddziały rozpoczęły marsz na północ z rozkazem palenia, mordowania i grabienia. 10 kwietnia 1544 r. wojska angielskie pod dowództwem earla Hereford ruszyły, aby dać nauczkę niepokornym sąsiadom. Otrzymały rozkaz „spalenia Edynburga […] aby pozostała w pamięci kara boska, która spadła na Szkotów za ich wiarołomstwo i nielojalność”[7]. Akcje te prowadzone w latach 1544–1545 na południu Szkocji, aż po Edynburg, zyskały sobie miano „brutalnych zalotów” (rough wooing). Jedna z bitew ze Szkotami na zawsze zapisała się w historii wojskowości Anglii. Bitwa pod Pinkie Cleugh w 1547 r. była pierwszą nowoczesną bitwą stoczoną w Anglii, ponieważ obie strony wykorzystały w walce formacje pikinierów i żołnierzy wyposażonych w broń palną (arkebuzerów). Anglicy wsparli swe siły ogniem dział z okrętów wojennych floty, które ostrzeliwały lewą flankę w Firth of Forth. Najważniejszą rolę w bitwie odgrywali łucznicy, strzelcy i artyleria, ściśle współpracując z pikinierami. Z kolei po obu stronach ciężka kawaleria była używana jako wsparcie i siły rezerwowe. Po bitwie okazało się, że także i tym razem Anglicy byli lepiej przygotowani. Zginęło ok. 6000 Szkotów i zaledwie 800 Anglików. Dopiero na mocy postanowień Traktatu Bulońskiego z 1550 r. francuska interwencja zmusiła Anglików do wycofania swych oddziałów ze Szkocji.

Drzeworyt przedstawiający bitwę pod Pinkie Cleugh. © Wikimedia Commons.
Drzeworyt przedstawiający bitwę pod Pinkie Cleugh. © Wikimedia Commons.

Małżeństwo z rozsądku

Szkocja pozostawała przez cały wiek XVI w pełni niezależnym krajem. Nie wplątała się w sprawy Anglii, nawet w tę ograniczoną unię koron, jaka miała nastąpić po śmierci Elżbiety I. Przeszła własną reformację, która potoczyła się zupełnie inaczej niż w Anglii, i doprowadziła do powstania narodowego Kościoła, który przetrwał po dziś dzień. Szkocja miała własny system prawny, który także ocalał, własny parlament i własny stan szlachecki, który tym parlamentem kierował. Szczyciła się swoją monarchią i dynastią panującą, która zasiadała na tronie dwa razy dłużej niż Tudorowie. Szkocja miała szacowne tradycje polityczne, społeczne i kulturalne, które były tak stare jak sąsiadów z południa[8].

Przed losem Walijczyków z pewnością uratowało Szkotów położenie geograficzne, zaciekły opór stawiany w odpowiednim momencie, a przede wszystkim… królowa Elżbieta I. Jako pierwszy angielski monarcha myślała nowocześnie. Zawarty z sąsiadem w 1560 r. traktat utorował drogę rozwiązaniom politycznym opartym na porozumieniu. W sześć lat później, w czerwcu 1566 r., Maria Stuart urodziła syna – Karola Jakuba. Jego ojcem był Henryk Stewart, lord Darnley – po kądzieli prawnuk króla Henryka VII. Małżonkowie już wtedy żyli w separacji, krążyły plotki, że chłopiec jest synem sekretarza królowej, Włocha Davida Riccio. Maria nie godziła na rozwód, nie chcąc komplikować sytuacji prawnej dziecka. Widziała w nim przyszłego króla Anglii i Szkocji. „Mój panie – miała powiedzieć do odtrąconego małżonka – Bóg dał nam syna spłodzonego przez ciebie, a nie kogoś innego… Mam nadzieję, że ten syn połączy królestwa Anglii i Szkocji”[9]. Tak też się stało. Król Szkocji Jakub VI, protestant, prawnuk Małgorzaty Tudor , w roku 1603 został królem Anglii jako Jakub I Stuart. Choć wcale nie oznaczało to końca nienawiści i wojen.

Bibliografia:

Cornish P., McBride A., Henry VIII’s Army, Oxford 2000.
Devis N., Wyspy. Historia, Kraków 2003.
Eblis S. G., The Tudor Borderlands 1485 – 1603, [w:] “The Oxford Illustrated History of Tufor and Stuart Britain”, pod red. J. Morrilla, Oxford 1996.
Ferguson W., Scotland’s Relations with England: a Survey to 1707, Edinburgh 1977.
Gravett Ch., Tudor Knight, Oxford 2006.
Johnson P., Historia Anglików, Gdańsk 2002.
Meyer J. G., Tudorowie. Prawdziwa historia niesławnej dynastii, Kraków 2012.
Zabieglik S., Historia Szkocji, Gdańsk 2000.
Zins H, Historia Anglii, Wrocław–Warszawa–Kraków 2001.

[1] P. Johnson, Historia Anglików, Gdańsk 2002, s. 108-109.

[2] S. G. Eblis, The Tudor Borderlands 1485-1603 [w:] “The Oxford Illustrated History of Tufor and Stuart Britain”, pod red. J. Morrilla, Oxford 1996, s. 60.

[3] L. Molendowski, Wojny i armia Henryka VIII [w:] https://astrahistoria.pl/wojny-i-armia-henryka-viii/ [dostęp: 17.10.2015].

[4] Niemal 400 lat po bitwie, w 1910 roku na polu bitwy pod Flodden wzniesiono granitowy krzyż z napisem: „To Brave of Both Nations” (Obu walecznym narodom).

[5] G. J. Meyer, Tudorowie. Prawdziwa historia niesławnej dynastii, Kraków 2012, s. 31.

[6] W. Ferguson, Scotland’s Relations with England: a Survey to 1707, Edinburgh 1977, s. 52.

[7] Ibidem, s. 61.

[8] N. Devis, Wyspy. Historia, Kraków 2003, s. 473.

[9] S. Zabieglik, Historia Szkocji, Gdańsk 2000, s. 130.