Bitwa pod Towton – krwawa Niedziela Palmowa 1461 r.

W tym roku obchodziliśmy 554. rocznicę bitwy pod Towton – jednego z najkrwawszych starć średniowiecza, będącego kulminacją zmagań zwaśnionych rodów Yorków i Lancasterów. Pomimo swojego znaczenia, niemal całkowicie zostało ono wymazane ze świadomości zbiorowej. Zadbali o to spokrewnieni z Lancasterami Tudorowie, którzy kilkadziesiąt lat później, w wyniku bitwy pod Bosworth, przejęli tron.

Bitwa pod Towton rozegrała się 29 marca 1461 r. Badacze brytyjscy twierdzą, że było to najokrutniejsze starcie, do jakiego doszło na angielskiej ziemi. W zmaganiach mogło wziąć udział nawet do 100 000 ludzi, choć w literaturze można spotkać też większe liczby. Współcześni wydarzeniom kronikarze odnotowali, że w wyniku starcia śmierć poniosło 28 000 ludzi. Sama bitwa przyniosła niebywale istotne konsekwencje – zmianę na angielskim tronie: Henryka VI Lancastera zastąpił Edward IV York. Co więcej, odmieniła losy toczącej się wojny domowej, która przeszła do historii pod nazwą wojny Dwóch Róż.

Armie ścierające się na śmierć i życie pod Towton. © Wikimedia Commons.
Armie ścierające się na śmierć i życie pod Towton. © Wikimedia Commons.

Henryk VI – nieudolny władca

Kim był Henryk VI? Analizując współczesne mu źródła, można odnieść wrażenie, że był to człowiek pobożny i cichy. Wiadomo, że cierpiał na powracające „napady szaleństwa”. Cokolwiek kryje się pod tym enigmatycznym zapisem, można uznać, że nie był stabilny psychicznie, a na pewno jego stan budził uzasadnione wątpliwości wśród dworzan. Pozostawał w związku małżeńskim z Małgorzatą Andegaweńską – kobietą silną i zdeterminowaną. Z tego powodu, przy współudziale możnych, przejęła ona ciężar sprawowania władzy. Mimo to sytuacja cały czas się pogarszała. Nieudolne rządy króla, znajdującego się pod przemożnym wpływem wspomnianego stronnictwa możnych, doprowadziły do buntu. Na jego czele stanął Ryszard, książę Yorku. Uważał on, poniekąd słusznie, że „szalony król” prowadzi kraj ku nieuchronnej zgubie. W wyniku coraz bardziej napiętej sytuacji uchwalono tzw. Act of Accord, w myśl którego po śmierci Henryka to właśnie Yorkowie mieli otrzymać prawo do korony.

Plany Małgorzaty Andegaweńskiej

Przyjęte rozwiązanie nie satysfakcjonowało wszystkich stron konfliktu. Szczególnie pokrzywdzona czuła się królowa. Akt o zgodzie uniemożliwiał jej synowi sukcesję tronu. Wspólnie ze swoimi stronnikami zaczęła gromadzić wojska, by zbrojnie upomnieć się o swoje „słuszne” prawa. Niestety, przegrała pod Northampton. Nie tracąc nadziei na wygraną, udała się do Szkocji, by zgromadzić nowe siły. Przyrzekła żołnierzom, którzy zdecydowaliby się poprzeć jej sprawę, możliwość bezkarnego rabunku każdej napotkanej osady podczas marszu na południe Anglii.

W 1460 r. w wyniku zasadzki w Wakefield poniósł śmierć Ryszard York. Prawa do tronu przeszły na jego syna Edwarda. Niebawem też doszło do rzeczy zadziwiającej. Stronnictwo skupione wokół Małgorzaty Andegaweńskiej zaczęło szybko tracić poparcie (bezsprzecznie sprzyjały temu rabunki i ogólnie zauważalny brak stabilności kraju). Część możnych wahała się, nie wiedząc, kogo poprzeć. Ostatecznie zawyrokowali, że Lancasterowie złamali obowiązujące prawo. Tym samym poparcie dla Edwarda, księcia Yorku, znacznie wzrosło. Do tego stopnia, iż postanowił koronować się, nie czekając na zgon aktualnie władającego Henryka VI! W zasadzie był to klasyczny przejaw buntu względem legalnych władz. Akt o zgodzie przyznawał prawa do tronu rodzinie Yorków, ale dopiero po śmierci Henryka. Zdaje się, że współcześni wydarzeniom dyskretnie nie zauważali tego „drobnego” niuansu.

Jako król, Edward musiał rozwiązać podstawowy problem – zgnieść opozycję Lancasterów, a nadto pomścić śmierć ojca oraz odzyskać swoje dobra rodowe na północy. Zwołał więc armię i udał się z nią na północ. Po przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji, przebywająca w Yorku Małgorzata wyruszyła ze swoim wojskiem, by stawić czoło uzurpatorowi. Do spotkania obu armii doszło pod Towton.

Mapa ukazująca obszar, na którym rozegrała się bitwa. © Wikimedia Commons, Jappalang.
Mapa ukazująca obszar, na którym rozegrała się bitwa. © Wikimedia Commons, Jappalang.

Przegląd sił

Wszelkie dostępne dane źródłowe są zgodne, że obie armie były bardzo liczne. I na tym w zasadzie kończą się zbieżności. Jeśli przyjrzymy się konkretnym liczbom, bez trudu zauważymy, że brak tu pewnych i w miarę bezspornych faktów. Kronika londyńska, autorstwa Wiliama Gregory’ego, podaje, iż Yorkowie mieli 200 000 ludzi. Literatura przedmiotu wskazuje, że w bitwie po obu stronach mogło brać udział do 100 000 ludzi. Jednak pozostajemy tu jedynie w sferze szacunków.

Zachowane źródła archeologiczne, szczególnie wykopaliska z 1996 roku, pozwalają przyjrzeć się bliżej samym żołnierzom. Odkryte pod ratuszem miejskim w Towton masowe groby biorących udział w zmaganiach ukazują zaskakującą prawdę. Nie byli to ludzie wątli, cierpiący z powodu niedożywienia (traktowanego niemal jako pewnik dla czasów średniowiecza) – wręcz przeciwnie. Analiza ich doczesnych szczątków dostarcza niezbitych dowodów, iż byli oni muskularni, bardzo dobrze odżywieni, cieszący się dobrym zdrowiem. W chwili zgonu większość z nich miała między 25 a 30 lat, czyli była w pełni sił. Prowadzący wykopaliska archeolodzy porównali ich do „współczesnych sportowców wyczynowych, którzy w stopniu mistrzowskim opanowali swoje rzemiosło”.

Yorkiści już przed bitwą zyskali przewagę. Choćby w osobie króla. Jak twierdzą źródła, Edward w chwili bitwy był wspaniałym młodzieńcem. Wiadomo, że mierzył 1,92 m wzrostu, co pewnością zatem, szczególnie gdy przywdział zbroję i dosiadł rumaka, stanowił on w oczach poddanych modelowy przykład idealnego króla-wojownika. Henryk VI, podobnie zresztą jak Małgorzata Andegaweńska, nie wzięli bezpośredniego udziału w bitwie – przebywali w Yorku. Zwolennicy Edwarda widzieli zatem, że ich król jest z nimi i zagrzewa ich do walki. Ponadto aktywnie w niej uczestniczył, prowadząc pierwsze szeregi do boju. Niewątpliwie oddziaływało to na morale żołnierzy. Dodatkowo, poza Edwardem, siłami Yorkistów dowodził inny wybitny wódz – Ryszard Neville.

Na czele sił Lancasterów stał Henryk Boufort, książę Somerset. Wspomagali go Andrzej Trollope oraz mniej doświadczeni Henryk Holland, książę Exter (źródła wspominają o jego kiepskiej reputacji) oraz Henryk Percy.

Rozstawienie wojsk

Analizując kwestie samej bitwy, ponownie napotykamy problem ze źródłami, szczególnie bezpośrednimi. Bliska rozgrywającym się wydarzeniom jest kronika Edwarda Halla, jednak spisano ją dopiero 70 lat po bitwie. Nieco bardziej adekwatna wydaje się ta burgundzkiego kronikarza Jehana de Waurin (żył między 1398 a 1474 r.). Jednak literatura przedmiotu wskazuje, że zawiera ona sporo przekłamań i nieścisłości. Chcąc zbliżyć się do prawdy, zmuszeni jesteśmy korzystać z obu, uznając najbardziej prawdopodobne relacje za zgodne z rzeczywistością.

Obie armie spotkały się na płaskowyżu rozciągającym się od Saxton (na południu) do Towton (na północy). Teren ten przecinała płynąca z północy na zachód rzeka Cock. Dodatkowo płaskowyż podzielony był przez kotlinę. Z jednej strony ograniczały go bagna, z drugiej lasy. Cechą charakterystyczną wydaje się być duża ilość pagórków oraz stara droga łącząca Towton z Londynem.

Wykorzystując warunki terenowe, przybyłe wcześniej na miejsce wojska Lancasterów zajęły pozycje, obsadzając wzgórza łucznikami, tak by lewa flanka chroniona była przez bagna, zaś prawa – przez stromy brzeg rzeki.

Wojska wierne Edwardowi nie miały dużego pola manewru i ustawiły się naprzeciw wrogich sił. Przed bitwą obie strony ustaliły, że nie biorą jeńców…

Walczący odnajdują swoich bliskich poległych podczas bitwy. © Wikimedia Commons.
Walczący odnajdują swoich bliskich poległych podczas bitwy. © Wikimedia Commons.

Bitwa

Już na samym początku dowództwo Lancasterów popełniło trzy kardynalne błędy. Po pierwsze, wybór takiego ustawienia sił uniemożliwiał wykorzystanie przewagi liczebnej, jaką dysponowali. Po drugie, zajmując pozycję za kotliną, nie widzieli traktu, który przed nią przebiegał – zemściło się to po kilku godzinach bitwy. Ostatnim błędem była kompletnie niezrozumiała decyzja o nierozpoczęciu starcia. Nie wiadomo, dlaczego Lancasterowie tak długo zwlekali. Edward wykorzystał to w mistrzowski sposób. Widząc, że wiatr jest dla niego korzystny, nakazał rozpoczęcie ostrzału wojsk przeciwnika. Pomimo burzy śnieżnej, strzały łuczników armii Yorkistów dosięgnęły celu, siejąc spustoszenie wśród sił przeciwnika. Lancasterowie zdecydowali się wreszcie odpowiedzieć. Jednak wiatr nie był dla nich przychylny, a ich ostrzał nie poczynił większych szkód w szeregach wroga. Ponadto burza śnieżna uniemożliwiała łucznikom oraz ich dowódcom dostrzeżenie efektu ich działań. W związku z tym, niemal „na ślepo” próbowano kontynuować ostrzeliwanie. Efekt był mizerny. Większość strzał wystrzelonych przez Lancasterskich wbijało się w ziemię przed szeregami Yorkistów, tworząc swego rodzaju kolczasty dywan. Wykorzystali to łucznicy z obozu Yorków, znajdujący się na wzgórzach, i użyli ich ponownie. Spowodowało to znaczne straty w wojskach przeciwnika. Lancasterowie zdecydowali się na bezpośrednie starcie i zaatakowali frontalnie. Widząc to, łucznicy Edwarda nasilili ostrzał (trzeba nadmienić, że wbite w ziemię strzały dodatkowo utrudniały przeciwnikowi sprawne natarcie). Następnie, dosłownie w ostatniej chwili, wycofali się na tyły. Tym samym oddali pole pieszym, którzy odpowiedzieli na atak nacierającego przeciwnika.

Bitwa była teraz naprawdę zażarta. Żołnierze walczyli stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, jednocześnie będąc ostrzeliwani przez grupy łuczników. Po około dwóch godzinach od rozpoczęcia zmagań, szala zwycięstwa zdawała przechylać się na korzyść Lancasterów. Przyczynił się do tego chytrze przeprowadzony atak konnicy, ukrytej w lesie, na lewą flankę Yorków. Wywołało to zamierzoną panikę. Jednak udało się ją opanować, w dużej mierze dzięki osobie Edwarda, który ruszył w samo centrum zagrożenia. Tym samym zagrzał swoich żołnierzy do boju. Przykład króla bardzo pozytywnie wpłynął na morale, ponieważ Yorkistom udało się utrzymać pozycję.

Zmęczeni kilkugodzinną walką żołnierze nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na żadną ze stron. Kluczowym momentem bitwy okazało się przybycie spóźnionych sił Edwarda, wspomnianą wcześniej starą drogą, która znajdowała się poza polem widzenia Lancasterów. Pojawienie się tych odwodów spowodowało całkowite zaskoczenie. A samym atak na lewą flankę Lancasterów był druzgocący.

W pewnym momencie, coraz bardziej chwiejąca się linia wojsk Lancasterów, pękła. Liczne grupy zaczęły salwować się ucieczką. Rozpoczęła się niespotykana dotychczas rzeź. Rannych dobijano, podobnie jak uciekających. Nieszczęśnicy wyrzucali części swojego uzbrojenia, by móc szybciej biec, ale to z kolei powodowało, że stawali się bardziej podatni na ciosy. Wielu z nich utonęło w bagnach bądź w rzece. Jeszcze więcej zostało straconych przez siły Edwarda.

Jedna z hipotez dotyczących bitwy zakłada, że więcej żołnierzy Lancasterów poniosło śmierć w wyniku chaotycznej ucieczki niż w trakcie samej bitwy. Klęska wojsk wiernych Henrykowi VI była całkowita.

Ucieczka Henryka VI spod Towton. © Wikimedia Commons.
Ucieczka Henryka VI spod Towton. © Wikimedia Commons.

Tajemnice związane z Towton

Z bitwą pod Towton wiąże się kilka ciekawych faktów. Przede wszystkim przytoczony już, dotyczący liczebności obu armii. Wiadomo, że wojska były liczne oraz że Lancasterowie dysponowali większymi siłami niż Yorkowie.

Druga kwestia dotyczy brutalności i niezliczonych aktów okrucieństwa. Stwierdzenie, że bitwy średniowieczne były brutalne, jest truizmem. Jednak coś szczególnego musiało mieć miejsce pod Towton, skoro pamięć o wielkim okrucieństwie przetrwała tyle stuleci. W kronice Halla możemy odnaleźć opis egzekucji 42 pojmanych jeńców. Badania archeologiczne, o których była wcześniej mowa, wyraźnie wskazują, że większość tych osób zmarła w wyniku ran ciętych (zadanych mieczem) bądź miażdżących (broń obuchowa). Rany, które przyniosły śmierć, zadawano głównie w głowę. Stąd nasuwa się wniosek, że resztę ciała rycerzy dobrze chroniły zbroja i korpus. Zapewne wielu z poległych zginęło w wyniku stratowania. Walczyli oni niemal w klinczu, na stosunkowo małej przestrzeni, więc wydaje się to wielce prawdopodobne. Sposób, w jaki zginęli pozostali, może dowodzić faktu, iż dokonano na nich egzekucji, już po tym, jak się poddali. W chwili śmierci znajdowali się w pozycji klęczącej bądź leżącej. Ustalenia obu stron o tym, by nie brać jeńców, zaskakują. Rozegrana bitwa została stoczona w okresie, w którym gospodarka towarowo-pieniężna funkcjonowała w całej Europie Zachodniej. Już od minimum 100 lat popularny był pogląd, że wobec stałego niedoboru pieniądza lepiej wziąć jeńca, niż go zabić. Tym bardziej jeśli zmagają się ze sobą elity, tak jak pod Towton. Decyzja o walce na śmierć i życie pokazuje poziom determinacji obu stron oraz skalę dzielących je antagonizmów.

Ciekawostką związaną z bitwą jest fakt użycia broni palnej – dysponowali nią Lancasterowie. Jednak nie przyniosła ona wielkich rezultatów. Zarówno celność, jak i możliwość ponownego naładowania pozostawiały wiele do życzenia. Bardziej oddziaływała ona na zmysły, tak rycerzy, jak i koni (huk, kłęby dymu), niż przynosiła rzeczywisty skutek – eliminację sił przeciwnika. Należy jednak podkreślić, że jest to jeden z pierwszych udokumentowanych przypadków użycia tego typu broni na angielskiej ziemi. Ponadto była to jedna z tych bitew, w których po raz ostatni użyto na masową skalę słynnych angielskich długich łuków.

Pomnik upamiętniający bitwę. © Wikimedia Commons, Stuart and Fiona Jackson.
Pomnik upamiętniający bitwę. © Wikimedia Commons, Stuart and Fiona Jackson.

Epilog

Bitwa pod Towton określana jest mianem najkrwawszej bitwy rozegranej na angielskiej ziemi. Jest w tym sporo prawdy, zważywszy na fakt, iż poległo w niej – jak podaje literatura przedmiotu – 28 000 ludzi, co stanowiło 1% ówczesnej populacji Anglii (przyjmuje się, że Anglię mogło zamieszkiwać około 2,8 mln ludzi). Oprócz tego w jej wyniku zginął kwiat angielskiego rycerstwa (szczególnie tego opowiadającego się za Lancasterami).

Siły Edwarda dzień po bitwie przybyły pod York, zdobywając go i odzyskując północne dziedzictwo. Henryk VI wraz z Małgorzatą Andegaweńską, synem i grupą stronników zbiegł do Szkocji. Wielu zwolenników Lancasterów wyemigrowało. Od tego momentu ich przewaga została mocno ograniczona.

Przytoczone fakty niezbicie dowodzą, jak istotna była owa bitwa oraz jak doniosłe konsekwencje przyniosła. Tym bardziej zastanawia fakt, dlaczego zdaje się być zapomnianą. Powodów może być kilka. Oczywiście okrucieństwo, jakim się charakteryzowała, nie jest powodem do dumy. Dlatego też Anglicy mogli pragnąć zapomnieć o tej przykrej karcie historii. Jednak bardziej prawdopodobne wydaje się umyślne działanie spadkobierców Lancasterów – Tudorów. Wykorzystując swoją pozycję w państwie, szczególnie po bitwie pod Bosworth, mogli dowolnie manipulować historią, tym samym skazując na niebyt wydarzenia, które nie przysparzały im chwały. Być może jest to jeden z pierwszych udokumentowanych przypadków umyślnie realizowanej polityki historycznej przy użyciu sprawnych działań propagandowych.

Bibliografia

Davies N., The Isles: a History, Oxford 1999.
Gravett C., Towton 1461. England’s bloodiest battle, Oxford 2003.
Wise T., The Wars of the Roses, Osprey-Oxford 2001.
UK Battlefields Resource Centre
Towton Battlefild Society